Rozmowa z Mirosławem Hajdą, trenerem Motoru Lublin
- W Świdniku znowu musieliście przełknąć gorzką pigułkę, bo w samej końcówce straciliście zwycięstwo z Avią...
– Rzeczywiście. Szkoda, bo to była taka akcja, z której nie powinno się nic wydarzyć pod naszą bramką. No cóż, na razie idzie nam jak po grudzie. Jedyny pozytyw to fakt, że przeciwnicy też nie odskakują. Siarka Tarnobrzeg straciła punkty, to samo Korona II Kielce. Ta liga jest bardzo wyrównana i wiele drużyn z czołówki straci jeszcze punkty. Nie widzę tutaj takiego zespołu, dla którego te rozgrywki miałyby być tylko wycieczką. Widzieliśmy to chociażby na przykładzie Siarki, która pojechała do Puław i nie miała łatwo nawet o ten remis.
- Pewnie myśleliście, że przełamanie serii meczów bez zwycięstwa jest już naprawdę blisko? Prowadziliście od czwartej minuty i były okazje, żeby wynik jeszcze poprawić...
– Dokładnie tak. To dla nas wkurzające, w jaki sposób straciliśmy punkty. Zabrakło nam tak naprawdę trzech minut, żeby cieszyć się z pierwszego zwycięstwa. Trzeba przyznać, że wcześniej Avia mogła nam coś strzelić, bo naprawdę miała dogodne okazje. Akurat w tej sytuacji, po której wyrównała nie miała do tego prawa. Stało się jednak inaczej i ostatecznie trzeba było się pogodzić z remisem.
- Trzeba dodać, że terminarz na początku rozgrywek wam nie sprzyja...
– Wiadomo, że z pierwszych czterech meczów aż trzy musieliśmy rozegrać na wyjeździe. To na pewno nie pomaga. Ogólnie w tej pierwszej rundzie meczów na boiskach rywali mamy aż 11. Czeka nas trudne zadanie, ale po prostu trzeba się z tym zmierzyć i jakoś sobie poradzić.
- Przed wami dwa mecze u siebie. W środę gracie z Podhalem Nowy Targ (początek spotkania na Arenie Lublin o godz. 19 – red), a w niedzielę z Wólczanką Wólka Pełkińska...
– Cały czas mocno trenujemy przede wszystkim nad skutecznością. Wierzę, że prędzej niż później uda nam się w końcu przełamać i będzie lepiej. Podhale ostatnio także poniosło dwie porażki z rzędu. Na pewno im również nie udało się wystartować tak, jakby sobie tego życzyli. Dla nas to jednak dobra okazja, żeby w końcu zapunktować. Wiadomo jednak, że każdy walczy o swoje i bez względu na to, które miejsce w tabeli zajmuje przeciwnik i tak trzeba będzie porządnie popracować na zwycięstwa.
- Czy w końcówce okienka transferowego spodziewa się pan jeszcze wzmocnień w ataku?
– Może tak być, że uda nam się jeszcze kogoś sprowadzić. Rozmawiamy z kilkoma zawodnikami i w najbliższych dniach wszystko powinno się w tym temacie wyjaśnić.
- Czy doświadczony Dawid Nowak jest jeszcze brany pod uwagę?
– Wygląda na to, że jednak nie.