W czwartek, 3 grudnia, ruszają mistrzostwa Europy w piłce ręcznej kobiet. Szanse na udział w tej imprezie ma aż 7 zawodniczek MKS Perła Lublin. Biało-Czerwone jadą do Danii głównie po naukę, bo już w fazie grupowej zmierzą się z bardzo silnymi przeciwniczkami
Jeszcze rok temu zapowiadało się, że czeka nas prawdziwe święto kobiecego szczypiorniaka. Turniej, który planowo miał się odbyć w Danii i Norwegii, miał być jedną z najpiękniejszych imprez w historii. Obaj gospodarze to bowiem kraje bezgranicznie zakochane w piłce ręcznej, gdzie szczypiorniści i szczypiornistki mają status celebrytów. O frekwencję na trybunach nikt we władzach europejskiej federacji nie musiał się więc martwić.
Herning i Kolding
Takie były plany, ale brutalnie zweryfikował je koronawirus. Niezwykle restrykcyjne przepisy w Norwegii zmusiły władze miejscowej federacji do rezygnacji z organizacji mistrzostw. Władze tego państwa są bardzo stanowcze w walce z koronawirusem, dlatego w ostatnim czasie wiele imprez sportowych nie mogło się w tym kraju odbyć. Odwołano m.in. spotkanie piłkarskie Norwegia-Izrael czy Puchar Świata w narciarstwie klasycznym w Lillehammer. – To były dobre decyzje, chociaż podejmowane wyjątkowo szybko, ponieważ taka jest sytuacja. Podobną mamy w przypadku EURO. Nie możemy ryzykować i chyba nikt z Norwegów tego nie chce – ogłaszała niedawno Erna Solberg, premier kraju.
Wycofanie się Norwegii z roli gospodarza to słuszna decyzja. W innym wypadku impreza mogłaby być kompletnie sparaliżowana: wystarczyłby zaledwie jeden wykryty przypadek koronawirusa, a na kwarantannę trafiłby nie tylko zespół, w którym wykryto chorobę, ale także ostatni przeciwnik tej drużyny.
Z problemów Norwegii skorzystała Dania, która ostatecznie zdecydowała się u siebie przyjąć wszystkich 16 uczestników. O infrastrukturę nie trzeba było się martwić, bo w tym kraju to nie jest wielki problem. Herning było już wcześniej wyznaczone do roli gospodarza, a, dzięki wycofaniu się Norwegów, swoją szansę dostało również Kolding. Miejscowy obiekt ma 3200 miejsc, ale to nie ma teraz większego znaczenia, bo na trybunach i tak będzie mogło zasiąść co najwyżej 200 osób.
Grupa D
Właśnie w Kolding zagrają Polki, które trafiły do bardzo silnej grupy D. Ich rywalkami będą Rumunki, Norweżki i Niemki. Do drugiej rundy awansują trzy najlepsze zespoły. Szanse na zakwalifikowanie się dalej są bardzo nikłe, bo przeciwniczki to czołowe drużyny Starego Kontynentu.
Kibice w Polsce, a zwłaszcza w Lublinie, powinni jednak bacznie przyglądać się wydarzeniom w Danii. W szerokim składzie reprezentacji znalazło się aż 7 przedstawicielek MKS Perła Lublin. Są to:
- Weronika Gawlik
- Dagmara Nocuń
- Marta Gęga
- Aleksandra Rosiak
- Natalia Nosek
- Joanna Szarawaga
- Magda Balsam.
Ta lista zapewne jeszcze się skróci, bo Arne Senstad do Danii może zabrać jedynie 16 zawodniczek. Kadrowiczki obecnie przebywają w Mielnie, a w nadmorskiej miejscowości trenuje ich ponad 20. Można być jednak pewnym, że co najmniej pięć lublinianek znajdzie się w ścisłej kadrze na mistrzostwa Europy.
Trener Arne Senstad w swoich wyborach był mocno ograniczony przez kontuzje, przerwy macierzyńskie czy zachorowania na koronawirusa. Z tego pierwszego powodu mistrzostwa Europy z domu obejrzą Karolina Kudłacz-Gloc i Monika Kobylińska. Z tego drugiego w kraju została Kinga Achruk, która niedawno została szczęśliwą mamą. Absencja tej trójki to olbrzymi cios; to tak jakby reprezentacja Polski w piłce nożnej pojechała na Euro bez Roberta Lewandowskiego, Wojciecha Szczęsnego i Kamila Glika jednocześnie. Koronawirus z kolei wciąż wpływa na skład kadry, bo chociaż kluby rzadko ujawniają nazwiska zakażonych, to widać, że wśród zawodniczek ćwiczących w Mielnie brakuje kilku ważnych postaci.
Trzy dobre spotkania
Koronawirus za sobą mają już zawodniczki Perły. One w większości wypadków przeszły go dość spokojnie, a po kwarantannie zdążyły już nawet wystąpić w ligowym spotkaniu z Eurobud JKS Jarosław. – Staraliśmy się wracać do treningów w sposób bardzo rozsądny. Przed wznowieniem zajęć dziewczyny przeszły testy krwi, a także badanie EKG. Początkowo ćwiczyliśmy na niskich obciążeniach. W samym meczu z Jarosławiem staraliśmy sie, aby dziewczyny zbyt długo nie przebywały na parkiecie i miały czas na odpoczynek – mówi Monika Marzec, druga trener Perły, a jednocześnie trenerka współpracująca z reprezentacją Polski. Legendarna obrotowa zresztą sama również walczyła z koronawirusem. – Przeszłam go dość spokojnie. Na pewno jednak nie jest to nic przyjemnego.
Rywalizacja w mistrzostwach Europy rozpocznie się już w czwartek. Polki w pierwszym spotkaniu zmierzą się z Norwegią. Będzie to mecz z podtekstami, ponieważ trener naszej kadry, Arne Senstad, z pochodzenia jest Norwegiem. – Norweżki to faworyt naszej grupy, ale Niemki czy Rumunki również są bardzo mocne. O naszych szansach ciężko mówić. Przy tak dużej liczbie absencji, trudno oczekiwać od naszego zespołu, że będzie grał na tym samym poziomie co wcześniej. Chcemy zagrać co najmniej trzy dobre spotkania. Jakie wyniki w nich osiągniemy i co nam to da, to okaże się za kilkanaście dni – tłumaczy Marzec.
– Jadąc na mistrzostwa Europy, trzeba zdawać sobie sprawę, że każdy rywal jest mocny. Dobrze znamy swoje możliwości – mówi na związkowej stronie Natalia Nosek, rozgrywająca reprezentacji i MKS Perła Lublin. – Zdajemy sobie też sprawę, że mamy mocną grupę. Sytuacja na świecie pokazuje jednak, że koronawirus może wyraźnie wpłynąć na wyniki. Zostawimy serce na parkiecie i powalczymy z każdym rywalem.