„Jatymy wesołe i rzewne, niektóre o miłości” to nowa książka Grażyny Lutosławskiej, której premiera odbędzie się 2 sierpnia o godz. 17 w Galerii Klimaty w Mięćmierzu podczas wieczoru autorskiego na festiwalu Dwa Brzegi w Kazimierzu Dolnym.
• Korzenie rodzinne?
– Podlasie. Jestem Podlasianką. Dziadkowie po stronie mamy i taty mieszkali w Siedlcach. I byli sąsiadami w kamienicy. A rodzice chodzili razem do szkoły.
• Edukacja?
– W Siedlcach tylko się urodziłam. Potem był Hrubieszów, gdzie chodziłam do szkoły podstawowej. Kończyłam ją w Chełmie, bo tam się przeprowadziliśmy. Następnie Liceum Ogólnokształcące w Chełmie. I filozofia w Lublinie. Na początku szkoły podstawowej w Chełmie, nauczycielka Maria Ryczywolska wręczyła mi książkę z dedykacją: „Grażynko, jestem przekonana, że będziesz kiedyś znakomitą dziennikarką“. A ja wtedy nie bardzo wiedziałam, kto to jest dziennikarz. Ale sprawdziłam sobie w domu. Oczywiście nie w internecie. Bardzo mi się to spodobało, bu wydawało mi się podobne do moich marzeń z dzieciństwa.
• Jakich?
– Jak byłam taka całkiem mała, w pierwszej klasie, a moja mama była wtedy moją wychowaczynią, na pytanie do wszystkich dzieci: „Kim chcielibyście być w przyszłości?” - odpowiedziałam stanowczo, że sprzedawczynią w sklepie.
• Dlaczego?
– Bardzo mi się podobało chodzenie z mamą do małego sklepiku w Hrubieszowie, w którym mama kupowała mi moje ulubione ciastka - herbatniki w czekoladzie. Jadłam je i słuchałam rozmów, które się toczyły w sklepie. Ja też tak chciałam! Stać przy ladzie i słuchać tych wszystkich opowieści. Jak już dowiedziałam się, kto to taki ta dziennikarka, pomyślałam, że to trochę podobnie. Też się spotyka ludzi, też się z nimi rozmawia.
• Ile to już lat?
– W tamtym roku minęło 30 lat.
• Co takiego jest w radiu niezwykłego?
– Wrócę do filozofii. Wybrałam takie studia, bo filozofia wydała mi się najpiękniejszym wstępem do spotkania z drugim człowiekiem. Chciałam poznać różne sposoby myślenia, mówienie o świecie. Tacy przecież jesteśmy: różni.
• Ta miłość do słodyczy została?
– Matko kochana, jak ja kochałam słodycze! Teraz staram się panować nad tą miłością. Uwielbiam też dobry chleb. Pamiętam siedlecki czas, kiedy dziadek chodził do piekarni za rogiem i przynosił chleb. Zawsze dwa bochenki. Grażynka potrafiła poradzić sobie z jednym, więc ten drugi był dla reszty rodziny. Teraz, kiedy trafiam na dobry chleb, pół bochenka zjem spokojnie. Na szczęście dla mnie o dobry chleb wcale nie tak łatwo.
• Pierwsza książka?
– „Leon i kotka, czyli jak zrozumieć mowę zegara” 2004 rok. Autentyczna historia moich dwóch kotów. Efekt traumy, jaką przeżyłam, kiedy mój kot rezydent nie chciał zaakceptować kotki po przejściach, która trafiła do kliniki i ja ją stamtąd zabrałam. Dogadywanie trwało kilka miesięcy. Było krwawo.
• Piszesz bajki. Dlaczego?
– Mam takie przeczucie, że pisanie bajek pozwala mi zawiesić wyobraźnię, sposób myślenia i doświadczenie pięćdziesięcioparoletniej kobiety. Zawiesić. Ta logika przestaje mnie na chwilę obowiązywać. I okazuje się, że te inne - starego guzika, reniferka (do tego latającego) czy pralki - są inspirujące w przyglądaniu się światu.
• Mam pytanie do Bolesława, twojego męża, który siedzi obok. Jak poznałeś Grażynę?
Bolesław Lutosławski: – Doszło do tego w sposób naturalny, chociaż nieprzewidywalny. To się miało stać. Grażyna spotkała się w Kazimierzu z moją mamą (Anna Lutosławska, polska aktorka i reżyser teatralna, pedagog, laureatka Nagrody im. Ireny Solskiej w 2014 za twórczość wywierającą znaczący wpływ na rozkwit sztuki aktorskiej - przyp. aut. ). Zrobiła z nią wywiad, ja znalazłem materiał w internecie, zobaczyłem na zdjęciu Grażynę z moim przyjacielem, z którym nagrywała rozmowę. Napisałem do niej i zapytałem o niego. Później stało się wszystko lawinowo.
