6,5 mln zł przeznaczył Urząd Marszałkowski na nagrody za 2019 rok dla ponad 1100 pracowników. Rekordzista dostał 56 tys. zł.
Dane opublikowała Fundacja Wolności. Z otrzymanych od urzędu informacji wynika, że nagrody przyznano 1133 spośród 1235 (według stanu z marca tego roku) pracowników urzędu. Według wyliczeń fundacji, kwota przeznaczona na ten cel w ubiegłym roku jest o ok. 2 mln zł wyższa niż za rok 2018, gdy w województwie rządziła jeszcze koalicja PO-PSL. To także trzy razy więcej niż w przypadku Urzędu Miasta Lublin (który zatrudnia o ponad 200 pracowników więcej) i Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego.
Do kogo trafiły ekstra pieniądze? Tego do końca nie wiadomo, bo urząd podał personalia tylko tych, którzy pełnią funkcje publiczne. To 26 osób. W przypadku pozostałych podano jedynie wysokość nagrody i uzasadnienie jej przyznania.
Właśnie taki pracownik został nagrodzony najwyżej, kwotą 56 tys. zł Za co? „Za osiągnięcia w pracy zawodowej, wzorowe i godne naśladowania wypełnianie obowiązków, przejawianie inicjatywy i zaangażowanie w pracę oraz za podnoszenie jej efektywności i jakości, jak również pełną dyspozycyjność” – czytamy.
Po 45 tys. zł dostali skarbnik województwa Elżbieta Mocior i sekretarz Zbigniew Załoga. Przyznano też dziesięć nagród w kwotach między 20 a 28,5 tys. zł. Dostali je m.in.: dyrektor Departamentu Środowiska i Zasobów Naturalnych Janusz Bodziacki, dyrektor Departamentu Promocji, Sportu i Turystyki Artur Domański, dyrektor Departamentu Kontroli i Audytu Wewnętrznego Piotr Grabarczyk, kierownik oddziału zezwoleń na usunięcie drzew i krzewów w filii urzędu w Białej Podlaskiej Gabriela Janicka czy szef tamtejszej filii Dariusz Litwiniuk.
W sumie urzędnicy średnio otrzymali po 5,7 tys. zł. Najniższe z nagród wyniosły jednak po 100 zł, a jak zauważa fundacja, 90 pracowników wyróżnionych najmniejszymi kwotami, w sumie dostało 56 tys. zł, czyli tyle ile przyznano najhojniej nagrodzonemu urzędnikowi.
– Nagroda to powód do dumy, a nie tajemnicy. Informacja o nich powinna być jawna, z podaniem nazwisk nagrodzonych – komentuje Krzysztof Jakubowski, prezes Fundacji Wolności.
Sławomir Sosnowski, były marszałek województwa, a obecnie opozycyjny radny PSL nie kryje oburzenia. – W mojej ocenie zrobiono cztery razy mniej, a przyznano po kilka razy wyższe nagrody. Ta władza nie liczy się z publicznymi pieniędzmi na każdym poziomie. Łatwo je rozdaje, a nie potrafi ich gromadzić i budować kapitału – stwierdza.
Pod koniec 2018 roku politycy rządzącego dziś regionem PiS otwarcie krytykowali Sosnowskiego za przyznanie nagród urzędnikom tuż przed zmianą władzy. 28 tys. zł dostała wówczas nadal pracująca w urzędzie Elżbieta Mocior, 22 tys. zł trafiło do byłej sekretarz województwa Anny Augustyniak, a premie powyżej 20 tys. zł dostało kilkoro ówczesnych dyrektorów departamentów.
Jak obecne nagrody tłumaczy dzisiejsze kierownictwo urzędu?
– Pracownicy, którym wypłacono nagrody z najwyższą starannością oraz z dużym zaangażowaniem wykonywali swoje obowiązki służbowe, wykazywali się inicjatywą i kreatywnością realizując działania adekwatne do zajmowanego stanowiska pracy. Bardzo często wykonywane zadania przekraczały standardowe obowiązki – przekonuje Remigiusz Małecki, rzecznik marszałka. I twierdzi, że jeszcze pod koniec 2018 roku naszemu regionowi groziła utrata części unijnych środków, a do marca tego roku województwo awansowało po kilka pozycji we wszystkich kategoriach dotyczących efektywności wdrażania Regionalnego Programu Operacyjnego. – Zatem biorąc pod uwagę obiektywne przesłanki, nagrody dla pracowników zajmujących się wdrażaniem RPO w naszej ocenie są uzasadnione – stwierdza.
Fundacja Wolności zwróciła się do urzędu z wnioskiem o ujawnienie nazwisk wszystkich urzędników nagrodzonych kwotą powyżej 20 tys. zł. Jak informuje rzecznik marszałka, ta prośba jest analizowana pod kątem prawnym.