Niedawno ukazał się ich debiutancki album „Miniatura”. Są parą na scenie i w życiu. Georgina pochodzi z Białej Podlaskiej, gdzie zaczynała swoją wokalną karierę w zespole „Chwilka”
• Na waszym debiutanckim albumie „Miniatura” słychać nawiązania do kultury lat 70-tych. Skąd taki pomysł?
Piotr Lewańczyk: Nawiązanie do tych czasów było najbardziej naturalną drogą do umieszczenia naszych melodii w jakimś konkretnym i spójnym kontekście muzycznym. To chyba nasze wspólne inspiracje z lat młodzieńczych, gdy w domach słuchało się więcej muzyki starszej, niż ówczesnej. U mnie dominowała muzyka rockowa lat 70-tych: Pink Floyd, Genesis, Yes. Georgina natomiast wychowała się na eklektycznej muzyce, od dziecka słuchała głosów wokalistek takich jak Barbra Streisand, Etta James czy Whitney Houston. Dopiero na etapie późnego dorastania zaczęła odkrywać własne muzyczne inspiracje.
• Lekkie brzmienie, ale przy tym teksty pełne niepewności. O czym jest wasza płyta?
P.L: Ta sprzeczność jest nieprzypadkowa. Zależało nam, aby słuchacz za każdym razem mógł odkrywać naszą muzykę na nowo. Choć w pierwszym kontakcie wydawać się może radosna i lekka, wraz z kolejnym odsłuchaniem odkrywa zupełnie nowe oblicze, ujawnia warstwy, z którymi wielu z nas się utożsamia. Bo „Miniatura” to płyta o rozterkach i problemach w relacji, które są wspólne dla nas wszystkich.
• Ale przesłanie jest chyba pozytywne. O tym że zawsze potrzebujemy kogoś przy boku, by żyć?
Georgina Tarasiuk: Każdy z nas ma inne potrzeby, jedni szukają stabilizacji, inni całe życie chcą być wolnymi ptakami. Ważne, żeby tych potrzeb w sobie nie zagłuszać. „Miniatura” często skłania do refleksji nad tym, co mamy i czego nam brak. Ten album jest zapisem obserwacji ludzkich relacji i pewnie większość osób słuchając naszych piosenek, znajdzie w nich swoje lustrzane odbicie.
• Kto miał największy wpływ na ostateczny kształt albumu?
P.L.: Mamy to szczęście, że jako duet dopełniamy się nawzajem życiowo i twórczo. Czyjaś pięta achillesowa jest mocną stroną tej drugiej i to spowodowało, że praca nad płytą „Miniatura” była równomierna z dwóch stron. Całość jest po prostu nasza.
• Jak powstawała muzyka na płytę?
P.L.: Pierwsza powstawała melodia i tekst, który był bazą dla całej piosenki. Po tym następował najdłuższy etap w tworzeniu, czyli muzyczna aranżacja poszczególnych partii instrumentalnych i formy piosenki. Bardzo czasochłonny proces, pełen eksperymentów i poszukiwań, ale finalnie okazał się najbardziej satysfakcjonujący. Moment, gdy wiedzieliśmy, że udało się uzyskać dokładnie to czego chcieliśmy był przy każdym utworze bezcenny!
• Ile czasu zajęło wam docieranie się, bo to chyba nieuniknione przy pracy twórczej?
P.L.: Nie było takiego procesu w warstwie muzycznej. Nasza relacja zaczęła się na gruncie prywatnym, co finalnie ułatwiło wspólną pracę nad muzyką. Nie bez znaczenia było również to, że oboje mieliśmy bardzo określony i spójny cel tego, jakie brzmienie chcemy osiągnąć na płycie. Oczywiście, wymiany poglądów i zdań występowały, co jest sprawą naturalną w każdej współpracy. Jednak za każdym razem pozytywnie wpływały na kreatywność i pozwalały wytworzyć naprawdę zaskakujące pomysły.
• Pani Georgino, jak długą muzyczną drogę przeszła pani do tego momentu gdy ukazał się album „Miniatura”?
