Udowadnia, że jajka mogą świecić. Pokazuje, z czego składa się parówka i jak zrobić herbatę w worku. Autor jednego z najpopularniejszych kanałów naukowych na YouTube w Polsce zna się na nauce. Świadczy o tym też nazwa prowadzonego przez niego kanału – Nauka. To lubię
To właśnie fragment książki Tomka trafił na zeszłoroczną maturę. Zanim komisja egzaminacyjna podała oficjalne odpowiedzi, Tomek przygotował film z omówieniem swojego tekstu. I tak właśnie się zaczęło.
Matura i tłuczek
– Okazało się, że zdobyłem zaledwie 65 proc. punktów za to zadanie. Trzech pytań nie zrozumiałem w ogóle, w dwóch innych autor klucza wiedział lepiej niż autor książki, czyli ja. Cały proces rozwiązywania testu nagrałem i tak zaczęła się moja przygoda z filmowaniem – mówi Tomasz Rożek.
Wachlarz tematów poruszanych na kanale Nauka. To lubię jest bardzo szeroki, a największą popularnością cieszą się filmy dotyczące… jedzenia i produktów żywnościowych. Wiąże się z tym pewna anegdota.
- Kiedyś na chodniku zaczepiła mnie młoda dziewczyna. Zapamiętała, jak w jednym z filmów na YouTube ubijam tłuczkiem kotleta. Pomyślałem wtedy, że dzięki urozmaiconej, często lekkiej tematyce, mogę docierać do wielu różnych osób. Także do tych, które niekoniecznie chcą lub mogą zgłębiać wiedzę np. poprzez książki naukowe. Internet bardzo pomaga w tym nowoczesnym szerzeniu wiedzy – opowiada Tomek. Autor Nauka. To lubię traktuje jednak swój kanał jako miejsce, w którym chce poruszać bardzo różnorodną tematykę.
Lalka i diamenty
Które filmiki cieszą się największą popularnością? Jednym z najbardziej popularnych jest ten o lalce Barbie. - To jedno z pierwszych nagrań, które przekonało mnie, że warto to robić i że warto podchodzić do nauki w sposób nietypowy, nieco żartobliwy. Mówię tam o poważnych rzeczach opierając się na przykładzie z życia. Mówię m.in., że lalka Barbie ma zbyt wąski nadgarstek. Gdyby człowiek taki miał, to nie byłby w stanie podnieść książki z blatu, bo… urwałaby się mu ręka.
Lalka ma też za wąską szyję i w prawdziwym świecie musiałaby chodzić w kołnierzu ortopedycznym. W przeciwnym razie odpadłaby jej głowa. Z kolei w brzuchu ma za mało miejsca i nie zmieściłyby się tam jelita. Do całości podszedłem w sposób niestandardowy. Jak lalka Barbie wygląda każdy wie, ale nie każdy zdaje sobie sprawę jak bardzo jest to fałszywy obraz rzeczywistości – opowiada nam Tomek Rożek.
Podobną popularnością cieszą się materiały, w których mówi, co od strony chemicznej znajduje się w jedzeniu. - Samo pisanie książek czy występowanie w telewizji to za mało. Na moim kanale wiedzę przekazuję w luźny, czasem żartobliwy sposób, ale przede wszystkim prosto i konkretnie. Moim celem jest analizowanie i badanie zagadnień z wielu różnych dziedzin nauki – mówi Tomek i tłumaczy m.in., że śnieg to diamenty, dlaczego piłka tenisowa może lecieć z prędkością ponad 200 km/h i jak ze słoika zrobić żarówkę.
Głowa pęka
Fizyka, astronomia i pokrewne tematy nie należą do najprostszych. Skąd Rożek czerpie inspiracje? – Z tym nie mam problemów. Dookoła nas jest mnóstwo źródeł inspiracji. Sztuką jest ich wypatrywanie. Sami internauci też podpowiadają wiele ciekawych pomysłów. Moim problemem nie jest jednak brak tematu, a brak czasu. Nie mogę sobie pozwolić, aby wygodnie usiąść w fotelu i zastanawiać się, co mam zrobić w trakcie wolnego czasu. Głowa pęka mi od inspiracji, które powoli staram się realizować – przyznaje Tomasz Rożek.
Internauci żywo reagują na filmy zamieszczane przez Tomka. Czasami pojawiają się również negatywne komentarze – Z wykształcenia jestem fizykiem, ale z zawodu dziennikarzem. Przywykłem więc do komentowania mojej pracy. Nie wyrzucam komentarzy bez czytania, ale staram się nie brać sobie do serca uszczypliwych wpisów. Zawsze zastanawiam się czy mogę coś zmienić na lepsze.
Piszę i komentuję
Co zmieniło się od początku przygody z prowadzeniem własnego programu w Internecie? – Właściwie to niewiele. To, co robię w Internecie nie odbiega za bardzo od tego, co robię poza nim, a staram się popularyzować naukę różnymi sposobami. Piszę artykuły dla Gościa Niedzielnego, piszę książki.
Współpracuję z telewizją TVN, gdzie od 3 lat w programie "Dzień dobry TVN” prowadzę cykl popularno-naukowy. Mój kanał daje mi jednak większą swobodę. Mogę mówić tu o rzeczach, o których w telewizji nie mógłbym wspomnieć. Chodzi tu chociażby o opowiadanie o tym, jaką bzdurą z naukowego i astronomicznego punktu widzenia są horoskopy.
Taki materiał nie ma szans na emisję w telewizji, bo ta bardzo lubi zapraszać wróżbitów i wróżki. Telewizja niechętnie wyemituje program, w którym mówię, że to nic innego jak naciąganie ludzi. Kanał daje mi wolność w doborze tematów i w formie ich przedstawiania.