Paweł "Rafuls” Rawski po raz trzeci z rzędu wygrał w lubelskiej bitwie tancerzy i muzyków "Lublin Battle”. Kontuzja kolana nie przeszkodziła mu, by zwyciężyć w każdym pojedynku w kategorii breakdance.
– Trzeba przyznać, że w Lublinie breakdance nie jest bardzo popularny i tancerzy nie ma zbyt wielu. Jednak mimo to poziom "Lublin Battle” podnosi się z roku na rok. Ja tańczę ponad 10 lat, w tym czasie stoczyłem na różnego rodzaju zawodach wiele pojedynków, myślę, że było ich już ponad sto. Takie doświadczenie na pewno mi pomogło w obronie tytułu mistrza "Lublin Battle”.
• Breakdance i style związane z kulturą hip-hop opierają się na pojedynkach, a nie typowych zawodach tanecznych. Skąd się to bierze?
– Uważam, że breakdance bez bitew nie przetrwałby próby czasu. Od samego początku pojedynki tancerzy, gdzie stojąc naprzeciwko siebie reagowali na kolejne figury drugiego b-boya (tancerz breakdance – przyp. red.) rozwijały ten styl. Chociaż używamy słowa bitwa, to jest to czysto pokojowe spotkanie dwóch osób na parkiecie, które przy akompaniamencie muzyki chcą wykazać wyższość swoich umiejętności i stylu.
• A jaki ty masz styl i pomysł na wygrywanie pojedynków?
– Bitwy wygrywa się strategią. Uważam, że nie chodzi tutaj o pokazanie jak najtrudniejszej figury, tylko o to, by udowodnić całokształtem ruchów, dopasowaniem do rytmu, że lepiej panuję nad tym stylem tańca, że na parkiecie czuję się pewniej od innych. Ja stawiam na proste ruchy, dla mnie najważniejsze jest, by wszystko było idealnie dopasowane do rytmu. Zakręcić się na głowie nie jest trudno, ale zrobić to w rytm muzyki jest o wiele trudniej.
– Oczywiście. Ostatnio miałem okazję rozmawiać z tancerzem z USA, który tańczy breakdance od 1979 roku. On sam przyznał, że wciąż się rozwija. Tancerz może poznawać nowe figury, samemu je tworzyć, jednak bardzo istotne jest doświadczenie. To widać w jego ruchach i od razu widać różnicę pomiędzy wyćwiczonym, początkującym tancerzem a osobą, która na parkiecie spędziła lata.
• Breakdance jest tańcem wymagającym dużej sprawności fizycznej. Czy kontuzje są w tym stylu na porządku dziennym?
– Na pewno nie jest łatwy, ja sam startowałem, mając problemy z kolanem, przez to kilka miesięcy nie mogłem ćwiczyć regularnie. Widziałem, jak podczas zawodów ktoś złamał rękę, jednak takie przypadki są rzadkie.
• Ile czasu potrzeba, by coś osiągnąć w breakdance?
– Uważam, że po roku ćwiczeń już widać, że tancerz coś potrafi. Moim zdaniem, rodzice nie powinni wysyłać dzieci na pierwsze treningi przed ukończeniem 9 lat. Po przekroczeniu tego wieku, stawy są rozwinięte, a to one są najbardziej obciążane w tym stylu.