• Skąd miłość do tego sportu?
- Kiedy zaczynałam przygodę z motosportem to nawet nie wiedziałam, że coś takiego jak drifting istnieje. Jeździłam w amatorskich rajdach samochodowych i nadużywałam hamulca ręcznego. Wolałam się ślizgać niż zrobić najlepszy czas. Mój pilot chciał mnie za to zabić. Dlatego jak zobaczyłam, że utrzymywanie samochodu w poślizgu jest dyscypliną motosportową, to od razu się za to zabrałam.
• Jazda bokiem wygląda świetnie, ale nie jest to prosta technika. Jak dużo czasu poświęca pani na trening?
- Chciałabym jak najwięcej. Niestety: jest to też niemały koszt, dlatego np. w zeszłym roku nasze zawody były treningami.