Osoby, które kochają sportowe samochody, na byłe lotnisko wojskowe w Ułężu trafiliby z zamkniętymi oczami. Miejscowy tor prawie nie odpoczywa. Poza wyścigami na jedną czwartą mili, prezentacjami nowych modeli i testami sportowych aut, niemal codziennie odbywa się tu szkolenie kierowców
Kilkanaście lat temu, gdy lotnisko w gminie Ułęż przestało wykorzystywać wojsko, zaczęli się nim interesować miejscowi miłośnicy szybkiej jazdy. Jeździli na jednym kole, ćwiczyli poślizgi, a gdy okoliczni mieszkańcy słyszeli ryk silników, przychodzi popatrzeć. Nie zawsze było to bezpieczne, więc nietrudno było o wypadek.
Potencjał tego miejsca w 2005 roku dostrzegło dwóch ludzi, Piotr Cąkała i Jacek Wąsik. Jeden z nich kupił działkę, a drugi otworzył firmę i tak powstał Moto-Park Ułęż. Zainwestowali w biuro, wprowadzili regulamin korzystania z toru, zaczęli zarabiać na jego wynajmowaniu oraz płacić niemałe podatki od nieruchomości.
Z drogi śledzie, ferrari jedzie
Tor w Ułężu to obecnie jeden z największych obiektów tego typu w naszym kraju, jego powierzchnia wynosi prawie 170 hektarów, a tor ma 5 kilometrów długości. Najważniejszą zaletą jest jego długa, 1,5-kilometrowa prosta o szerokości 30 metrów. Ten fragment polubili m.in. zawodnicy ścigający się na 1/4 mili. Do Ułęża regularnie przyjeżdżają miłośnicy tego sportu z różnych stron Polski.
Moc niektórych aut, jak mówi zarządzający torem Konrad Woźniak, potrafi przekraczać 2 tys. koni mechanicznych. Pracownicy Moto-Parku, ale i miejscowi, przyzwyczaili się już do widoku ferrari, lamborghini, porsche, czy sportowych motocykli. To zarówno prywatne osoby, jak i firmy, które pozwalają przejechać się swoimi cudeńkami w formie płatnego testu. Częstym gościem Moto-Parku jest także ekipa TVN Turbo oraz dziennikarze motoryzacyjni testujący tutaj nowe modele aut.
Policja wpada w poślizg
Ważnym elementem działalności firmy jest również działający od 2011 roku Ośrodek Doskonalenia Techniki Jazdy. Wykorzystują go m.in. funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu, policji, Inspekcji Transportu Drogowego, a także firmy transportowe, przedstawiciele handlowi, czy osoby prywatne. Do nauki służy m.in. duża płyta poślizgowa ze zdalnie sterowanymi zraszaczami, a także samochód uzbrojony w hydraulicznie opuszczane, dodatkowe małe koła, które odciążają przednią lub tylną oś. Wrażenia są niecodzienne, bo po odciążeniu utrzymanie stabilnego toru jazdy staje się trudne, a utrata panowania nad kierownicą jest niemal gwarantowana.
Szczególnie gdy siedzący obok instruktor wydaje polecenie, by gwałtownie skręcić w lewo, a kierowca nie ma jeszcze wyrobionych, odpowiednich nawyków.
– Dlatego uważam, że każdy kierowca przynajmniej raz w roku powinien skorzystać z takiego szkolenia, wyrobić sobie umiejętności, które sprawią, że poprawi swoją płynność i technikę jazdy, a co za tym idzie – bezpieczeństwo. W ruchu drogowym błąd może oznaczać poważne konsekwencje, u nas można je popełniać „bezkarnie”, ucząc się panowania nad autem i wychodzenia z poślizgów – tłumaczy Konrad Woźniak, zarządca oraz instruktor.
Właściciele Moto-Parku cały czas inwestują. Poza zakupem czwartego w kraju samochodu do ćwiczenia poślizgów, nową płytą poślizgową i prowadzonymi regularnie remontami asfaltowej nawierzchni toru, planują także nowe przedsięwzięcia.
– Marzy nam się tor gokartowy oraz crossowy dla motocykli, a także nowa nitka toru – przyznaje zarządca obiektu w Ułężu, który o nowych pomysłach na rozwój mówi niechętnie. Jak tłumaczy, zamiast o czymś mówić, lepiej to po prostu zrobić, a podpowiadanie konkurencji nie zawsze jest wskazane.