Za „kręcenie” licznika w używanych autach będzie można trafić do więzienia nawet na 5 lat. Dziś to powszechny i bezkarny proceder. Jednak, zdaniem fachowców, nowe przepisy wcale problemu nie zlikwidują
Według Ministera Sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego, mamy do czynienia z „plagą cofania liczników samochodów wprowadzanych na polski rynek”. – Ludzie są przekonani, że kupują samochód ze znacznie niższym przebiegiem. A w rzeczywistości niejednokrotnie kupują złom – stwierdził Zbigniew Ziobro.
W myśl nowych przepisów, za każde „przekręcenie” licznika będzie grozić od 3 miesięcy do 5 lat więzienia – zarówno dla zlecającego oszustwo, jak i wykonawcy, np. mechanika w warsztacie. Z taką samą karą musi się też liczyć właściciel auta, który nie zgłosi w stacji kontroli pojazdów faktu wymiany całego licznika na nowy (np. z powodu awarii).
Korekta licznika. Tanio
Dziś można to robić praktycznie bezkarnie, co więcej - niektóre warsztaty wręcz reklamują usługę „korekty licznika”. Jej koszt to 200-300 zł. Przy wykorzystaniu interfejsu samochodu trwa to kilka minut.
Nie zawsze jednak jest to skuteczne. – Chciałem kupić hondę accord. Przed zakupem sprawdziłem samochód w autoryzowanym serwisie. Okazało się, że auto po raz ostatni było na przeglądzie w salonie hondy dwa lata wcześniej. Wówczas miało 119 tys. km przebiegu. Potem zniknęło. Po dwóch latach zostało wystawione do sprzedaży z deklarowanym przebiegiem 126 tys. km. Ewidentnie przeszło „korektę” licznika. Auta nie kupiłem – opowiada pan Jerzy z Lublina.
Milion aut rocznie
– W Polsce proceder cofania liczników, w ostatnim czasie, zmniejszył się zdecydowanie. Nie wynika to jednak z uczciwości ludzi. Obecnie internet daje możliwość sprawdzenia historii samochodu, chociażby w CEPiK 2.0 (Centralna Ewidencja Pojazdów i Kierowców – przyp. red.), bo przy każdym badaniu technicznym auta na stacji diagnostycznej do bazy danych jest wpisywany aktualny przebieg – mówi Tadeusz Radomski, lubelski dealer KIA oraz ekspert rynku pojazdów używanych. – To wcale jednak nie oznacza, że problemu nie ma. Z tym zjawiskiem nagminnie spotykam się w przypadku używanych pojazdów sprowadzanych do Polski z UE czy innych krajów.
W ubiegłym roku do Polski sprowadzono ponad milion używanych aut, z czego ponad 53 proc. to auta minimum 10-letnie. – Problem tkwi także w mentalności Polaków. Chcemy kupować tanie, stare samochody z przebiegiem 100-150 tys. kilometrów – dodaje Maciej Kulka, szef szkoły nauki jazdy w Lublinie. – Tymczasem średni, roczny przebieg samochodu to 25 do 30 tys. kilometrów. Rachunek jest prosty, gdzieś te kilometry trzeba zgubić – dodaje.
Nie tylko Polak potrafi
– O cenie samochodu decyduje właśnie przebieg i stan techniczny. Dlatego warto wyłożyć 200-300 zł przed kupnem używanego samochodu i sprawdzić go w autoryzowanym serwisie, posiadającym dostęp do szerokiej bazy danych – mówi Krzysztof Mazurek, szef salonu samochodów używanych Das Welt Auto w Lublinie przy salonie Żagla.
– Dobre komisy przed przyjęciem używanego samochodu same sprawdzają jego przebieg. Nie chcą ryzykować problemów prawnych, w przypadku gdy nabywca odkryje przekręt z przebiegiem – dodaje Radomski, który ma jednak wątpliwości czy nowe przepisy zlikwidują proceder. – Często licznik jest cofany już w miejscu zakupu samochodu, w Szwajcarii czy Niemczech. Pierwsze badanie techniczne w Polsce uwiarygodnia cofnięty przebieg. W takim przypadku nowe przepisy będą martwe – stwierdza.
Jak to jest w UE?
W Niemczech za fałszowanie wskazań licznika przebiegu kilometrów w samochodzie można dostać 5 lat więzienia. W Austrii rok za kratami grozi za fałszowanie danych technicznych pojazdów. Francuskie prawo przewiduje 2 lata więzienia za zmianę wskazań licznika przebiegu, a w Czechach każda ingerencja w stan licznika grozi rokiem więzienia i przepadkiem samochodu.
Źródło: ms.gov.pl