Trendy? Jakie trendy? Wygląda na to, że na tegorocznych studniówkach, w sferze mody, dozwolone jest wszystko. Jedni uczniowie wybierają klasykę, inni eksperymentują. I nie ma się co przejmować opiniami, bo to ich bal.
Studniówki w Lublinie zaczęły się dzień przed świętem Trzech Króli. Tego właśnie dnia uczniowie, którzy za kilka miesięcy będą zdawać egzamin maturalny, zaczęli wielkie odliczanie. Jako pierwsze – a tak przynajmniej wynika z naszych ustaleń – swoją studniówkę w Lublinie zorganizowali uczniowie XXIX Liceum Ogólnokształcącego im. cc. mjra Hieronima Dekutowskiego ps. Zapora. Poloneza zatańczyli jeszcze w czwartek.
Swoje bale zorganizowały między innymi IX LO, XIV LO i II LO. W ten weekend do tej grupy dołączą kolejne szkoły. I już zasadą jest, że imprez nie organizuje się w salach gimnastycznych, ale w hotelach, centrach kongresowych czy salach balowych.
Klasyczne albo sportowe
Jaka moda dziś panuje na studniówkach? Nie ma prostej odpowiedzi na to pytanie, bo brzmiałoby ono, że każda. Pani Monika Jach jest w komitecie studniówkowym Technikum Samochodowego im S. Syroczynskiego w Lublinie. Na imprezie w ten weekend bawił jej syn ze swoją dziewczyną.
>>Zobacz inne nasze galerie ze studniówek<<
Studniówka Zespołu Szkół nr 1 im. Władysława Grabskiego w Lublinie
Studniówka VIII Liceum Ogólnokształcące im. Zofii Nałkowskiej
Studniówka III Liceum Ogólnokształcącego im. Unii Lubelskiej w Lublinie
Studniówka XIV LO im. Zbigniewa Herberta w Lublinie
Studniówka II Liceum Ogólnokształcącego w Lublinie
Więcej galerii w zakładce studniówki
– W szkole są przeważnie mężczyźni. Nie wiem, jak inni ale mój syn postawił na czarny, klasyczny garnitur. Nie zastanawiał się długo, uznał, że taki mu się podoba. Przeglądałam jakieś zdjęcia garniturów i też uznałam, że klasyczny będzie najlepszy – opowiada.
Ale jak ktoś zajrzy na sale balowe, przekona się, że panuje pełna dowolność. Młodzi mężczyźni mają na sobie kratę, paski, jasne lub granatowe i bordowe garnitury. Buty także nie zawsze „pilnują” się staromodnego stylu.
Spokojnie na parkiecie można namierzyć kogoś w jasnym obuwiu sportowym. – Nie ma jakiejś mody – mówi Krzysztof z XIV LO w Lublinie. – Każdy zakłada to, co lubi i w czym czuje się dobrze. Nikt nikogo nie będzie oceniał.
Kupne albo szyte
Z paniami sytuacja jest trochę bardziej skomplikowana. Jak przejrzeć modowe blogi, to proponowane są tam jednak klasyczne kreacje – często długie i powłóczyste. Od czarnych, przez bordo i butelkową zieleń po jasne – wręcz srebrne i białe.
Co do kroju to długa suknia nie jest obowiązkiem.
– Wszystko zależy od gustu. Zanim wybrałam, przeglądałam, co w tym sezonie noszą gwiazdy. Wybierałam, co może mi się podobać, ale unikałam jakichś ekstrawaganckich kreacji. Nic z piórami, albo za bardzo błyszczące – opowiada Monika z II LO.
Potem zamawiała w internecie sukienki. Nie jedną, nie dwie. – Oj było ich trochę – przyznaje dziewczyna.
Kiedy przychodziły paczki, przymierzała sukienki, a te które nie były odpowiednie, odsyłała.
– Ostatecznie kupiłam dwie. Na studniówkę idę w jednej, ale druga mi się podoba – dodaje Monika.
Nie każdy jednak przygotowuje się tak długo.
– W ogóle nie sprawdzałam trendów. Kierowałam się tylko tym, w czym czuję się dobrze i co mi się podoba – chwali szybki zakup Ala z XIV LO. – Kupiłam gotową – mówi, a na sobie ma długą, jasną, skrzącą się sukienkę na ramionka z dekoltem „wodą”.
Jednak jej koleżanka Amelia zaczęła przygotowania dużo wcześniej. – Gdzieś od września – przyznaje, ale sukienka była szyta na zamówienie. To czerwień, ze zdobieniami, odkrytymi ramionami, a dół przypomina raczej balerinę. – Widziałam na sali kilka dziewczyn w czerwieni.
Rodzice zawsze pomogą
Jakub, też uczeń XIV LO, wybrał ciemny niebieski garnitur w kratę.
