To ostatnie miejsce, do jakiego ktokolwiek chciałby trafić. W policyjnych izbach zatrzymań łatwo złapać wszy, zdarzają się samobójstwa i nagłe zgony.
Nieprawidłowości nie stwierdzono
12-godzinnej zmiany. To podejrzewani o przestępstwo, obcokrajowcy, czekający na deportację i pijacy. Ci są najbardziej uciążliwi. Często skrajnie wycieńczeni, nie zdejmowali od tygodni ubrań i butów.
Bywało, że funkcjonariusze przywlekali do domów wszy. Niektórzy zatrzymani są naćpani, agresywni i atakują policjantów. Inni próbują przemycać najróżniejsze przedmioty w tym narkotyki i amunicję.
Policjanci z izby pękli w marcu tego roku. Wysłali do Zygmunta Sitarskiego, komendanta miejskiego policji, raport, w którym opisali, że jest ich zbyt mało, żeby solidnie pracować, a warunki zagrażają zdrowi i życiu ich oraz zatrzymanych.
W lubelskim PdOZ powinno pracować na jednej zmianie przynajmniej pięciu policjantów. Tak wynika z rozkazu komendanta głównego policji nr 7/94 i 10/95. Tymczasem faktycznie służbę pełniło zazwyczaj 3-4 funkcjonariuszy.
- Wszystko jest zgodnie z przepisami - mówił Witold Laskowski, rzecznik prasowy komendanta miejskiego policji, kiedy w ubiegłym tygodniu Dziennik Wschodni badał sprawę izby. Laskowski dodał, że żadna z kontroli - m. in. MSWiA - nie dopatrzyła się nieprawidłowości.
Za mało policjantów
W lutym do PdOZ trafiła pijana studentka farmacji. Po wyjściu z izby oskarżyła jednego z policjantów Grzegorza K. o gwałt. Trwa śledztwo. Funkcjonariusz podejrzewany jest o wykorzystanie bezradności kobiety i dwukrotne doprowadzenie jej do obcowania płciowego.
W dniu, kiedy miało dojść do fatalnego zdarzenia, w izbie pracowało czterech policjantów. Korytarza z celą, w której była dziewczyna, pilnował tylko jeden (a nie, zgodnie z przepisami, dwóch), teraz podejrzewany o seksualny występek.
Wydarzenia nadzwyczajne
- Gdyby było nas więcej, podobnych zdarzeń byłoby mniej. Teraz po prostu nie mamy czasu, żeby dokładnie przeszukiwać zatrzymanych czy sprawdzać, co dzieje się w celach. Nie mówiąc o tym, że policjanci i zatrzymani czuliby się bezpieczniej. Bez przesądzania o winie lub niewinności Grzegorza K.: gdyby wówczas pracował drugi policjant, byłby on świadkiem jego niewinności lub byłby w stanie temu zapobiec - tłumaczy nasz informator.
W poniedziałek poprosiliśmy MSWiA o odpowiedź, czy ich kontrola badała zgodność liczby policjantów z przepisami i czy można liczyć na zbadanie tej sytuacji. Odpowiedzi nie otrzymaliśmy.
Mamy natomiast dane statystyczne wydarzeń nadzwyczajnych (m.in. zgonów czy prób samobójczych) z izb zatrzymań z komend miejskich z całego kraju. Okazuje się, że w lubelskiem doszło do 11 wydarzeń; gorsze było tylko województwo kujawsko-pomorskie (13). A średnia krajowa to 4.
Ale mamy nowe biurka
Fakt, problemów w PdOZ byłoby mniej, gdyby nie służyły za izbę wytrzeźwień. - Przez ostatnich 10 miesięcy do naszej izby trafiło 1720 osób, z czego jedna trzecia to osoby pod wpływem alkoholu przywiezione np. z awantur domowych - mówi Cezary Grochowski, rzecznik prasowy z KMP w Białej Podlaskiej.
W Lublinie pijani też trafiają albo do szpitali, albo do PdOZ. - Ale idzie ku lepszemu - mówi jeden z policjantów. - Ostatnio dostaliśmy dwa nowiutkie biurka. Prosto z folii.