Nie ma wśród zmotoryzowanych osoby, która podczas prowadzenia samochodu nie wykonywałaby innych czynności. Do najprostszych należy szukanie ulubionej stacji radiowej, do najpopularniejszych
– rozmawianie przez telefon komórkowy, a do stałych – teraz w wakacje na dalekich trasach bardziej zauważalnych – jedzenie i picie (nie chodzi o alkohol). Nie mówimy o ekstremalnych jak robienie przez panie makijażu czy malowanie paznokci albo też czytanie gazet, lub rozwiązywanie krzyżówki
W firmie ubezpieczeniowej Hagerty Clasic Insurance specjalizującej się w samochodach kolekcjonerskich, a więc klasykach i weteranach, zdarzył się przypadek, że po kolejnej stłuczce żarłocznemu kierowcy zakazano trzymania w samochodzie jakiegokolwiek jedzenia pod rygorem utraty polisy. To też skłoniło firmę do ustalenia jak groźne jest wśród wszystkich ubocznych czynności jedzenie. Przeanalizowano statystyki zebrane przez NHTSA
dotyczące podobnych 33 tys. wypadków. Okazało się, że jedzenie lub picie podczas jazdy są groźniejsze niż rozmowy przez komórkę bez urządzenia głośnomówiącego! Powstała lista najniebezpieczniejszych posiłków bazująca na stopniu rozproszenia uwagi, trudności w ich spożywaniu trzymając jedną rękę na kierownicy i popularności dania. Susan Frisell opisała je na łamach „Wheels Today” w kolejności od groźnych do najgroźniejszych:
Czekolada. Czegokolwiek dotknie kierowca – koła kierownicy, dźwigni zmiany biegów czy ubrania, nosić będzie ślady czekolady. Reakcja kierowcy jest natychmiastowa – próbuje usunąć plamy bez względu na to co robi.
Napoje orzeźwiające. Otwarte pojemniki – puszki czy butelki – mają to do siebie, że łatwo coś się z nich wylewa i to w chwili przyspieszania lub hamowania. Wówczas cała zawartość pojemnika ląduje na nas.
Pączki z kremem lub innym nadzieniem. Nie ma sposobu, by z którejś strony pączka nie spłynęła na nas lepka masa. Co dalej? Patrz pkt 1.
Pieczone kurczaki. Tłuste palce, które wciąż chcemy wytrzeć i tak zostawią ślady na kierownicy, mimo ciągłego pozornego usuwania śladów uczty.
Potrawy z grilla. Sosy do grilla to najpewniejszy środek do zrobienia plam na ubraniu i tapicerce. Już przecież samo jedzenie czegoś z grilla na postoju wymaga sprawności obu rąk, a co dopiero w aucie, gdy do dyspozycji mamy jedną. Zasada: nie jedz niczego co może kapać.
Hamburgery. Ich nadzienie, a zwłaszcza dodatki, to tragedia. Hamburger ekstra może cię naprawdę kosztować kilka tysięcy złotych łącznie, kilka złotych hamburger resztę naprawa samochodu, po tym jak zaczęło ci coś kapać, a ty chciałeś temu zaradzić.
Chili. Trafienie do ust czymkolwiek polanym sosem chili jest zadaniem przerastającym siły większości kierowców.
Takos. Ta podawana jako rożek meksykańska potrawa zawsze się rozłazi gdy chcesz ją ugryźć, więc musisz patrzeć w co wbijasz zęby. A w dodatku jeden wybój czy dziura w jezdni wystarczą, by twój samochód przypominał bar sałatkowy.
Kawa. Zagrożenie najczęściej spotykane. Generalnie otwarte naczynia z płynem są same w sobie zagrożeniem ale kawa przebija wszystkie inne. Zawiera w sobie wszystkie niebezpieczeństwa wcześniej wymienionych posiłków, także pod względem prób usunięcia plam.
Hagerty Insurance odkryło też inne prawidłowości, jak to, że wypadki będące następstwem jedzenia zdarzają się najczęściej kiedy jedziemy do pracy, gdyż wówczas staramy się jeszcze przywrócić swemu ubiorowi jak najlepszy wygląd. Niebezpieczeństwo wypadku wzrasta, gdy auto ma manualną, a nie automatyczną skrzynię biegów. A już najgroźniejsze z groźnych to zjawisko gdy podczas jazdy i jednoczesnego jedzenia zadzwoni nam jeszcze komórka...
Smacznego