G.T.: Śpiewam odkąd pamiętam, więc można powiedzieć że ta droga trwa już prawie trzydzieści lat.
• Czy „Miniatura” to jest to, co w pani sercu i duszy gra?
G.T.: Myślę, że skoro napisaliśmy takie piosenki, to są one dokładnie tym, czym w tej chwili chcę się wyrażać i co chcę opowiedzieć słuchaczom. Tworzenie muzyki to ciągły rozwój i wiem, że nie zabraknie mi emocji, którymi zechcę opowiadać kolejne historie, a Blauka z każdą następną płytą będzie odsłaniać inną paletę barw.
• Jako 11-latka wystąpiła pani w „Szansie na sukces”. Później występowała pani m.in. u boku Piotra Rubika. Czy ta przeszłość jakoś ciążyła pani muzycznie?
G.T.: Nie mam potrzeby rozstawania się z Georginą Tarasiuk z „Szansy na Sukces”. Jest mi bardzo miło, kiedy widzę rozentuzjazmowane twarze osób, które spotykając mnie, wspominają moje wykonanie piosenki „Dłoń” Natalii Kukulskiej z 1999. Minęło już 20 lat. Każdy przechodzi przemiany na różnych etapach życia. Przykładowo nastoletni chłopcy słuchający „metalu” w liceum, przywdziewają garnitury i zajmują się teraz na przykład bankowością, co nie wyklucza faktu, że pewnie z sentymentem zaglądają do swojej starej kolekcji kaset. Z biegiem lat nabieramy doświadczenia, zmienia się nasza świadomość i postrzeganie świata, to normalne zjawisko.
• Czy pisanie i tworzenie jest w jakimś sensie terapeutyczne?
G.T.: Oczywiście. Często czujemy się lepiej, kiedy się komuś wygadamy. Z tworzeniem jest podobnie, świadczyć może o tym choćby chęć pisania pamiętników. Większości z tych skrzętnie spisywanych słów, przecież nikt oprócz nas samych, nigdy nie przeczyta. Według mnie każda czynność, w której się spełniamy i realizujemy lub taka, która sprawia nam przyjemność i daje „odpocząć głowie”, jest terapeutyczna. Chociaż „Miniatura” to nie tylko zapis moich osobistych przeżyć. Lubię słuchać ludzi. Niektóre z tych historii usłyszałam mimochodem. Do napisania kilku tekstów zainspirowało mnie przykładowo jedno ciekawe słowo, które stało się dla mnie jakimś symbolem i pobudziło ciąg myślowy.
• Jak pani wspomina zespół wokalny „Chwilka” z Białej Podlaskiej i instruktora Ireneusza Parafiniuka, który odkrył pani talent?
G.T.: Zawsze z ogromnym sentymentem będę wspominać dziecięce lata spędzone w Domu Kultury Piast w Białej Podlaskiej. Jestem również bardzo wdzięczna za to, czego nauczyłam się pod okiem pana Irka. To człowiek, który do muzyki podchodzi z ogromną pasją i poświęceniem. Do dziś mam przed oczami widok mojej kilkuletniej siostry, która śpiewa „Mama nie pozwala na gitarze w domu grać” na warsztatach w Serpelicach. Chciałoby się na zawsze pozostać dzieckiem i żyć w beztrosce, jaka wtedy nam wszystkim towarzyszyła.
• Pracujecie już nad drugim albumem. Czy pozostaniecie w tym samym klimacie?
G.T.: To prawda, w głowie już powstają pierwsze pomysły na drugi album. Na pewno będziemy chcieli w jakimś stopniu nawiązać stylistycznie do „Miniatury”, stworzyć coś co będzie spójnie korespondować z tym, co już powstało. Czy to będzie ten sam klimat? Tego jeszcze nie wiemy, ale na pewno wiemy jedno: nasza debiutancka płyta będzie tym elementem, który będzie wybrzmiewać w naszych sercach jeszcze przez długie miesiące.