– Całkiem lawinowo. 12 lat temu, w lipcu rozmawialiśmy przez telefon, pierwszy raz spotkaliśmy się we wrześniu w Krakowie. I tam się mi oświadczył. Na pierwszej randce.
• Bolesław, warto było?
B.L.: – Och. Oczywiście.
• Grażyna, co to jest miłość?
– To, czego słuchasz w tej chwili. Siedzi naprzeciwko mnie mężczyzna mojego życia. Nie spuszcza ze mnie wzroku. Ja też patrzę na niego uważnie. Nie znam zupełnie odpowiedzi na pytanie, co to jest miłość. Ale miłość to jest to, że się sobie przyglądamy. Nie, że patrzymy cały czas na siebie, ale że dostrzegamy. Zauważamy, jak jesteśmy różni. I to przyglądanie się sobie z ciekawością to też jest miłość. Nie da się powiedzieć, że to jest miłość. Da się: To też jest miłość.
• Michał Urbaniak powiedział mi, że życie jest jak jazda na zakręcie. Jak się jest czego złapać, to się nie wypadnie z zakrętu. Czego się w życiu trzymasz?
– Czasem się wypada z zakrętu. Ale potem wpada w inny, ciekawszy zakręt. Na inną drogę, może właśnie w tym momencie dla człowieka przeznaczoną. Trzymam się harmonii. W momencie, kiedy czuję, że jestem poukładana z sobą, ze światem, że jest rytm - to znaczy, że to jest ta droga.
• Jesteś na takiej drodze?
– To nie ma tak, że to się udało. To jest cały czas jazda. Cały czas ten zakręt może się pojawić.
• Z tej perspektywy twoją najnowszą książkę Jatymy powinno się zalecać. Przeczytasz, masz prawo jazdy.
– Ale przecież tam nie odpowiedzi na pytanie, jak żyć. Pokazuję tylko jak „ja” i „ty” są zupełnie różne (różni). A jest szansa na „my”. Właśnie dlatego.
• Jak patrzę na was oboje, pomyślałem, że kolejną książkę powinniście napisać razem. Na jednej stronie twój tekst, na drugiej fotografia Bolesława. Co wy na to?
– To dobry pomysł. O, tak. Bolesławie, zrobimy może, co?
B.L: – Bardzo chętnie. Idziemy do przodu.
Grażyna Lutosławska
Dziennikarka i pisarka. Od 1988 roku związana z Radiem Lublin. Od połowy lat 90. prowadzi audycję poświęconą kulturze: „Nie tylko rozrywkowa niedziela radiowa”. Autorka i reżyserka m.in. cotygodniowego słuchowiska „Bazarek”. Autorka sztuk teatralnych, książek dla dzieci, esejów, tekstów piosenek (także do spektakli teatralnych). Laureatka m.in. tytułu Mistrz Mowy Polskiej i Nagrody Miasta Lublin za Całokształt Działalności.
Bolesław Lutosławski
Fotograf z pasji i zawodu. W Polsce i Wielkiej Brytanii pracował dla teatrów, oper, orkiestr, baletów, wydawnictw. Publikował w Przekroju, The Independent, The Guardian, Vogue, Newsweek, Harpers & Queen, The Illustrated London News, Tygodniku Powszechnym i w Polityce. Wykładał Film i Fotografię na kilku wyższych uczelniach w Anglii (Londyn, Derby, Nottingham).
Jatymy wesołe i rzewne, niektóre o miłości
To zbiór miniaturowych opowiadań, w których autorka zagląda pod podszewkę dobrze znanego nam świata. Mają w sobie coś z bajek, filozoficznych opowiastek, flash fiction, udramatyzowanych scenek, a nawet kabaretowych skeczy. Łączy je ciepła tonacja: dyskretny ironia i nostalgia. Bohaterami są tu na równych prawach kobiety, mężczyźni, dzieci, księżniczki, krasnoludki, słoń, bocian, mrówki, słońce, kamień, a nawet rozbrykany reniferek. W jatymach „ja” i „ty”, chcąc się porozumieć, odkrywają niedoskonałość języka.
Premiera książki w piątek, 2 sierpnia, o godzinie 17 w Galerii Klimaty w Mięćmierzu. Wstęp wolny.