Cztery kluby w dwa sezony. Grzegorz Bonin w latach 2011-2013 nie potrafił na dłużej zagrzać miejsca w żadnym zespole. Zaczynał z „wysokiego c”, bo w Polonii Warszawa miał być ważną częścią drużyny, a „Czarne Koszule” po sprowadzeniu kilku piłkarzy z nazwiskami miały liczyć się w walce o czołowe lokaty.
Niestety wszystko potoczyło się zupełnie inaczej. Bonin rozegrał tylko 12 spotkań i nie zdobył żadnej bramki. Potem trafił do ŁKS łódź. Tam w 12 występach zaliczył jednego gola i po zakończeniu rozgrywek ponownie zmienił pracodawcę. Tym razem przeniósł się do Szczecina. Bilans w barwach Pogoni? Pięć gier w ekstraklasie i jedna bramka. Były też mecze w drużynie rezerw, które grały w III lidze. Wiosną 2013 Bonin wrócił do Zabrza. W 15 spotkaniach zapisał na swoim koncie dwa trafienia, ale po zakończeniu rozgrywek znowu rozglądał się za nowym pracodawcą.
Krok w tył, dwa do przodu
W lecie 2013 roku zawodnik zdecydował się na ryzykowny krok. Postanowił opuścić ekstraklasę i wylądował w I lidze. Przyjął bowiem ofertę Górnika Łęczna. Okazało się, że ruch w stylu krok do tyłu, żeby później wykonać dwa do przodu przyniósł same korzyści. Górnik wywalczył awans do najwyższej klasy rozgrywkowej, a Bonin zaliczył bardzo dobry sezon. W 32 meczach zdobył 9 goli, a do tego pokonywał bramkarzy rywali w bardzo ważnych spotkaniach, dzięki czemu łęcznianie mogli świętować promocję.
W starciu z najmocniejszymi zespołami w Polsce także nie pękł. Zaliczył swój najlepszy wynik w ekstraklasie, jeżeli chodzi o liczbę bramek. Na listę strzelców wpisywał się sześć razy. Przeprowadził mnóstwo efektownych akcji i w dużej mierze dzięki niemu zielono-czarni obronili się przed spadkiem. W tym sezonie Boninowi wystarczyło 18 występów, żeby wyrównać ten rezultat.
W ofensywie nie do zastąpienia
Koledzy z drużyny doceniają klasę Bonina, zwłaszcza w ataku.
- Nie ma co ukrywać, że Grzesiek jest bardzo ważną postacią w naszym zespole. Praktycznie już od trzech lat trudno wyobrazić sobie bez niego zespół Górnika. To on walnie przyczynił się do tego, że w ogóle wywalczyliśmy awans do ekstraklasy. To taka nasza siła napędowa - przyznaje Tomasz Nowak, kolega z zespołu.
Po latach spędzonych w klubach z najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce Bonin postanowił przenieść się do I ligi. Wybrał Łęczną i patrząc z perspektywy czasu na pewno swojej decyzji nie żałuje. Zielono-czarni wywalczyli promocję i w nagrodę znowu mogli zmierzyć się z klubami pokroju Legii Warszawa i Lecha Poznań.
- Grzesiek robi bardzo dużo dla Górnika. Jest najważniejszą postacią naszego ataku. Doskonale zdajemy sobie z tego sprawę, dlatego możemy spokojnie poświęcić się bardziej w obronie, żeby on miał więcej swobody w ofensywie - przyznaje Nowak.
Reprezentacja? Powinien dostać szansę
Uważa także, że najlepszy obecnie strzelec Górnika zasłużył, żeby znowu dostać szansę w reprezentacji.
- W Polsce, jak ktoś jest już po trzydziestce, to od razu wydaje się za stary, żeby grać w koszulce z orłem na piersi. Jest jednak w kadrze grupa doświadczonych graczy, którzy są starsi od Grześka. Moim zdaniem naprawdę zasłużył na drugie życie w reprezentacji - mówi Tomasz Nowak. - Przynajmniej na możliwość zaprezentowania swoich umiejętności. Od dłuższego czasu jest w bardzo dobrej formie i naprawdę wierzę, że wniósłby do polskiej drużyny dużo pozytywnych rzeczy.
