W niedzielę została wybrana najpiękniejszą Polką. Obowiązki Miss Polski chce pogodzić z nauką. Paulina Maziarz jest studentką II roku administracji na UMCS
Pochodzi z miejscowości Mostki pod Zwoleniem. Ma 20 lat, 176 cm wzrostu i wymiary 84-59-87. Koronę najpiękniejszej kobiety w Polsce zdobyła podczas niedzielnej gali finałowej w Krynicy Zdrój. Odebrała ją z rąk ubiegłorocznej miss Magdaleny Bieńkowskiej.
Studentka UMCS otrzymała też czek na 50 tys. zł.
- Jestem bardzo szczęśliwa, bo nie spodziewałam się, że wygram. Każda z finalistek miała takie same szanse - mówi Paulina Maziarz.
Droga po koronę
Światem mody interesuje się od dawna, jak sama przyznaje, zaraz po podróżach jest to drugie jej hobby.
- Już wcześniej brałam udział w sesjach zdjęciowych i pokazach, ale robiłam to w wolnych chwilach - opowiada Paulina.
Drogę po koronę 20-latka rozpoczęła w maju, gdy wygrała konkurs Miss Ziemi Radomskiej.
- Sama z siebie chyba nie zgłosiłabym się do konkursu. Koleżanka wspomniała mi coś na ten temat, a do udziału namówili mnie znajomi. Zapytałam o radę rodziców i powiedzieli, że czemu miałabym nie spróbować? Mój chłopak też nie miał nic przeciwko temu, więc się zdecydowałam - wspomina.
Kolejnymi etapami były czerwcowe ćwierćfinały w Warszawie i półfinały w Kozienicach. Tam studentka UMCS zapewniła sobie miejsce w gronie 24 finalistek ogólnopolskiego konkursu.
W ramach przygotowań do gali finałowej wzięła udział w dwóch zgrupowaniach, w których uczestniczyła w nagrywaniu filmów promujących kandydatki i próbach choreograficznych.
- Traktowałam to jednak jako przygodę i skupiałam się na nauce. Chciałam zdążyć ze zdaniem wszystkich egzaminów w pierwszych terminach i na szczęście to się udało - mówi Paulina.
Uśmiech i szczerość
Podczas rozmowy nowa miss Polski kilkukrotnie podkreśla, że udział w konkursie był dla niej przygodą.
- Ale nie jest tak, że nie chciałam wygrać. Jednak już sam fakt, że znalazłam się w finałowej dziesiątce był dla mnie dużym sukcesem i powodem do szczęścia - opowiada.
Co jej zdaniem wpłynęło na decyzję jury?
- Sama nie wiem. Na co dzień jestem osobą pogodną i uśmiechniętą i na scenie to mogło okazać się decydujące. Może wpływ na werdykt miała także moja szczerość - zastanawia się Paulina.
Telefon od rektora
Po niedzielnym zwycięstwie otrzymała mnóstwo wiadomości z gratulacjami.
- Sporo miłych słów przeczytałam też na Facebooku, choć pojawiły się tam także i złośliwe komentarze. Koleżanki radziły, żeby nie czytać takich rzeczy, ale z ciekawości zajrzałam. Nie biorę jednak tego do siebie - przekonuje Miss Polski.
Z gratulacjami osobiście zadzwonił nawet rektor UMCS prof. Stanisław Michałowski. - Zostałam zaproszona na spotkanie i jak tylko będę w Lublinie, na pewno z tego zaproszenia skorzystam - mówi Paulina Maziarz.
Tęskni za studiami
Studentka zdaje sobie sprawę, że o pogodzenie nauki z pełnieniem obowiązków miss będzie ciężko. W najbliższym czasie czekają ją między innymi sesje zdjęciowe, pokazy i udział w konkursach międzynarodowych.
- O szczegółach dowiem się być może w przyszłym tygodniu, gdy wybiorę się na spotkanie w biurze konkursu Miss Polski w Warszawie. Na pewno przez najbliższy rok będę zajmować się modelingiem, ale jeszcze nie wiem, czy zwiążę się z tą branżą na dłużej - mówi Paulina Maziarz i zaznacza, że nie chce przerywać nauki na UMCS. - Od ubiegłorocznej miss wiem, że jest do pogodzenia. Lekko nie będzie, ale myślę, ze sobie poradzę. Szczerze mówiąc, to już trochę tęsknię za studiami. Najbliższym wyzwaniem będzie opanowanie materiału z prawa finansowego - zapowiada najpiękniejsza Polka.
Woli Lublin od Warszawy
Jak przyznaje, do studiów na UMCS namówiła ją siostra cioteczna. - Moje najbliższe koleżanki wyjechały studiować gdzie indziej. Ale ja nie żałuję swojego wyboru. Nie lubię dużych miast i Lublin pasuje mi o wiele bardziej niż Warszawa, choć pewnie wykonując obowiązki miss będę spędzała tam sporo czasu i jakoś będę musiała się tam odnaleźć – mówi Paulina. - Przez ponad rok studiów przywiązałam się do Lublina i będę chciała tu wracać. Najbardziej podoba mi się tutejsze Stare Miasto.