Rozkładówka w ilustrowanym, społeczno-kulturalnym tygodniku „Światowid”, wydawanym w międzywojennym Krakowie. Reporterski materiał z Lublina trafił na 6 stronę, za relacją z obchodów 70-lecia kasyna z Monte Carlo a przed tekst poświęcony technice i nowoczesnej architekturze. W czasopiśmie, którego nakład sięgał 40 tysięcy egzemplarzy to było coś.
Powodem była trąba powietrzna, jaka przeszła nad naszym miastem dokładnie 85 lat temu. Zginęło wówczas 6 osób, ponad sto było rannych. Zniszczenia były tak duże, że krakowski koncern Ilustrowany Kurier Codzienny, wydawca „Światowida” wysłała do Lublina swojego fotoreportera.
Choć w gazecie nie ma tej informacji, Narodowe Archiwum Cyfrowe (które ma w swoich zbiorach zasoby IKC) informuje, że autorem zdjęć pokiereszowanego miasta był Ryszard Walter.
Zawodowy fotograf z Warszawy, członek towarzystwa fotograficznego. Miał przed wojną pracownię przy ul. Mazowieckiej 4, a także współpracował z „Kurierem Warszawskim” i „Tygodnikiem Ilustrowanym”.
W lubelskiej prasie też oczywiście ukazały się informacje o trąbie i zniszczeniach, ale nie było zdjęć – mówi Marcin Fedorowicz z Pracowni Ikonografii Ośrodka „Brama Grodzka - Teatr NN”. 20 lipca 1931 roku, według relacji świadków olbrzymi, czarny wir przesuwał się z zachodu na wschód, niszcząc wszystko, co napotkał na swojej drodze: zrywał dachy z domów, wybijał szyby, łamał drzewa i słupy telegraficzne. Wiatr porywał ludzi i rzucał nimi na odległość kilkunastu metrów.
Śmiertelne zagrożenie stanowiły spadające przewody elektryczne. Straty materialne wyceniono na 500 tysięcy złotych. Zniszczeniu uległy okolice dworca kolejowego, Bronowice, folwark Tatary i świeżo ukończony budynek rzeźni miejskiej. Na jednym ze zdjęć widać uszkodzony przez huragan budynek rzeźni miejskiej przy ulicy Łęczyńskiej (obecnie ulica Turystyczna). Widać zerwany dach i powybijane szyby nad halą główną. Podobno kawałki blachy z dachu były znajdowane nawet kilka kilometrów od miasta – dodaje Fedorowicz.
Zdjęciem głównym jest zniszczona dorożka u zbiegu ul. 1 Maja i Bychawskiej. Dorożkarz, Józef Bergman to jedna z ofiar kataklizmu. Wiatr porwał go z kozła i cisnął na przewody elektryczne.
Nie udało mi się ustalić autora artykułu, który ukazał się wraz ze zdjęciami 1 sierpnia 1931 roku. Marcin Fedorowicz jest pewny, że to osoba z Krakowa (lub Warszawy), bo w tekście opisując zniszczenia, myli ulicę 1 Maja z 3 Maja.