Przed poniedziałkowym meczem z GKS Tychy na konferencji prasowej w roli pierwszego trenera w piątek wystąpił Mateusz Stolarski. Nowy szkoleniowiec Motoru sporo mówił na temat Goncalo Feio, najbliższego rywala, ale i wielu innych sprawach.
– A propos trenera Feio chciałbym, żebyśmy wszyscy pamiętali, to co było dobre i to co wydarzyło się przez ten okres, kiedy był pierwszym trenerem. Często mamy tendencje do zapominania i koncentrowania się na tym, co jest tu i teraz. Myślę, że środowisko, jakie ostatnio wytworzyło się wokół Motoru i mówię nie tylko o jakości, a Motor poszedł w tym aspekcie do góry, ani lidze, bo też jesteśmy poziom wyżej. Dzisiaj mamy zupełnie inne cele i marzenia niż w poprzednim sezonie. Chodzi także o warunki, które zostały tutaj stworzone, wiadomo wspólnie z prezesem Jakubasem. Myślę, że Motor można nazwać klubem, który nie tylko gra ligę wyżej, nie tylko walczy o coś więcej, ale jest gotowy, żeby te działania racjonalnie podjąć. Mówię o warunkach, jeżeli chodzi o bazę treningową, funkcjonowanie pierwszego zespołu, sztab i piłkarze też mają wszystko, czego potrzebują do rozwoju. Pod tym kątem praca trenera Feio była bardzo żmudna i ciężka. Dzięki temu ja przejmując zespół życzyłbym sobie w każdym kolejnym klubie zastać takie warunki i środowisko. Odkąd tutaj trafiłem widzę wspólny cel, jaki mają: środowisko Motoru, kibice, poszczególne działy w klubie. Te struktury zostały stworzone i możemy pozytywnie patrzeć na to co przed nami. Chciałbym, żebyśmy pamiętali to, co było dobre, ale żebyśmy przekierowali uwagę na najbliższe spotkanie. Przed nami 10 meczów, które będą miały wpływ na to, w którym kierunku podążymy i o co będziemy grali w tym sezonie.
GKS Tychy…
– Pierwszy atut rywala, to trener Banasik, który poukładał zespół już po swojemu. Widać, że rzeczy które występowały w Radomiaku, również tutaj zostały odciśnięte. Umie grać o wysokie cele, zrobił niejeden awans. To pierwszy atut. Kolejne rzeczy – to zespół, który często i dużo transportuje piłkę do pola karnego, z różnych wysokości boiska, także przedwczesne dośrodkowania z 30-35 metra. Dodatkowo dochodzi do tego, że w polu karnym jest bardzo duża liczba zawodników, jest numer dziewięć, ale i ofensywny pomocnik czy domykające wahadło, ale i dwójka środkowych pomocników, która idzie zbierać drugie piłki. Będziemy musieli blokować centry, być agresywnym, robić presję na piłkę i nie dopuszczać do tych sytuacji.
– Kolejny aspekt to kontry. Fazy przejściowe będą decydujące w tym meczu, GKS tychy dotąd stworzył osiem-dziewięć sytuacji wedle naszych zasad, które uznamy za kontry. To liczba, która rzuca się w oczy, trzeba wygrać drugą piłkę i wygrać stykówki, to będzie ważne. Kontry i fazy przejściowe będą miały duże znaczenie w trakcie meczu.
– Dodatkowy atut, to stałe fragmenty gry. Mają w swoim składzie wielu zawodników dobrze usposobionych fizycznie. To piąta faza gry, która jest bardzo ważna. Widzimy rzeczy, które nie do końca funkcjonują urywali, w które my możemy uderzyć i które mogą zwiększyć nasze szanse na zwycięstwo.
Dwa tygodnie pracy w roli pierwszego trenera…
– Zawsze trener mówi, że miał mało czasu. Ja uważam, że miałem czasu wystarczająco na przygotowanie zespołu, na przyzwyczajenie się do sytuacji, że to ja przejąłem zespół oraz na przekierowanie energii w pozytywny kierunek, czyli na mecz GKS Tychy. Jeżeli chodzi o sprawy piłkarskie, to idziemy zgodnie z planem. Nie będę mówił, że brakuje nam czasu, bo nie będzie wielkich zmian, będziemy chcieli pewnych aspektach coś dodać, czasem coś odjąć względem tego co graliśmy. To czy ten czas był dobry zweryfikuje mecz. Czasu było wystarczająco, jestem zadowolony z pracy i energii zespołu oraz z tego, że na treningach działy się rzeczy nie do końca dobre w kontekście taktyki. Po to są treningi, aby takie rzeczy i detale poprawiać, żeby być gotowym na poniedziałek.
