Dariusz Elert tworzy portrety. Nigdy nie widzi osoby, której wygląd odtwarza. Bazuje na pamięci i to cudzej.
Jak wyciągnąć od świadka wygląd kogoś widzianego tylko przez kilka sekund?
- W kontaktach z ludźmi przydaje się moje socjologiczne wykształcenie, a umiejętności plastyczne przy tworzeniu portretu - mówi Dariusz Elert, jeden z kilkunastu w Polsce specjalistów, którzy na potrzeby policji wykonują rysopisy pamięciowe.
200 portretów w rok
Płodności twórczej specjaliście Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie, mógłby pozazdrościć niejeden artysta. Elert wykonuje około 200 portretów rocznie. W zależności od potrzeb, niekiedy nawet po kilka dziennie.
Niektóre ogląda czasami kilkaset tysięcy ludzi, bo dzieła Elerta trafiają do gazet i do telewizji. Fakt, że z dopiskiem "kto rozpoznaje osobę na portrecie pamięciowym proszony jest o kontakt z najbliższą jednostką policji”, ale zawsze.
Myszką i pisakiem
Dariusz Elert zaczynał ponad 20 lat temu, jeszcze w komendzie wojewódzkiej policji w Białej Podlaskiej. Do połowy lat 90-tych portrety sporządzał ręcznie. Polegało to na nanoszeniu na plansze poszczególnych gotowych elementów twarzy. Potem wkroczyły komputery.
Dziś tworzenie portretu pamięciowego odbywa się na monitorze. Klikając myszką nanosi się poszczególne elementy twarzy. A jest ich tysiące. Czasem trzeba jednak chwycić za pisak i portret narysować ręcznie. Choćby wtedy, gdy świadek nie może przyjść do komendy i trzeba jechać do niego do domu.
Którą z metod wierniej można oddać wygląd zapamiętanego? - Nie ma gorszej czy lepszej. Wszystko zależy od tego ile zapamiętał, jak długo widział - mówi. - Tak samo jak nie ma reguły na to czy lepiej zapamiętują kobiety czy mężczyźni.
Na luzie
Ważne, żeby opowiadający był rozluźniony. Niekiedy trzeba przegadać dłuższą chwile; przełamać lody. A opowiadający mają prawo być zestresowani a nawet w szoku. Są tuż po nieprzyjemnych przeżyciach. Często są ofiarami bandziorów.
Portrecista najpierw pyta o okoliczności w jakim świadek widział opisywaną osobą, w jakim świetle i jak długo. Potem zaczyna się ustalanie obrysów twarzy, potem nanoszone są odpowiednie włosy, brwi, usta, uszy a na koniec ubranie i sylwetka. Każdy element twarzy ma po kilkadziesiąt podkategorii, a każda z nich dzieli się na kolejne. Baza zawiera z po kilka tysięcy oczu czy nosów. A są to fragmenty twarzy wzięte z prawdziwych fotografii.
Oszuści i mordercy
Dariusz Elert rysował podejrzanego w głośnej sprawie zabójstwa młodej dziewczyny na dyskotece w Suchowoli. Zabójcę widziało wtedy klika osób.
Ostatnio spod jego ręki (czy raczej myszki) wychodzą portrety oszustów, którzy oskubali starsze osoby.
Przestępcy podają się za akwizytorów, pracowników spółdzielni. Wchodzą do mieszkania, jedna osoba zagaduje właściciela, druga penetruje mieszkanie. Poszkodowany ma więc sporo czasu na przyjrzenie się co najmniej jednemu oszustowi. Trzeba tylko mu pomóc odtworzyć w pamięci jego twarz.
Gorzej jeśli przestępcę widział przez kilka sekund, jak np. włamywacza na klatce schodowej. Ale i w takich przypadkach udaje się odtworzyć jego wygląd.
Sporządzenie rysopisu trwa do kilku godzin. Portret pamięciowy wędruje do policjantów prowadzących śledztwo. Funkcjonariusze sprawdzają czy osoba z portretu nie przypomina im bandyty, którego znają. Jeśli ustalą, kim jest bandyta powinni przysłać portreciście zdjęcie, żeby je porównał ze swym dziełem. Wtedy portrecista może określić stopień podobieństwa.
Zwykle jest to od pięćdziesięciu do osiemdziesięciu procent, a niekiedy nawet dziewięćdziesiąt. Wtedy bez problemu można rozpoznać kim jest osoba na portrecie pamięciowym.
Agnieszka wzrokowiec
Jak trudno opisać czyjś wygląd, przekonuje się Agnieszka, która mówi o sobie "wzrokowiec”. Utrwalanie obrazów to jej praca, bo na potrzeby naszego portalu internetowego nagrywa filmy. Agnieszka do ostatniej chwili nie wie czyj wygląd będzie opisywała.
To po to, żeby tak jak inni świadkowie bazowała na swej pamięci i nie nauczyła się wcześniej rysów twarzy. Tuż przed wejściem do komendy Agnieszka się dowiaduje, że na podstawie jej opisu ma powstać portret pamięciowy… Elvisa Presleya.
Najpierw na monitorze komputera przesuwają się kolejne kształty twarzy. Agnieszka wybiera owalny, która potem nieco wydłuża. Potem przychodzi kolej na uszy z rodzaju przystających i włosy. Na głowę przyszłego Presleya wędruje czupryna.
- Ma być obfita, zadbana - precyzuje Agnieszka.
Dariusz Elert myszką likwiduje zakola, powiększa grzywkę.
Przychodzi kolej na brwi. Oczy z odpowiednimi kącikami, powieki, nos uniesiony.
Powstaje portret, który może i kogoś przypomina, ale na pewno nie jest to król Rock'n'Rolla.
Coś mało podobny
- Jakie jest podobieństwo na tym etapie? - pyta Elert, który oczywiście nie wie, kogo rysujemy.
- Średnie - mówi Agnieszka i szybko zaczyna zmieniać kształt twarzy, oczy, uszy, włosy.
Nowy Presley też jakoś mało podobny, a pracujemy już ponad godzinę.
- Nic mi nie wychodzi - panikuje Agnieszka. - A myślałam, że jestem wzrokowcem.