Nie pomogła gmina, ani politycy. Na wysokości zadania stanęli zwykli ludzie, wpłacający od 5 zł do kilku tysięcy. Dzięki nim mała szkoła w Gozdowie w gminie Werbkowice ma już za co kupić opał na zimę.
– Cieszę się, że się udało, choć to radość mieszająca się ze smutkiem, że o uczniów nie zadbało państwo, tylko zwykli ludzie – tak sytuację komentuje Grażyna Kwietniewska, dyrektor Publicznej Szkoły Podstawowej im. Kolejarzy Ofiar II Wojny Światowej w Gozdowie. Przyznaje, że jako nauczycielka czuje się źle z tym, że musiała prosić o pomoc.
O tej wiejskiej podstawówce, która ma 14 uczniów i zapewnia opiekę 5 przedszkolakom oraz jej finansowych problemach napisaliśmy w czwartek. Rodzice uczniów zorganizowali internetową zrzutkę za zakup oleju opałowego, bo subwencja i gminna dotacja nie wystarczyły na inne wydatki niż pobory nauczycieli.
W kilka godzin po ukazaniu się artykułu, założona kwota 20 tys. zł na portalu zrzutka.pl została zebrana. Na koncie było nawet o kilkaset złotych więcej.
Zrozumienie biznesmena i „dobre rady” polityków
Wpłaty były różne – od 5 zł do... 4 tys. Tego najwyższego przelewu dokonał Jarosław Królewski. Na Twitterze, komentując nasz post napisał: „Jako absolwent 13-osobowej klasy w wiejskiej szkole podstawowej zamknąłem zbiórkę, aby dzieci kontynuowały naukę. Życzę ciepłej zimy oraz tego, abyśmy w tym kraju w końcu zaczęli sobie pomagać ponad podziałami partyjnymi bez poklasku i wzajemnej nienawiści”.
Jako absolwent 13 l-osobowej wiejskiej szkoły podstawowej zamknąłem zbiórkę aby dzieci kontynuowały naukę🔥 życzę ciepłej zimy oraz tego abyśmy w tym kraju w końcu zaczęli sobie pomagać ponad podziałami partyjnymi bez poklasku i wzajemnej nienawiści. Pozdrawiam.
— Jaroslaw Krolewski (@jarokrolewski) November 3, 2022
Kim jest darczyńca? Prezesem i założycielem Synerise, jednej z najbardziej zaawansowanych spółek technologicznych na świecie w dziedzinie sztucznej inteligencji i big data o wartości ponad 100 mln euro. Wciąż jest też współwłaścicielem klubu piłarskiego Wisła Kraków. Pochodzi z Hańczowej, małej wioski w Małopolsce. Tam kończył podstawówkę, a później studiował m.in. na krakowskiej AGH, gdzie od 2010 roku jest wykładowcą i autorem takich kierunków jak Social Informatics, E-Economy czy Digital Marketing. Gdy udało nam się z nim skontaktować i zapytać o motywy jego decyzji, napisał: „Cieszę się, że mogłem pomóc”.
Nie wszyscy jednak z równym zrozumieniem podeszli do problemów szkoły w Gozdowie. Radosław Brzózka, świdnicki samorządowiec, kiedyś rzecznik prasowy Przemysława Czarnka, gdy ten był wojewodą lubelskim, a obecnie szef gabinetu politycznego ministra edukacji w mediach społecznościowych komentował tak: „Ta prywatna szkoła ma 16 uczniów w ośmiu klasach i przedszkolu. Prowadzona przez stowarzyszenie - to ono, jako organ prowadzący według prawa odpowiada za ogrzewanie. Przy tak małej liczbie dzieci sugestia Pani Wójt, aby przenieść dzieci do szkoły gminnej, wydaje się być rozsądna”. Sam jednak także wpłacił na internetową zbiórkę dla szkoły.
W Gozdowie wielka radość
– Jestem bardzo wdzięczna temu panu, który wpłacił tak duże pieniądze, ale też wszystkim innym, którzy nie pozostali obojętni na apel o wsparcie – mówi dyrektor Kwietniewska.
– To sprawia, że znowu można wierzyć, że dobro tkwi w człowieku – mówi Anna Paszczuk, mama niespełna 5-letniego Grzesia, przedszkolaka z Gozdowa. Ona sama jest absolwentką tamtejszej podstawówki, jej mąż również. Ma jeszcze 4-miesięcznego synka Gabrysia i chciałaby, aby on też mógł pójść do przedszkola, a później szkoły, w której będzie się czuł dobrze.
– To może zabrzmi jak banał, ale ja chcę, żeby moje dziecko uczyło się w miejscu, gdzie panuje naprawdę rodzinna atmosfera, a taka jest w naszej szkole. Tutaj naprawdę każde jest zaopiekowane, a nauczyciele dla każdego mają czas. Wszyscy się znają i wszyscy lubią – mówi pani Anna.
Zapowiada też, że wraz z innymi rodzicami będzie nadal walczyć o szkołę. Już złożyli w MSWiA wniosek o zgodę na prowadzenie zbiórki publicznej. Chcą w grudniu organizować kiermasz ciast i stroików świątecznych, myślą o jakimś koncercie i balu charytatywnym. – Może uda nam się przetrwać dłużej, niż tylko ten jeden rok szkolny? – marzy Anna Paszczuk.
Z małej szkółki w wielki świat
Jarosław Królewski swoją szkołę w Hańczowej (dziś chodzi do niej ok. 50 uczniów) też wspomina bardzo dobrze.
– Nauczyłem się tam wytrwałości i rywalizacji. Często na poziomie edukacyjnym rywalizowałem w olimpiadach, na sportowym konkurowaliśmy z większymi szkołami w piłce nożnej i lekkiej atletyce. Ambitni nauczyciele wszczepiali nam, że powinniśmy ciężko pracować i nie mieć kompleksów. Do dziś na tym opieram swoje działania – przyznaje młody przedsiębiorca (rocznik ’86). Przypomina sobie, że jednym z pierwszych jego nauczycieli matematyki był... ksiądz. Bardzo wymagający.
Królewski przekonuje, że w edukację powinno się inwestować „odważnie i ofensywnie”. Liczy, że jego „koledzy branżowi” również będą wspierać takie inicjatywy. Opowiada nam jeszcze jedną historię z czasów szkolnych.
– Odwiedzał nas psycholog społeczny chyba z Warszawy. Mój pierwszy „mentor”, mówiąc przewrotnie. Powtarzał, że powinniśmy myśleć głównie o edukacji w szkołach zawodowych, bo ze względu na małą biblioteczkę, małe przygotowanie do życia w dużych społecznościach będziemy marnować czas próbując zdobywać wyższe wykształcenie. Jestem dumny, że udowodniłem, że nie miał racji – podsumowuje.
Jarosław Królewski to także inicjator akcji ratunkowej, która uchroniła Wisłę Kraków SA przed bankructwem na początku 2019 roku, a od kwietnia 2020 współwłaściciel Wisły Kraków SA.