Ponad dwa lata temu zmarła mała Elizka. Jej mama, Natalia Wójcik nadal walczy o sprawiedliwość w sądzie. Tyle że sprawa utknęła, również w prokuraturze.
Historię dziewczynki śledziła cała Polska. Młoda mama uważa, że jej córka była chora, bo jej poród w parczewskim szpitalu był prowadzony nieprawidłowo. U dziecka postępowała degeneracja mózgu. Niezgodne z wiedzą medyczną działanie tej placówki potwierdził też Rzecznik Praw Pacjenta. Dziewczynka zmarła po rocznej walce o życie.
Sama ciąża, jak przekonuje pani Natalia, przebiegała bez problemów. Kobieta była pod opieką lekarza z Lublina i tam miała rodzić. Z powodu pandemii i przedterminowej akcji porodowej musiała jechać do najbliższego szpitala w Parczewie. Tu poród się skomplikował. Eliza dostała zero punktów w skali Apgar. U dziecka zdiagnozowano m.in. na padaczkę, encefalopatię niedotlenieniowo–niedokrwienną, wodogłowie, niedosłuch i problemy ze wzrokiem.
Rodzice pozwali parczewską placówkę. Sprawą zajęła się też prokuratura, która bada, czy doszło tu do błędu medycznego. Wcześniej śledztwo prowadziła lubelska Prokuratura Okręgowa, ale przejęła je Prokuratura Regionalna. Do końca czerwca miała tu wpłynąć opinia biegłych z zakresu medycyny sądowej. – Będzie opóźnienie, bo opinia jeszcze nie wpłynęła. Nie wiemy, kiedy to nastąpi. Do tego czasu, sprawa jest zawieszona – mówi Andrzej Jeżyński, rzecznik PR. Dotychczas nie przedstawiono nikomu zarzutu.
Przed Sądem Okręgowym w Warszawie toczy się jeszcze sprawa cywilna, którą szpitalowi i ubezpieczycielowi wytoczyli rodzice Elizki. – Domagają się oni odszkodowania i zasądzenia zadośćuczynienia za krzywdę związaną z – jak twierdzą w pozwie – błędami medycznymi pozwanego szpitala, a także w związku z naruszeniem praw pacjenta – zaznacza Anna Leszczyńska z biura prasowego warszawskiego sądu. Ale ostatnia rozprawa odbyła się wiele miesięcy temu i nie wyznaczono jak dotąd nowego terminu. – Sporządzana jest opinia biegłego sądowego– tłumaczy Leszczyńska. Do tego postępowania dołączył też Rzecznik Praw Pacjenta.
– To nie są opóźnienia. Sprawy medyczne tyle trwają niestety – przyznaje mecenas Małgorzata Hudziak z kancelarii Lazer & Hudziak, która wraz ze swoją wspólniczką prowadzi tę sprawę. Z kolei, parczewski szpital nie uznaje roszczeń rodziców. – Wskazujemy na prawidłowość świadczeń zdrowotnych udzielanych w naszej placówce – mówił nam już wcześniej dyrektor Jarosław Ostrowski. Ubezpieczyciel w związku ze zgłoszoną szkodą przyznał pani Natalii 20 tys. zł tytułem zadośćuczynienia za naruszenie praw pacjenta.