To prawdopodobnie pierwsze tego typu miejsce w Polsce. W Lubinie powstało Muzeum Wiewiórki. Wiewiórowa kolekcja liczy blisko 600 eksponatów zgromadzonych na 22 metrach kwadratowych w mieszkaniu na Czubach. Nie jest to jednak siedziba docelowa. W Lubelskiem podobnych, bo nietypowych „muzeów” jest więcej
- Pierwszą wiewiórką była pacynka. To był prezent. Później były kolejne wiewiórowe eksponaty - opowiada Anna Śwircz, nauczycielka, z zawodu historyk sztuki, kolekcjonerka wiewiórek. - A zaczęło się od tego, że długo farbowałam włosy na rudo. A że pracowałam w szkole, to uczniowie wymyślili mi przezwisko. Zostałam „wiewiórą”. I tak się zaczęło ich zbieranie. Ostatnia wiewiórka to porcelanowa figurka z Ćmielowa. To taka moja perełka.
Po latach zbierania pani Anna i jej matka, Teresa Śwircz, postanowiły wreszcie coś ze zgromadzonymi eksponatami zrobić.
Początki
Na pomysł aby stworzyć „muzeum” wpadł syn pani Anny, Paweł. - Kilka lat temu byliśmy w Dolinie Roztoki i mój syn zaproponował, że skoro jest muzeum żaby to może stworzymy muzeum wiewiórki - mówi pani Anna.
Teresa Śwircz założyła działalność gospodarczą i przy pomocy córki chce już na początku kwietnia otworzyć muzeum i pokazywać kolekcję wiewiórek. Póki co, wiewiórki można oglądać w mieszkaniu na Czubach. - Jak to wszystko stało w pudłach to nikt tego nie mógł zobaczyć - podkreśla Teresa Śwircz, która uznała że nie ma co czekać i przystąpiła do działania. - Jeden pokój był cały w pudłach, od podłogi aż do sufitu. Namówiłam córkę, żeby mi pomogła tę ekspozycję zrobić.
- Poszło bardzo szybko - śmieje się pani Anna.
Kolekcja
Wiewiórkowa kolekcja liczy około 600 eksponatów. Są wśród nich m.in. książki i pluszaki.
- Są wiewiórki kolekcjonerskie, takie które pochodzą z różnych wytwórni np. sygnowane i niesyngowane. Mamy też aranżacje: tutaj jest pracownia malarska, mamy też wiewiórkowy domek - opisuje elementy ekspozycji pani Anna. - Jest też wiewiórka prząśniczka. Tutaj jest przedszkole pod parasolem, gdzie wiewiórki czasem piją herbatkę z samowara. Mamy też gry, puzzle i przytulanki. Jest też park wiewiórek i plac zabaw. Wiewiórki są też nad morzem i zbierają plony.
Każdy z członków rodziny i znajomi dołożyli coś do wiewiórowej kolekcji. - Jak jeździłam do sanatorium i zauważyłam jakąś wiewiórkę to ją kupowałam - opowiada pani Teresa. - Także moja wnuczka i wnuczek czy znajomi też do kolekcji Ani dokładają swoje eksponaty. Czy to urodziny czy imieniny czy też bez żadnej okazji. Każdy wiedział, że Ania zbiera wiewiórki i kto gdzie jakąś zauważył, np. na targach staroci, to kupił.
Są też wiewiórki robione własnoręcznie. - Bardzo dużo szydełkuję. Nie jest dla mnie problemem zrobienie na szydełku np. ubranka czy też lalki. Więc i wiewiórkę zrobiłam - mówi pani Teresa. - Ta pierwsza przeze mnie wykonana to moja ulubiona.
Zmiana siedziby
Póki co wiewiórowa ekspozycja została zorganizowana w mieszkaniu przy ul. Biedronki 9/60 w Lublinie. - Figurki są zamknięte w gablocie. Natomiast zabawkami dzieci będą mogły się bawić - zapowiada pani Anna.
Nie jest to miejsce docelowe. - To jest tymczasowa siedziba - zaznacza pani Anna. - Moja mama sama stwierdziła, że jak już teraz je uruchomimy, to może ktoś coś mam podpowie odnośnie innej lokalizacji. Chciałybyśmy, aby to było przy parku, lasku, może nad zalewem - o tej ostatniej lokalizacji marzę. Na pewno nie centrum miasta. Ponieważ chcemy, by część wiewiórek stała na dworze. Można zrobić taką wiewiórową ścieżkę. Pomysłów mamy wiele. Myślę, że będzie to ciekawa propozycja. Tylko potrzebujemy innego lokalu.
Na tym plany się nie kończą. - Liczę, że od września muzeum zmieni siedzibę i naszą działalność uda się rozszerzyć - mówi pani Anna. - Chcemy otworzyć ośrodek artterapeutyczny, żeby pod egidą tej wiewiórki dużo się działo. Będą to i zajęcia plastyczne, muzyczne i teatralne.
Zwiedzanie
Wiewiórkową kolekcję można zwiedzać indywidualnie jak i w niewielkich, maksymalnie 6-osobowych grupach, po uprzednim kontakcie telefonicznym (nr telefonu 505453067). Kolekcję można oglądać codziennie oprócz poniedziałków w godzinach 10 – 17, Bilet papierowy kosztuje 5 zł. Natomiast w cenie 10 zł jest bilet ręcznie robiony w postaci breloczka z wiewiórką.
• Muzeum Nietypowych Rowerów
W Gołębiu (powiat puławski) od 10 lat działa Muzeum Nietypowych Rowerów. To jedyne, jak wskazuje właściciel muzeum, tego typu miejsce w Polsce i Europie. - Kolekcje tworzyłem przez ponad 20 lat pracy w szkole - mówi Józef Konstanty Majewski, właściciel muzeum. - Kolekcja liczy 65 rowerów. Ta liczba jest ruchoma, bo eksponaty wypożyczają też inne muzea.
Są wśród nich m.in. rowery poziome, rowery cyrkowe i inne nietypowe rowery. Muzeum w Gołębiu cieszy się zainteresowaniem. - Już 1 kwietnia (tego dnia muzeum rusza po zimowej przerwie - przyp. aut.) mam zapowiedzianą sześcioosobową wycieczkę - przyznaje Majewski.
W muzeum poza rowerami można oglądać też butelki pochodzące z całego świata. - Jest ich ponad tysiąc - mówi Majewski. - Preferuję butelki figuralne.
Muzeum Nietypowych Rowerów można odwiedzać siedem dni w tygodniu w godz. 10-18.
• Muzeum Torebek i Misiów
Na początku grudnia 2016 roku w Nałęczowie otwarte zostało zaś Muzeum Torebek i Misiów. Galeria mieści się ul. Partyzantów 12. Kolekcja należąca do Hanna Wasiak liczy 540 eksponatów z całego świata, które właścicielka gromadziła przez lata. - Do niedawna byłam przekonana, że najstarszy jest miś szpitalny z 1995 roku - mówi Halina Wasiak, właścicielka Muzeum Torebek i Misiów w Nałęczowie. - Tymczasem okazało się, że mamy też starsze miśki; ponad 40-letnie. W przypadku walizek to myślę, że te najstarsze mogą liczyć nawet 100 lat. To walizka z blach, druga wykonana jest ze skóry. Dokładniej daty nie jestem w stanie ustalić, bo to są przedmioty znalezione na strychu lub kupione na giełdzie staroci.
Muzeum Torebek i Misiów można odwiedzać przez cały tydzień z wyjątkiem poniedziałku w godz. 10-16.