Dziennikarze przeprowadzili śledztwo i szybko ustalili, że rzecz się miała nieco inaczej.
Młoda Francuzka mieszkała na ulicy Namiestnikowskiej (teraz Narutowicza). Zakochała się beznadziejnie w młodym lekarzu, „synu Eskulapa”, jak wówczas mawiano. Tenże młodzian „nieczuły na jej wdzięki ulokował swe uczucia u drugiej bony, Niemki zamieszkałej w tym samym domu”.
Przestroga dla matek
Francuzka w przypływie rozpaczy rzuciła się do Bystrzycy. I pewnie by utonęła, gdyby nie uratowali jej kąpiący się w pobliżu mężczyźni.
„Zawiadomiona o wypadku druga bona przyjęła truciznę; w czas podane antidotum przywróciło szczęśliwą rywalkę do życia” - opisywał redaktor „Gazety Lubelskiej”.