– Tę misję można nazwać sukcesem – mówił w Zamościu na pożegnalnym apelu generał Bernd Schütt. Żołnierze Bundeswehry wraz z bateriami Patriot wracają do Niemiec.
Ponad 300 niemieckich żołnierzy i trzy patrioty rozlokowano niedaleko Zamościa w styczniu tego roku. Ta lokalizacja ok. 60 kilometrów od granicy z Ukrainą nie była przypadkowa. Dokładnie rok temu na suszarnię zboża w Przewodowie (powiat hrubieszowski) spadla rakieta. Zginęły wówczas dwie osoby. Dlatego, dodatkowe systemy Patriot miały chronić przestrzeń powietrzną na wschodniej granicy NATO. Tydzień temu Boris Pistorius, niemiecki minister obrony ogłosił, że misja żołnierzy Bundeswehry w Polsce dobiegła końca.
– W środę na terenie 32. Zamojskiego Wojskowego Oddziału Gospodarczego odbyła się zorganizowana przez stronę niemiecką uroczystość z okazji zakończenia misji – potwierdza podpułkownik Jacek Goryszewski, rzecznik prasowy Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych. – Niemcy oraz sprzęt jednostek obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej Patriot będą stopniowo wycofywać się z naszego kraju aż do 20 grudnia – zapowiada Goryszewski. Uspokaja też, że „wycofanie niemieckich zestawów nie powinno mieć wpływu na bezpieczeństwo przestrzeni powietrznej”.
– Zadania w zakresie ochrony wschodniej granicy państwowej w przestrzeni powietrznej będą od teraz realizowane jednostkami Wojska Polskiego, które są stale rozwijane. Dyżury bojowe pełnią już pierwsze zestawy Patriot, które są na wyposażeniu naszego wojska – zapewnia rzecznik prasowy.
Na środowym pożegnaniu w Zamościu zabrakło ministrów obrony Polski i Niemiec. Jednak o sukcesie tej misji mówił generał Bernd Schütt z Grupy Zadaniowej ds. Obrony Powietrznej i Przeciwrakietowej Bundeswehry. – Państwa zaangażowanie i profesjonalizm są zaszczytne i imponujące. Każdy z was przyczynił się do sukcesu tej misji. To było dla mnie zaszczytem być tutaj z wami na służbie – powiedział w swoim przemówieniu niemiecki generał.
Tymczasem, rok po eksplozji rakiety w Przewodowie Prokuratura Krajowa wciąż prowadzi śledztwo. – Jest ono w toku. Uzyskaliśmy opinię dotyczącą pocisku – słyszymy w biurze prasowym PK. – Jednak z uwagi na niejawny charakter opinii nie możemy ujawniać jej treści. Na tym etapie czynności dowodowe w kraju zostały wyczerpane. Skierowaliśmy wniosek o pomoc prawną do Ukrainy i czekamy na odpowiedź – zaznacza przedstawiciel biura prasowego. Biegli powołani w polskim śledztwie potwierdzili, że w Przewodowie spadł ukraiński pocisk obrony powietrznej.