– Wybierałem go z rodzicami. Wcześniej nie miałem pojęcia, jak się za to zabrać, ale w sklepie trafiłem na bardzo miłą obsługę i się udało. Nie sprawdzałem niczego w internecie. Odwiedziłem sklep, chwila i już miałem garnitur – opowiada młody mężczyzna.
Pani Monika Jach ma już za sobą, w poprzednich latach, jedną studniówkę i przyznaje, że jest różnica „płciowa” w przygotowaniach.
– Dziewczyny przykładają większą wagę do szczegółów. Zwracają uwagę na wystrój, na dekoracje, na zaproszenia. Chłopakom trochę mniej na tym zależy. Po prostu chcą się dobrze bawić.
A ile to kosztuje?
Żeby się jednak bawić, trzeba było zorganizować bal. A to trzeba zacząć już rok wcześniej.
– To był chyba luty, kiedy rezerwowaliśmy salę – mówi Monika Jach. – Nie szukaliśmy długo. To było pierwsze miejsce, w którym byliśmy.
O pieniądzach i stawkach nie chce mówić. To zostaje tajemnicą komitetu organizacyjnego.
Ale nie jest tajemnicą, że w tym roku za zabawę w Lublinie płaci się około 600 złotych. Ale kiedy zapytaliśmy o tę sprawę na naszym profilu facebookowym, odpowiedzi padały różne. W Luxorze zabawa kosztuje 350 zł od osoby. Zabawa w WSEI kosztuje – jak donoszą internauci – 500 zł od osoby, a z osobą towarzyszącą 750 zł.
– A w Zamościu Liceum Ogólnokształcące nr 1 trzeba zapłacić 900zl za osobę... a całkowity koszt studniówki przy 200 osobach wynosi ok. 68 300 – ujawnia kolejna osoba.
Co się składa na ten koszt?
Oczywiście wynajęcie sali, jedzenie, muzyka, oprawa foto.
Są hotele, które są w stanie dodatkowe usługi zapewnić same. Podczas podpisywania umowy menadżerowie proponują własnego fotografa lub polecają zespół. – My z tego nie skorzystaliśmy – mówi nam Monika Jach i rodzice sami wybrali foto i DJ-a.
Bal, impreza, ale nie wesele
Chyba coraz więcej studniówek jest obsługiwanych właśnie przez DJ-a a nie przez zespół. – Może to wynikać z ceny. Zespół chyba jest droższy – domyśla się pani Monika, ale zastrzega, że pełnego rozeznania nie robiła.
DJ-a wybrali rodzice, a ten później kontaktował się z młodzieżą, żeby „dogadać” szczegóły co do muzyki.
– Młodzi chcą, żeby to był jednocześnie bal – pierwszy poważny w ich życiu – i jednocześnie dyskoteka klubowa. Stąd właśnie DJ. Zespół kojarzy się raczej z weselem. Młodzi nie chcą iść na wesele – mówi ojciec uczennicy, która będzie bawiła się za dwa tygodnie. Mężczyzna też jest w komitecie organizacyjnym. – Nie było łatwo to wszystko ogarnąć. Jest wiele rzeczy do uzgodnienia. Od drobnych, jak zamówienie zaproszeń, po wynajęcie ochrony. Na szczęście hotele pomagają, ale dobrze mieć w komitecie kogoś, kto już taką imprezę robił.
Jeden z lubelskich DJ-ów mówi nam, że stawki na tym rynku są bardzo różne. Za granie na urodzinach bierze się tylko 500 zł, ale im większa impreza, tym stawka idzie w górę.
– Osiem godzin grania na studniówce? Poniżej 2 tys. zł nikt nie powinien zejść. A są tacy, którzy biorą 4-5 tys. zł – zdradza kulisy rynku nasz rozmówca.
Złoty czas
Menadżerowie lokali mówią, że to jeden z lepszych okresów w tym biznesie. Bale i pieniądze, jakie płacą za nie rodzice, to stały przypływ gotówki.
– Faktycznie umowy zawierane są w styczniu, lutym, najpóźniej w marcu rok wcześniej. Są też przypadki, że rodzice przychodzą już we wrześniu, zaraz po rozpoczęciu klasy na rok przed maturą – mówi nam menadżerka jednej z sal balowych.
O pieniądzach mówić nie chce. Jednak zapewnia, że jak ktoś podpisze umowę rok wcześniej, to ma gwarancję ceny. Mimo szalejącej drożyzny i inflacji. Wynika to z tego, że kłopot mają szkoły, które odpowiednio wcześniej nie zajmą sali, ale kłopot będą miały też lokale, które po jakimś czasie stracą klienta, bo będzie im trudno znaleźć nową szkołę – klienta.
– W pewnym momencie wszystkie mają już zamówione lokale, a ten rynek nie działa tak, że to lokal szuka studniówki, tylko studniówka lokalu – zdradza nasza rozmówczyni.