Czy coś pana po tych dwóch tygodniach zaskoczyło…
– Myślę, że nie. Tak naprawdę akurat doświadczenia w tej funkcji nie mam. Jeżeli chodzi o bycie w sztabach i obserwowanie z bliska pracy pierwszego trenera i będąc w bliskich relacjach z trenerem Feio, przyjeżdżając z nim do klubu, widząc tą codzienność. Wcześniej z trenerem Niedźwiedziem, Marcinem Wołowcem i Danielem Myśliwcem. To mój piąty lub szósty rok, gdzie jestem w piłce seniorskiej.
Jak będzie grał pana Motor…
– Odnosząc się do taktyki ważny jest kontekst danego spotkania. Co tydzień mierzymy się z innym rywalem, którego definiują mocne strony i te strony bywają różne. Pierwsza rzecz, to pozostać wiernym zasadom, które były. Wspięliśmy się o 31 pozycji w rankingu, więc głupotą byłoby zmieniać coś, co przyniosło sukces i co dało nam wysokie miejsce i daje możliwość walki o najwyższe cele.
– Chciałbym, żeby ten zespół coś odzyskał. Momenty i rytm są ważne, a my zagubiliśmy ten rytm. Mam na myśli, że mieliśmy momenty, kiedy dobrze czuliśmy się z piłką, ale ich nie kontynuowaliśmy i nie napędzały nas, żeby przejąć kontrolę nad meczem. Pracowaliśmy pod tym kątem, żeby tych momentów, kiedy my narzucamy styl i tempo było więcej, posiadanie piłki, napędzanie się. Chodzi o to, żeby przyśpieszać w odpowiednich momentach, bo trochę nam tego brakowało. Te momenty, które mieliśmy z piłką, było ich za mało w ostatnim czasie. Dzisiaj trochę te momenty nam spadły, chciałbym, żeby to było na pierwszym planie, a jak chcemy to zrobić pokażemy w poniedziałek.
Personalia…
– Myślę, że będą lekkie korekty w składzie. Mogą pojawić się w kadrze meczowej i na boisku zawodnicy, którzy zniknęli. Dawid Kasprzyk i Damian Sędzikowski nadal są w drugim zespole i nie planuje zmian.
Nowy asystent z Finlandii…
– Nie chciałbym ludzi w swoim sztabie, którzy ciągle mówią jak jest pięknie i jak wspaniale gramy. Aby się rozwijać trzeba ludzi, którzy są w stanie spojrzeć krytycznie i przedstawić to w taki sposób, aby można było te rzeczy rozwijać. Biorąc pod uwagę Rasmusa, poszedłem w tym kierunku - po świeże spojrzenie, po osobę z zewnątrz, która powie nam coś o czym nie wiemy. Tym mnie przekonał. Odbyliśmy długą rozmowę, przyjechał, żeby zobaczyć, jak pracujemy, jakie są warunki. Po dwóch dniach rozmów, podjęliśmy decyzję, że dołączy do naszego sztabu.
Jakie wnioski z dotychczasowych meczów na wiosnę…
– Druga rzecz na którą zwróciliśmy uwagę, to atak środkiem. Nie zgadzam, się, że sposób ataku Motoru był nieskuteczny, w każdym ze spotkań dochodziliśmy do sytuacji zawiązując akcje z boku. Wiem, że ilość dośrodkowań jest zbyt duża, takie opinie się słyszy. To nie ma nic wspólnego z prawdą. Aby tworzyć sytuacje trzeba być powtarzalnym. My w każdym sytuacji dochodzimy do sytuacji. Na pewno gra środkiem, inne rozwiązanie spowoduje, że przeciwnik nie będzie przesuwał się w boczne sektory, tylko będzie musiał myśleć także o zabezpieczeniu środka. Poza kulturą gry i rytmem, to jest coś, co chcieliśmy w tym czasie poprawić.
Trener Feio odpowiadał w klubie za różne rzeczy, także za transfery. Kto teraz będzie się zajmował tym tematem…
– Biorąc pod uwagę przyszły sezon jestem w stałym kontakcie z prezesem Jakubasem, kroki też były podejmowane już wcześniej. To wszystko było spójnie, proszę się nie martwić o Motor, wszystko będzie dobrze.
Prywatny cel…
– Dzielę to na dwa etapy, pierwszy to kiedy zawodnicy pokażą najlepszą wersję siebie, nie tylko jako piłkarze, ale jako ludzie. Celem dla mnie jest doprowadzić Motor w każdym meczu do trzech punktów. Chciałbym, żeby ta historia miała piękne zakończenie i będziemy do tego wspólnie dążyli.
Poranna kawa w drodze do klubu…
– Pierwsza rzecz jest zła, żałuję, że jeżdżę na nią sam, bo chciałbym kontynuować to z trenerem Feio. A ta lepsza jest taka, że płacę tylko za jedną kawę (śmiech).