W środowy wieczór piłkarze Motoru wywalczyli okręgowy Puchar Polski. W finale pokonali Avię Świdnik 1:0, ale musieli się napracować na to zwycięstwo. Jak zawody ocenia szkoleniowiec ekipy z Lublina Mirosław Hajdo?
Trener żółto-biało-niebieskich nie ma jeszcze do dyspozycji nowego lewego obrońcy - Ariela Wawszczyka. Ten do drużyny dołączy dopiero od 1 sierpnia. A to oznacza, że pole manewru na bokach obrony jest mocno ograniczone. Ostatecznie przeciwko Avii poprawej stronie defensywy zagrał Marcin Michota, a po drugiej Adam Nowak.
Obie drużyny miały też swoje sytuacje. W pierwszej połowie, to Motor powinien wyjść na prowadzenie. Najlepszą szansę zmarnował jednak Krzysztof Ropski.
– Na pewno nie było to dla nas łatwe spotkanie, mieliśmy kilka dobrych sytuacji i powinniśmy je wykorzystać. Jesteśmy jednak na zupełnie innym etapie przygotowań niż drużyna ze Świdnika. My dopiero zaczynamy pracować. Ciężko trenujemy i musimy to jakoś godzić z rozgrywkami pucharowymi w naszym regionie. Nie jest to dla nas łatwe, ale siła wyższa i trzeba się do tego dostosować - wyjaśnia trener Hajdo.
Już w niedzielę przed jego piłkarzami kolejne spotkanie. Tym razem do Lublina przyjedzie Chełmianka Chełm, a obie drużyny zmierzą się w ramach półfinału Pucharu Polski na szczeblu województwa. Czy w takim razie można się spodziewać zmian w składzie?
– Jeszcze tego nie wiemy, są najbliższe jednostki treningowe, jeżeli takie zmiany będą potrzebne, to na pewno ich dokonamy. Jeszcze zobaczymy. Kartki w końcówce meczu z Avią? Nie zwracam uwagi na czerwone kartki, jeżeli nie dotyczą mojego zespołu. Co do Marcina Michoty, to ratował sytuację, bo niepotrzebnie Maksiu ze Sławkiem ruszyli we dwóch do środkowego pomocnika i dostał drugą żółtą. Nie mam jednak o to pretensji, bo właśnie tak powinien się zachować – przyznaje opiekun żółto-biało-niebieskich.