Większość lubelskich policjantów ma w kaburach przestarzałe P-64. Powoli zastępuje je broń nowej generacji.
Jeden z byłych komendantów wojewódzkich policji chwalił się, że nosi w kaburze rewolwer. Broń z bębenkiem ma co najwyżej kilkudziesięciu lubelskich policjantów. To pozostałości po krótkich seriach, w które wyposażano policjantów służb kryminalnych.
- Większość policjantów nosi P-64 - mówi Janusz Wojtowicz, rzecznik KWP w Lublinie. - Nową broń - walthery i glocki - ma 37 procent funkcjonariuszy.
Rzecznik w kaburze nosi P-64. Lepsza nie jest mu potrzebna, bo na co dzień nie walczy z przestępczością, ale toczy boje o lepszy wizerunek policji. W komendzie wojewódzkiej walthery i glocki mają policjanci z pierwszej linii. W terenie jest już gorzej. Patrole chodzą wyposażone głównie w P-64.
Broń jakaś nieporęczna
Przed ponad trzydziestoma laty P-64 zaczęło wypierać "tetetkę”, pistolet "wczesnej” milicji, do którego pasowała amunicja od pepeszy. Strzelając w nocy widać, jak z lufy rozbłyska wielki płomień. Nabój mknie z zawrotną prędkością i bez problemu przeszywa człowieka na wylot.
P-64 trudno objąć całą dłonią i mocno uchwycić. W powietrzu zostaje mały palec, który wystaje poza rączkę.
- Gdy pistolet trzyma się niewłaściwie, przy wystrzale może nawet skaleczyć - ostrzega komisarz Waldemar Gryglicki, instruktor wyszkolenia strzeleckiego KWP w Lublinie.
Skonstruowany w 1964 roku P-64 potrafi się zaciąć. Policjanci skarżą się przede wszystkim, że jest niewygodny w użyciu. Po wyjęciu z kabury należy go odbezpieczyć, przeładować. No i krzyknąć "Policja!”. Dopiero wówczas można strzelać. A w stresie łatwo zapomnieć o odbezpieczeniu i od razu próbować przeładować broń. To może zakończyć się zacięciem.
Po P-64 w policyjnych kaburach pojawiła się nieco ulepszona wersja - P-83. Ale i te pistolety się zacinają. Tu również przed użyciem trzeba pamiętać o odbezpieczeniu.
walther międzynarodowy
Austriackie glocki pojawiły się na wyposażeniu policji pod koniec lat 90. W magazynku pistolet mieści 17 albo 15 sztuk amunicji. Policjant na służbę zabiera po dwa. Funkcjonariusze chwalą glocki głównie za to, że są proste w użyciu. A to ważne, bo nie mają dużo okazji do szkolenia się na strzelnicy.
Większego obycia z bronią wymagają walthery z Radomia. Na górnej metalowej części mają napis "Radom Poland”, na dolnej z tworzywa "Made in Germany”, a na magazynku "Italia”.
- To broń niezawodna, ale z bajerami - ocenia policjant, który ma ją od dwóch lat. - Jednak policjantowi, który musi użyć broni w nagłej sytuacji, się nie przydadzą, a wymagają większego oswojenia z tym pistoletem.
Na blokadę coś mocniejszego
Wycofywane już "kałasznikowy” mogą zabić z ponad kilometra. Broń dobra na potrzeby wojska, a nie dla policjantów, którzy mają za zadanie unieszkodliwić przeciwnika, robiąc mu jak najmniejsze kuku. I przede wszystkim nie zrobić krzywdy nikomu postronnemu.
Policjanci dobrze mówią o radomskich glauberytach, ze składaną kolbą. - Celna, bezawaryjna, nie zacina się - chwali ją komisarz Gryglicki.
Lubelscy policjanci już nie mogą doczekać się glocków. Według zapewnień Wojtowicza, trafią one przede wszystkim do patroli ruszających w miasto.