86-letni Henryk Miszczuk przysiadł na ławeczce przed domem syna. Kosił łąkę. Kosą, jak pan Bóg nakazuje. – Oj, ciężko było. Stary już jestem. A o kopalnię pytajcie się synowej.
Wioletta Miszczuk prowadzi nas do pokoju na wysokim parterze. W obejściu i w domu widać rękę szefowej Koła Gospodyń Wiejskich. - No oczywiście, że cieszę się. W domu mam trzech górników. Mąż już nie chce zmieniać pracy, ale synowie mieliby do kopalni przez płot - mówi pani Wioletta Miszczuk. - My już od marca wiemy, że u nas będzie kopalnia. Australijczycy kupowali grunty. Kupili i nasze, bo kopalnia stanie za moją stodołą - dodaje Wioletta Miszczuk.