Smutek, znużenie i zniechęcenie to uczucia, z jakimi mierzą się uczniowie w trakcie zdalnego nauczania i przymusowego ograniczenia kontaktów z rówieśnikami. Jak nigdy wcześniej marzą o powrocie do normalności, którą jest możliwość zwykłego... pójścia do szkoły.
Zdalne nauczanie, z niewielkimi przerwami, trwa już ponad rok. Na początku było przygodą i zmaganiem się z niedoborami technicznymi. Był czas, kiedy uczniowie przyznawali, że są przeciążeni pracą, ale mimo to spora ich część chwaliła sobie nowy system pracy, który nie wymagał od nich wczesnego wstawania i pakowania w pośpiechu tornistra. Część wierzyła, że to sytuacja przejściowa.
Każdy dzień taki sam
– Teraz to się zmieniło – mówi pani Anna, mama trójki dzieci: licealistki, ósmoklasisty i drugoklasisty z Lublina. – Na początku było znacznie więcej nerwów, ale wiązały się one z nie do końca negatywnymi emocjami. To raczej było wyzwanie. Teraz jest gorzej, bo dzieci stają się zniechęcone i apatyczne. Każdy ich dzień jest podobny do poprzedniego. Wstają, włączają komputer, odrabiają prace domowe, coś oglądają, idą spać. Na drugi dzień to samo. Staramy się ich mobilizować i wymyślać nowe aktywności, ale są nimi coraz mniej zainteresowani. Chyba najlepszym słowem oddającym ich nastrój jest apatia. Już nawet nie wierzą, że to się zmieni. Najstarsi są przekonani, że w tym roku nie wrócą już do szkoły. Tylko Maciek, najmłodszy syn, który miał możliwość dłuższej pracy w szkole, jest w stacjonarnej formie, bo wierzy, że jeszcze w tym miesiącu spotka się z kolegami w szkole.
– Z takiego siedzenia w domu rodzą się tylko konflikty – mówi mama 12- i 14-latka. – Synowie nigdy się nie kłócili. Teraz czasami idzie już u nich na noże. Byle jaka bzdura urasta do rangi tragedii i awantura gotowa. Żeby odpędzić te nastroje, wyganiam ich czasami na dwór, żeby spotkali się z innymi kolegami. Wychodzą, ale za godzinę lub dwie wracają. Mówią, ze albo nikogo nie było, albo było nudno. I tak to już trwa...
Brak motywacji
Zły stan psychiczny dzieci i młodzieży podczas zdalnego nauczania potwierdzają badania. Z przeprowadzonego w ubiegłym miesiącu raportu inicjatywy Szkoła 2.0. wynika, że samopoczucie blisko 40 proc. uczniów w trakcie zdalnego nauczania zmieniło się na gorsze. Izolację najgorzej znoszą najstarsi uczniowie, którzy traktują e-lekcje jako odebranie im czasu, który nigdy już nie wróci. – Osoby z rocznika 2003 i 2004 przez pierwsze 2 lata liceum nie pojechały na żadną wycieczkę kilkudniową, a przypomnijmy, że rocznik 2003 jest ostatnim rocznikiem w trzyletnim liceum – podkreślają autorzy opracowania
Najbardziej przeszkadza ograniczony kontakt lub brak kontaktu z rówieśnikami (36,68 proc. badanych), obciążenie nauką (25,37 proc.) oraz nieposiadanie wystarczających warunków do nauki zdalnej (10,75 proc.). Coraz większy stres wywołują odpowiedzi ustne, kartkówki i sprawdziany. Młodzi ludzie przyznają, że nauczyciele często oskarżają o niesamodzielną pracę, mimo braku dowodów. Młodzieży brakuje też motywacji do nauki, wiele osób czuje, że stanęło w miejscu i nie może ruszyć do przodu – wynika z uczniowskich ankiet.
– Czytając raport, warto mieć z tyłu głowy, że za wszystkimi tymi liczbami kryją się ludzie, kryją się dzieci i kryje się młodzież, która faktycznie ma duży problem, a jak widać w rozdziale dotyczącym jakości pomocy ze strony szkoły, niestety zostaje bardzo często z tym problemem sama – podkreśla Julian Wąsek, współautor projektu.
Choć chwilę porozmawiać
Sami uczniowie o swoich problemach mówią niechętnie. – Jest nudno. Mam dość. Nie chce mi się nawet już logować na te lekcje – mówi licealistka Justyna i przyznaje, że tak naprawdę swoich kolegów ze szkoły nie zna. Uczy się w drugiej klasie. – Na początku to trudno było się zaprzyjaźnić, bo dopiero się poznawaliśmy. Potem było już zdalne. Z dziewczynami to rozmawiamy w sumie tylko na klasowym messengerze, jak ktoś się pyta, co jest zadane albo jak mamy jakiś temat razem zrobić.
