Rozmowa z Patrykiem Tomaszewskim z Lublina, który reprezentował w grudniu Polskę w finale najstarszego międzynarodowego męskiego konkursu piękności Manhunt International w Australii
• Łatwo dostać się do finału konkursu Manhunt International?
- Kandydaci muszą być na pewno wszechstronni, bo w tym konkursie liczy się nie tylko wygląd i prezentacja podczas gali finałowej. Oceniane są także m.in. osobowość, sposób bycia, zachowanie w konkretnych sytuacjach, a nawet czystość w pokojach, o którą każdy z finalistów dbał sam podczas zgrupowania przed galą finałową. Podczas pobytu w Australii organizatorzy konkursu zaplanowali nam mnóstwo atrakcji i aktywności. To, czy braliśmy w nich udział i jak się w nie angażowaliśmy, również było oceniane. Manhunt International to konkurs, w którym na pewno łatwiej mają osoby, które pracują już w branży modelingowej i mają już pewne obycie w środowisku.
• Jak znalazłeś się w finale Manhunt?
- Na etapie krajowym delegatów wybiera ekipa portalu „Z archiwum Miss” i jego założyciel Jarosław Załęgowski (reprezentanci Polski uczestniczą w konkursie od 2010 roku - przyp. aut.). Tak też było w moim przypadku. Trafili do mnie przez mój profil na portalu dla modeli. Pracuję już trochę w modelingu: jestem m.in. twarzą polskiej marki garniturów Club Konesera, biorę udział w sesjach zdjęciowych. Pierwsze kroki stawiałem w lubelskiej agencji Magmar Models, do której trafiłem jako 18-latek. Po krajowym etapie konkursu odbywa się zgrupowanie i gala finałowa. W tym roku finaliści spotkali się w Gold Coast w Australii. Mieszkaliśmy w luksusowym hotelu Q1 Resort & Spa. Przygotowania były bardzo intensywne. Mieliśmy wypełniony każdy dzień mniej więcej od godziny 7 rano do 22. Podczas gali finałowej mieliśmy trzy wyjścia: w stroju narodowym, w kąpielówkach i w smokingu, które były oceniane przez jury.
• A jak atmosfera i relacje między kandydatami?
- Według mnie bardzo pozytywnie, działaliśmy jak zgrany team, nie odczułem zawiści, mimo że konkurencja była silna. Oczywiście zdarzały się różne sytuacje, ale traktuję to jako zderzenie różnych charakterów i typów osobowości. Całościowo, razem z pobytem w niesamowitej Australii, było to dla mnie bardzo ciekawe i na pewno cenne doświadczenie. Pojechałem na konkurs z ciekawości, chciałem zobaczyć jak wyglądają takie wydarzenia „od kuchni”, potraktowałem to jako przygodę.
• Manhunt otwiera drogę do kariery?
- Niektórzy na pewno tak do tego podchodzą. Ja mam do tego trochę inny stosunek. Dla mnie modeling jest obok, traktuję to bardziej jako hobby. Moim głównym zajęciem jest marketing, którym zajmuję się od kilku lat. Rozwijam moją grupę Another Way. Wprowadzamy na polski rynek aplikację, która daje zwrot pieniędzy podczas codziennych zakupów. To jest moja praca i pasja, zaraz obok motoryzacji. Studiowałem też prawo na KUL, ale zawiesiłem studia dla biznesu, bo prawo nie dawało mi tak wielkiej frajdy, rozwoju i kontaktu z pozytywnymi ludźmi.