Z panem Lucjanem Świetlickim spotkałam się po ponad 20 latach kilka dni temu. Tyle to już lat minęło od czasu, kiedy zakładaliśmy wspólnie Towarzystwo Społeczno-Kulturalne w Rybczewicach. Wspominaliśmy tamten wspaniały czas odnowy życia społecznego, wyjścia z katakumb, ten powiew świeżego powietrza.
Losy nietuzinkowych ludzi
Pamiętam, że w Piaskach grunt był już wtedy dobrze przygotowany. Działało już Regionalne Stowarzyszenie Piask Lubelskich, a pan Lucjan jak z rękawa sypał kolejnymi tytułami książek o historii swojego matecznika, Doliny Giełczwi. Nie wiem, kiedy zaczął zbierać relacje i dokumenty, ile czasu spędził w archiwach, ale zgromadził pokaźny materiał, który posłużył mu do wydania około dwudziestu książek i wielu artykułów. Pisał nie tylko o Piaskach, ale i o sąsiednich gminach, o zabytkach i "bida-domkach”, o pałacach i kamienicach, a wreszcie - i najważniejsze - o ludziach wszelkich stanów i wyznań. We wstępie do książki, którą mi podarował przy okazji spotkania, napisał:
"Szukamy wzorców we współczesnym świecie wypłukanym z autorytetów przez zawieruchy wojenne i powojenne oraz często zmieniające się orientacje i poglądy, pośród przeobrażeń współczesnego świata.
Dlatego dzisiaj prezentujemy Państwu prawie pół setki sylwetek ludzi związanych z naszą regionalna przeszłością, o różnorodnych profesjach, działalności i twórczości, którzy na przestrzeni minionym trzech wieków związani byli z piasecką ziemią więzami rodzinnymi i przyjacielskimi. (…) Pragniemy przybliżyć koleje losu, drogi i sposoby osiągania sukcesów, a nawet porażki i klęski, powodowane sytuacjami zewnętrznymi, w jakich przyszło żyć i zmagać się naszym bohaterom. Czynimy tak dlatego, by przybliżyć młodzieży losy nietuzinkowych ludzi, drogi i sposoby realizacji marzeń.
(…) Niech postacie przedstawione w życiorysach staną się dumą w historii Piask i otwartą księgą czekającą na następców.” ("Piaski w życiorysach. W opracowaniu Lucjana Świetlickiego”,Regionalne Stowarzyszenie Przyjaciół Piask Lubelskich,Piaski 2002).
Źródło bije u pana Świetlickiego w Piaskach
Ale nie przyjechałam do Pana Lucjana, by wspominać nasze wspólne działania. Na prośbę znajomego ze Szczecina szukałam materiałów dotyczących Żydów niemieckich, przesiedlonych w czasie II wojny światowej ze Szczecina do Piask. Jest oczywiście w Lublinie Archiwum Państwowe, jest IPN, są duże biblioteki, ale wiadomo, że źródło informacji o regionie piaseckim bije u pana Świetlickiego w Piaskach.
Pan Lucjan wyszperał unikatową książkę wydaną w Monachium, zawierającą listy z lat 40-tych XX wieku wysyłane z Piask do rodzin, które pozostały gdzieś w Europie czy Ameryce. Zwiezieni do getta piaseckiego Żydzi nie od razu zostali zagnani do fabryk śmierci w Sobiborze, Trawnikach czy Bełżcu. Pisali listy, otrzymywali paczki. Poczta działała. Niektóre listy przetłumaczone na polski znalazły się w książce "Piaski we wspomnieniach”.
Państwo Świetliccy przyjęli mnie nadzwyczaj serdecznie i przyjaźnie. Szybko okazało się, że "nadajemy na tych samych częstotliwościach”. Rozwijaliśmy temat żydowski, ale nie tylko. Pytań miałam wiele, bo od kilku lat mieszkam nieopodal i wciąż mam potrzebę poznawania ciekawych dziejów tego regionu.
Pan Lucjan miał kłopoty z mówieniem, więc w rozmowie wspierała go żona Anna. Byłam oczarowana ich jednością (bo nie umiem tego inaczej nazwać). Czasem On zakreślał palcem jakiś znak, a pani Anna od razu opowiadała całą historię. Może taką jedność można osiągnąć po 60 latach małżeństwa, ale musiała być to droga oparta na wspólnym działaniu i częstych rozmowach.
Z przyjemnością słuchałam ich opowieści o ich trojgu dzieciach i wnukach. Oglądałam zdjęcia rodzinne. Z dumą pokazywali mi obrazy wnuczki i książki syna Marcina, znanego poety, powieściopisarza, dziennikarza, wokalisty...