Potwierdzają to nauczyciele.
– Zdalne nauczanie przede wszystkim zaburza więzi międzyludzkie. Uczniowie coraz częściej są znużeni i zmęczeni taka formą pracy. Rośnie ich frustracja. Stają się zamknięci w sobie – zauważa Mirosław Wójcik, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 38 im. Henryka Sienkiewicza w Lublinie, ale podkreśla też, że nie wszystko w zdalnym nauczaniu jest złe. – Uczniowie muszą bardziej mobilizować się do pracy i stają się bardziej odpowiedzialni za to, co robią. Odkrywają, że internet to nie tylko gry i filmy, ale także przydatne informacje i wiedza. Rozwijają się w obszarach produkcji medialnych, tworząc np. prezentacje.
– W każdej klasie jest kilka osób, które są wciąż aktywne. Dopytują o coś. Robią dodatkowe prace na szóstki. Ale zdecydowana większość nie odzywa się i stara się chyba ukryć za komputerem – zauważa nauczyciel geografii w jednym z lubelskich ogólniaków. – To bardzo trudne zadanie dla nas, żeby ich z tej nicości wyciągnąć. Chwilę porozmawiać. Niekoniecznie o lekcjach. Na szczęście widzę, że większość moich kolegów z tego zadania dobrze się wywiązuje. Dlatego powiem wprost: nasza praca jest teraz znacznie trudniejsza i znacznie bardziej odpowiedzialna.
Dynamika przekazywania emocji
Portal ClickMeeting porównał nastroje towarzyszące zdalnemu nauczaniu pod koniec ubiegłego roku szkolnego oraz w tym roku. Pozwoliło to na stwierdzenie, jak zmienia się postrzeganie e-lekcji. Okazało się, że rośnie liczba osób, które uważają, że nauka zdalna stanowi większe wyzwanie niż model stacjonarny (tak odpowiada dziś 76 proc., wcześniej 73 proc. – przyp. aut.). Blisko co czwarta osoba przyznaje, że nauka zdalna nie jest trudniejsza od tej, którą pamiętamy sprzed pandemii. Przybywa (o 8 proc.) zwolenników nauki stacjonarnej. Aż 67 proc. ankietowanych uważa, że przeniesienie nauki do domów negatywnie odbiło się na relacjach uczniów z ich rówieśnikami.
Badanie „Zdalne nauczanie a adaptacja do warunków społecznych w czasie epidemii koronawirusa” potwierdziło występowanie wśród uczniów, rodziców oraz nauczycieli wyraźnych symptomów nadużywania mediów cyfrowych. Wiązało się to z przemęczeniem, przeładowaniem informacjami, niechęcią do korzystania z komputera i internetu oraz rozdrażnienia z powodu ciągłego używania technologii informacyjno-komunikacyjnego.
– Już sam obowiązek codziennego włączenia komputera i nauki przed nim przez kilka godzin powoduje ogromną niechęć do urządzeń cyfrowych. Dla innych niemożność bezpośredniego kontaktu z rówieśnikami i nauczycielami skutkuje uczuciem smutku i przygnębienia – zauważa dr. Grzegorz Kata z Zespołu Poradni nr 2 i Wyższej Szkoły Ekonomii i Innowacji w Lublinie. – Uczniowie zostali pozbawieni dotychczasowych, bardzo intensywnych kontaktów międzyludzkich. Wcześniej bezpośrednie rozmowy były wentylem bezpieczeństwa. Można było się wygadać, odwrócić uwagę od tego co boli, czuło się wsparcie kolegów. Teraz są rozmowy, ale prowadzone zdalnie, a więc pozbawione dynamiki przekazywania emocji. Ten kontakt nie jest taki sam.
– Zmieniło się życie prywatne, zawodowe, towarzyskie, korzystanie z rozrywek i wypoczynku. Niemożliwość przewidzenia tego, co będzie dalej zwiększa poczucie lęku, niepewności i zagubienia. To uczucia towarzyszące szczególnie osobom wrażliwym, psychicznie słabszym, obciążonym chorobami. Dotyczy to też dzieci – przyznaje Ireneusz Siudem, psycholog społeczny i psychoterapeuta z Lublina. – Ich rozwój społeczny wymaga bezpośredniego kontaktu interpersonalnego. O ile człowiek dorosły jest w dużej części ukształtowany, ma różnego rodzaju doświadczenia związane z życiem społecznym, posiada umiejętności interpersonalne, to dzieci w przedszkolach i szkołach aż do studiów dopiero się tego uczą. Ten okres jest sztuką eksperymentowania, tworzenia związków, dbania o przyjaźnie i miłości. Ograniczenie takiej możliwości może dawać także w przyszłości negatywne konsekwencje.
