U każdej zakażonej osoby podczas namnażania wirusa w komórkach mogą tworzyć się jego odmienne wersje, a konsekwencje tych zmian mogą być różne – Rozmowa z prof. Agnieszką Szuster-Ciesielską z Katedry Wirusologii i Immunologii UMCS w Lublinie.
- Jak powstają mutacje koronawirusa SARS-CoV-2 i czy ma to coś wspólnego, na przykład, ze strefą klimatyczną, w której się pojawiają?
– Faktycznie, mamy kilka wariantów koronawirusa, które pojawiły się na różnych kontynentach – południowoafrykański, brazylijski, kalifornijski czy brytyjski, co mogłoby sugerować taką zależność. Nie ma to jednak żadnego związku z konkretną strefą klimatyczną czy rasą.
Wirus ma własne tempo zmian przy powielaniu materiału genetycznego i to przypadek, że konkretny wariant pojawia się w takim, a nie innym miejscu.
Poza tym to, że mówi się tylko o kilku wariantach, nie znaczy, że nie ma ich więcej. Ich wykrywanie zależy od tempa badań nad sekwencjonowaniem wirusa, które identyfikują konkretne zmiany w jego strukturze. Niektóre kraje, jak na przykład Wielka Brytania, cały czas intensywnie prowadzą takie badania i to właśnie one pozwoliły wykryć wymienione warianty koronawirusa. W Polsce dopiero zostały one zainicjowane. Pamiętajmy też, że u każdej zakażonej osoby podczas namnażania wirusa w komórkach mogą tworzyć się jego odmienne wersje, a konsekwencje tych zmian mogą być różne. Mogą one nie wpływać na biologię wirusa, jak również być przyczyną zaniku jego zdolności replikacyjnych, czy wreszcie powodować wzrost zakaźności i natężenia objawów chorobowych. Ostatnio na Podlasiu wykryto 12 nowych wariantów.
- Jaką odporność na różne warianty koronawirusa daje przyjęcie szczepionki, którą się teraz stosuje?
– Szczepionki przeciwko Covid-19, które są aktualnie na rynku, powstały na bazie materiału genetycznego wirusa w jego podstawowej wersji. Na podstawie badań, Pfizer i Moderna zadeklarowały, że ich produkt daje bardzo zbliżoną, wysoką ochronę również przy wariancie brytyjskim. Sytuacja komplikuje się jednak przy wersji brazylijskiej czy południowoafrykańskiej, bo spadek skuteczności dostępnych szczepionek oceniany jest na poziomie 20-30 proc., a to już znacząca różnica.
Pojawił się już pomysł, żeby doszczepiać osoby, które przyjęły dwie dawki, trzecią dodatkową, która chroniłaby przed innymi wariantami.
Sposób konstruowania szczepionki pozwala na jej szybkie dostosowanie do aktualnej sytuacji. Byłoby to jednak kolejne ogromne wyzwanie logistyczne i finansowe. Są też prowadzone wstępne badania nad tzw. szczepionką mozaikową, która zawierałaby informację o produkcji w organizmie białek różnych wariantów SARS-CoV-2.
W podobnie niepewnej sytuacji są ozdrowieńcy, u których wytworzyły się przeciwciała w odpowiedzi na podstawową wersję SARS-CoV-2. Trudno jednak powiedzieć, jaka będzie ta ochrona przy ponownym zetknięciu z wirusem, ale w nowym wariancie. Nie ma jednoznacznej odpowiedzi, czy w takiej sytuacji przebieg choroby będzie cięższy czy lżejszy.
- A czy można już jednoznacznie stwierdzić, który wariant jest najbardziej niebezpieczny?
– Na pewno groźny jest wariant brytyjski, który może powodować o ok. 30 proc. poważniejszy przebieg Covid-19. Natomiast danych dotyczących wariantów południowoafrykańskiego, brazylijskiego czy kalifornijskiego jest nadal za mało. Trzeba też pamiętać, że mutowanie wirusa to tylko jeden z mechanizmów jego zmienności. Drugi, bardziej niebezpieczny to rekombinacja, możliwa w przypadku, gdy do jednej komórki trafią dwa warianty wirusa. O ile mutacje są punktowymi zmianami w genomie wirusa, które mogą się nakładać i postępować w czasie (następują one po sobie w efekcie doprowadzając do jakiejś istotnej zmiany), to rekombinacja jest szybkim przetasowaniem sekwencji genomowych, w wyniku czego powstają potomne cząstki wirusowe.
Takie „hybrydy” zawierają inny zestaw genów niż wyjściowe warianty wirusa.
Właśnie taka hybryda została niedawno odkryta w Los Alamos National Laboratory w Nowym Meksyku. Wirus hybrydowy jest wynikiem rekombinacji wysoce zakaźnego wariantu B117 odkrytego w Wielkiej Brytanii i wariantu B1429, który powstał w Kalifornii. Może on być odpowiedzialny za niedawną falę zachorowań w Los Angeles, ponieważ nosi mutację powodującą oporność na niektóre przeciwciała, zarówno naturalne (po przechorowaniu), jak i poszczepienne.
- Jak długo będą pojawiać się kolejne warianty czy hybrydy wirusa?
– Wirus na pewno będzie się zmieniał, ale prognozy naukowców idą w optymistycznym kierunku. Przewiduje się, że każda kolejna zmiana będzie bardziej łagodna. Jak jednak faktycznie zachowa się wirus, tego na sto procent nie wiemy. Na podstawie przebiegu innych epidemii można przypuszczać, że kolejne zmiany nie będą już tak agresywne.
- Czy w związku z tym można przewidzieć, kiedy skończy się pandemia Covid-19?
– To nie jest takie oczywiste, a zmiennych, które mają znaczenie w jej przebiegu jest bardzo dużo. Nie ma na razie żadnych sygnałów ze strony Światowej Organizacji Zdrowia o wyciszeniu pandemii, a co dopiero o jej zakończeniu. Mamy trzecią falę, która dociera do kolejnych krajów, w Polsce jej apogeum jeszcze przed nami. Wiele będzie zależało od tego, jak będą zachowywać się ludzie. Niestety w Polsce ta dyscyplina pozostawia wiele do życzenia. W tym kontekście, wprowadzenie nowego obostrzenia dotyczącego noszenia wyłącznie maseczek jest bardzo dobre, chociaż zostało wprowadzone zbyt późno. Powinno się to stać już na jesieni ubiegłego roku, przed drugą falą, kiedy mieliśmy już doświadczenie po pierwszy kontakcie z wirusem.
Nie wiemy też jak będą przebiegały szczepienia. Polskie Ministerstwo Zdrowia szacuje, że do jesieni powinno być zaszczepionych około 60 procent społeczeństwa. Uważam, że to prognozy zbyt optymistyczne przy obecnym wyniku na poziomie kilku procent i ciągłych problemach z dostawami szczepionek. Byłabym więc ostrożna w podawaniu tak bliskich terminów.
Sądzę też, że o wyciszeniu pandemii będzie można mówić w wakacje, ale dopiero przyszłego roku.