Pan Lucjan zaskoczył mnie wiadomością, że 3 lata studiował wychowanie muzyczne w Studium Pedagogicznym w Gdańsku. Jeszcze w wojsku grał na puzonie, a później w Gdańsku nauczył się grać na akordeonie. Zrozumiałam wreszcie skąd u niego jeszcze jedna pasja - zbieranie starych przyśpiewek, komponowanie.
Piasecka mieszanina kultur
Nasza rozmowa nie dotyczyła wyłącznie przeszłości. Pan Lucjan z entuzjazmem opowiadał o swoich projektach. Mówił, że ma przygotowany materiał do trzech publikacji, z których jedna - jak sądził - powinna zainteresować lubelski IPN, to biogramy mieszkańców Piask, którzy zginęli w czasie II wojny światowej. Przypuszczam, że nie chodziło tylko biogramy Żydów, choć Pan Lucjan zebrał wyjątkowo obszerny materiał o 5-tysięcznej społeczności żydowskiej przedwojennych Piask. Zresztą już poświęcił im sporo miejsca w swoich dotychczasowych publikacjach, a kolejny projekt książkowy oparty jest na spisie podatników żydowskich bodajże z 1927 r.
Będąc nauczycielem gromadził i publikował materiały dotyczące działalności oświatowej w regionie. Do kolejnej książki zebrał informacje o nauczycielach szkół w sąsiedniej gminie Rybczewice, a tych szkół i punktów szkolnych przez ostatnie 100 lat było kilkanaście.
Z pasją opowiadał o różnorodności religijnej swojego mikroregionu. Miło było mi usłyszeć propozycję, by wspólnie popracować nad książką o tej piaseckiej mieszaninie kultur. Jeszcze przyjemniej było rozmawiać z człowiekiem, który nie narzeka, a jest zapatrzony w przyszłość i skupia się na tym, co by jeszcze należało zrobić, co On może jeszcze zrobić.
Skojarzenia powinny nauczyć myślenia
Twórcze myślenie towarzyszyło Panu Lucjanowi również w chwilach relaksu. Pokazał mi obszerny zbiór przysłów, które stworzył przy okazji rozwiązywania krzyżówek. Odnajdywał hasło krzyżówki i zaraz dorabiał do tego drugi wers. Tom ten datowany na listopad 2012 opatrzył mottem: "Skojarzenia powinny nauczyć myślenia”. Oto kilka przykładów:
Bez koguta także świta / i tak ranek cię powita.
Zgadzam się na ten świat, / ale jak będzie na nim ład.
Poznasz pana po podwładnych, / bo nauczył ich zaradnych.
Więcej wrzawy niż sprawy, / jak zjadą się posłowie do sejmu do Warszawy.
Praca jest ojcem dobrego uczynku / i matką dobrego uczynku.
I happy end jest tylko końcem, / tego wszystkiego co było nęcące.
Znalazłam w tym tomie nie tylko wesołe przekomarzanie się z życiem i żarciki, ale także dydaktykę i filozofię dojrzałego człowieka. Pan Lucjan zresztą był nie tylko historykiem, ale również poetą, człowiekiem wrażliwym. W Jego życiorysie pisanym wierszem znalazłam taki ustęp:
"Pamiętam długie wiejskie rozmowy,
na przyzbach starych, ubogich chat,
całych pokoleń, a w każdym słowie
jawił się dla mnie nieznany świat.
Tam była księga ludzkiego życia,
która mi służy jeszcze do dziś,
tu świata mego było odkrycie,
tam kształtowała się moja myśl.”
("Piaski w życiorysach” 2002)
Ulica Lucjana Świetlickiego
Rozmawiałam z miłymi gospodarzami kamienicy przy Lubelskiej 68 także o patronach ulic. Pani Anna przytoczyła fragment wywiadu z ich synem Marcinem. Gdy przeprowadzający wywiad dziennikarz dowiedział się, że pochodzi on z Piask zawyrokował, że miasto powinno mieć ulicę Marcina Świetlickiego. Na to syn kategorycznie odpowiedział, że Piaski powinny mieć przede wszystkim ulicę noszącą imię jego Ojca. Sądzę, że Rada Miasta i Gminy powinna taką właśnie propozycję rozważyć.
Umówiliśmy się na kolejną rozmowę. Dzisiaj dowiedziałam się, że moje pytania pozostaną bez odpowiedzi. Pan Lucjan zmarł w niedzielę, 2 marca 2014 r. Pozostaje wielki żal i smutek, że odszedł tak niezwykły człowiek, ale także jest radość, że mogłam jeszcze go posłuchać w ostatnich dniach życia.
Ceremonia pogrzebowa odbędzie się dziś w kościele parafialnym w Piaskach o godz. 13.