Siudem podkreśla, że można się spodziewać, że spora liczba młodych ludzi będzie sobie źle radziła w kontaktach międzyludzkich, które zresztą nie były mocną stroną naszego społeczeństwa nawet przed pandemią.
Oddajcie mi moje życie
Nastolatkowie z lockdownem i nauką zdalną radzą sobie gorzej niż mogłoby się wydawać. Niestety, swoje konsekwencje może to mieć jeszcze na długo po pandemii. Według raportu Etat w sieci 2.0, szacuje się, że aż 62 proc. nastolatków w wieku 11-18 lat ma problemy ze snem. 75 proc. badanych w tej grupie wiekowej martwi się o przyszłość, a 70 proc. czuje się bardziej nerwowymi i rozdrażnionymi niż wcześniej. Najbardziej szokuje fakt, że aż 43 proc. badanych nastolatków miewało lub ma myśli samobójcze.
Przygotowując raport, badacze zadawali uczniom pytanie: „Co chciał(a)byś, aby dorośli usłyszeli o Waszej aktualnej sytuacji?”. Odpowiedzi przerażają:
- Zdalne i izolacja odbierają nam najlepszy okres w życiu.
- Oddajcie mi moje życie. Oddajcie mi szkołę. Oddajcie mi koleżanki, pasje.
- Z dnia na dzień odechciewa się żyć.
- Chcę, żebyście zrozumieli, że nie mamy siły wychodzić i cieszyć się z życia, nie mamy mentalnej siły na „przyjemne spacerki”, jedyne, czego chcę po lekcjach, to iść spać, bo na następny dzień znowu czeka mnie to samo...
Według Światowej Organizacji Zdrowia, depresja do końca 2030 roku, będzie na pierwszym miejscu wśród najczęstszych chorób.
– O depresji mówimy, gdy przestają nas cieszyć rzeczy, które do tej pory sprawiały nam przyjemność – podkreśla ekspertka KUL, psycholog dr Natalia Kajka. Dodaje, że często wiąże się ona nie tylko ze smutkiem, ale także dużą wrażliwością i wybuchami niekontrolowanego gniewu oraz poczuciem braku sensu życia. Zdaniem Kajki, to sygnały, które mówią, że warto zwrócić się o pomoc.
Wsparcie
Psycholog zwraca uwagę, że pandemia powoduje nasilenie problemów psychologicznych, zwłaszcza u młodych ludzi. Badania wskazują, że większość czasu spędzają oni przed ekranem komputera lub telefonu. – Średnio to nawet 10-12 godzin, ale u rekordzisty było to 18 godzin na dobę – podkreśla ekspertka. Młodzi ludzie szczególnie cierpią z powodu izolacji, brakuje im lustra społecznego, kontaktu z rówieśnikami – dodaje.
W przypadku zaburzeń depresyjnych dr Natalia Kajka zachęca do szukania pomocy u specjalistów. Przypomina, że w okresie pandemii bezpłatną pomoc online oferuje wiele poradni uniwersyteckich. Także wykładowcy i studenci KUL świadczą pomoc psychologiczną oraz wsparcie rówieśnicze (więcej informacji na stronie wsparcie.kul.pl).
– Uczniowie lub ich rodzice, którzy widzą, że dzieci mają problemy, powinny zgłosić się do ich wychowawcy. Nie trzeba znać żadnych procedur lub wypełniać żadnych dokumentów – dodaje Jolanta Misiak, rzeczniczka prasowa lubelskiego Kuratorium Oświaty. – Wychowawcy są pierwszą osobą do kontaktu. To oni muszą pokierować dziecko do szkolnego psychologa lub pedagoga, który jest w wielu szkołach. Mogą też ułatwić kontakt z Poradnią Psychologiczno-Pedagogiczną, do której konkretna szkoła jest przypisana.
Misiak dodaje, że takich konsultacji nie powinno się unikać. – Od tego są specjaliści, żeby diagnozować źródło problemu oraz prowadzić dalsze postępowanie.
Poproszę o uśmiech
Fundacja Młodych Liderów rozpoczęła 7 kwietnia, czyli w Światowym Dniu Zdrowia, ogólnopolską kampanię społeczną „Poproszę uśmiech”, której celem jest uświadomienie milionów Polaków, jak dużym zagrożeniem jest depresja, jakie są jej objawy oraz jak można sobie z nią radzić. Na jej stronie internetowej znajdują się materiały filmowe skierowane do młodzieży, nauczycieli oraz rodziców mówiące o depresji, o tym, jak można sobie z nią radzić, jak przeciwdziałać tej chorobie i pomagać młodym ludziom