Końcówka 2015 roku dla podopiecznych Jurija Szatałowa nie jest zbyt udana. Seria porażek i brak koncentracji na początku meczów powodują, że zamiast walczyć o czołową ósemkę, Górnik musi uważać na depczące mu po piętach kluby z dołu tabeli. - Rzeczywiście, ostatnio dużo rozmawiamy na ten temat, ale to tak naprawdę nic nam nie daje. Ustaliliśmy teraz w zespole, że czas skończyć z gadaniem i po prostu wziąć się za granie. Chcemy pozytywnym akcentem zakończyć 2015 rok i dać kibicom sporo radości. Wszyscy musimy się wziąć w garść, ale oczywiście liczymy także na naszych czołowych zawodników, w tym Grześka, że w ataku zrobią różnicę.
Zawsze daje z siebie sto procent
Bramkarz ekipy z Łęcznej Sergiusz Prusak przekonuje, że dla Bonina nie ma znaczenia, czy uczestniczy w treningu, meczu sparingowym, czy bardzo ważnym spotkaniu o punkty.
- To naprawdę bardzo ambitny człowiek. Na boisku można to zobaczyć zawsze, bez względu na to, czy jest to tylko nieznacząca gierka. Zawsze chce wygrywać i być najlepszy. Można jednak na niego liczyć także w innych sytuacjach, to bardzo rodzinny człowiek, nigdy nie odmawia pomocy, w szatni także jest bardzo ważną postacią - mówi Sergiusz Prusak.
Dodaje też, że 31-letni pomocnik świetnie odnalazł się w zespole Górnika. Można powiedzieć, że klimat na Lubelszczyźnie bardzo Grześkowi służy. - Świetnie się tutaj odbudował - śmieje się Prusak. - Od kilku lat prezentuje dobrą i stabilną formę. Mam nadzieję, że będą go omijały kontuzje i że nadal będzie nam pomagał w zdobywaniu kolejnych punktów. Bardzo go w tym sezonie potrzebujemy, bo zanosi się na kolejną, zażartą walkę o pozostanie w ekstraklasie.
Łęczna to był dobry pomysł
- Okres gry w Łęcznej jest dla mnie bardzo udany. To była słuszna decyzja, żeby przenieść się do Górnika. Szybko wkomponowałem się w zespół i odbudowałem po trudnych latach - mówi Grzegorz Bonin. Przekonuje również, że bardzo cieszy się z tytułu „Człowieka roku”. - Staram się robić swoje i w każdym spotkaniu dawać z siebie wszystko. Gra się dla kibiców i cieszę, że ktoś zauważa i docenia mój wysiłek. 2015 rok był dla nas bardzo udany, zarówno dla drużyny, jak i dla mnie indywidualnie. Mamy jednak przed sobą kolejne trudne zadanie. W tym roku tabela jest bardzo płaska, a różnice między klubami są minimalne. Szybko można wpaść w tarapaty. Chcielibyśmy awansować do czołowej ósemki, co dałoby nam utrzymanie. Jeżeli jednak nie uda się uniknąć nerwów i będziemy musieli grać w grupie spadkowej, to na pewno będziemy się bili do ostatniego meczu.
Górnik ma przed sobą ostatni mecz w 2015 roku. Od sześciu spotkań piłkarze Jurija Szatałowa nie cieszyli się z kompletu punktów. Przed nimi pojedynek z Lechią Gdańsk, a wygrana pozwoliłaby nie tylko przełamać złą passę, ale i odskoczyć od dolnych rejonów tabeli.
CZŁOWIEK ROKU 2015
2 grudnia na gali finałowej plebiscytu przyznaliśmy nagrody w pięciu kategoriach. Człowiekiem Roku 2015 w kategorii biznes został Marian Rybak, prezes Grupy Azoty Puławy SA i wiceprezes Grupy Azoty (532 głosy). W kategorii działalność społeczna wygrała Anna Chwałek, prezes Stowarzyszenia Wspólny Świat (622 głosy). Człowiek Roku w kategorii kultura to Mateusz Nowak, aktor i animator kultury (690 głosów). W kategorii sport wygrał Grzegorz Bonin, piłkarz Górnika Łęczna (255 głosów). Statuetka w kategorii zwykły bohater powędrowała do Kamila Piwowarczyka, opiekuna bocianów z Kozubszczyzny (246 głosów). Nagrodę specjalną kapituła konkursu przyznała Zbigniewowi Drążkowskiemu, założycielowi Stowarzyszenia Emaus w Lublinie.