Kibice zacierają ręce, bo w sobotę szykuje się ciekawe widowisko. Motor Lublin podejmuje Wisłę Puławy. Gospodarze po siedmiu meczach bez zwycięstwa liczą na przełamanie. A drużyna Mariusza Pawlaka chce pierwszy raz wygrać na Arenie. Początek derbów o godz. 17.30. Transmisję zapowiada TVP Sport.
W dużo lepszych humorach do spotkania przystąpią goście. Puławianie wygrali dwa razy z rzędu i wskoczyli do strefy barażowej. Podopieczni Marka Saganowskiego kompletu punktów nie wywalczyli za to od siedmiu kolejek. W tym czasie, w lidze zdobyli zaledwie trzy gole. Trudno się zatem dziwić, że wylądowali na 10 miejscu w tabeli.
W poniedziałek po porażce z Radunią Stężyca w ekipie żółto-biało-niebieskich doszło do małego trzęsienia ziemi. Pracę stracił dyrektor sportowy Michał Żewłakow. Działacze przeprowadzili też rozmowy z zawodnikami. I spodziewają się natychmiastowej poprawy wyników.
– Rozstanie z Michałem to dla mnie i dla mojego sztabu czytelny sygnał. Jeżeli odchodzi dyrektor, który ściągał nas do klubu, to wiadomo, że sytuacja nie jest zbyt wesoła. My też jesteśmy rozczarowani. Zdaję sobie sprawę, że presja jest coraz większa, a moja pozycja coraz słabsza. Zrobimy jednak wszystko, żeby się przełamać – zapewnia Marek Saganowski.
Jednym z celów na sobotę jest poprawienie skuteczności, bo od dawna Motor strzela bardzo mało bramek. Więcej niż jedną ostatnio w lidze udało się zdobyć… 18 września przy okazji spotkania z Garbarnią Kraków (3:0).
– Jeżeli od 1,5 miesiąca nie wygrywa się meczu, to wiadomo, że ciężar gatunkowy każdego kolejnego spotkania jest duży, zwłaszcza, jeżeli chodzi o naszą mentalność. Chcemy się przełamać i wreszcie zdobyć trzy punkty. Znaleźliśmy się w trudnej sytuacji, a teraz nie słowa, a czyny będą nas utrzymywały w klubie. W dalszym ciągu próbujemy różnych treningów, po to, żeby odblokować ofensywę. Mam nadzieję, że w końcu będą efekty. Chcę zaznaczyć, że za atak nie są odpowiedzialni tylko zawodnicy na pozycji numer dziewięć, ale i skrzydłowi, czy piłkarze z pozycji dziesięć i osiem. Od nich też musimy wymagać trochę więcej – dodaje „Sagan”.
Co ciekawe, Wisła do tej pory tylko raz wygrała w Lublinie. Na Arenie ta sztuka nie udała się jeszcze nigdy. – To prawda, ale każda passa kiedyś się kończy. My mamy nadzieję, że nasza skończy się właśnie 13 listopada. Nasze ostatnie wyniki i postawa w obronie, bo pierwszy raz od 11 września zagraliśmy na zero z tyłu to na pewno dobry prognostyk przed zbliżającym się spotkaniem. Wiemy, z kim zagramy, ale się nie boimy i powalczymy o pełną pulę – mówi Mateusz Pielach, kapitan Dumy Powiśla.
I dodaje, jak wraz z kolegami podchodzi do meczu. – Może nie traktujemy tego meczu jakoś bardziej wyjątkowo w porównaniu do innych. Wiadomo jednak, że derby wywołują dodatkowe emocje. To będzie spotkanie z dobrym zespołem, który mimo nienajlepszych wyników w ostatnich tygodniach i tak dysponuje mocną kadrą. A do tego ta cała otoczka: piękny stadion, czy fanatyczni kibice. Właśnie po to gra się w piłkę, żeby uczestniczyć w takich wydarzeniach – zapewnia popularny „Beny”.
Jak wygląda sytuacja kadrowa obu ekip?
Gospodarze będą musieli sobie radzić bez pauzującego za kartki Tomasza Swędrowskiego. Trudno się spodziewać, żeby po długiej przerwie nagle do podstawowego składu wskoczył Adrian Dudziński. Ostatnio na ławce siedział już za to Wojciech Błyszko. Zabrakło z kolei Arkadiusza Najemskiego. Jakie są szanse, że ktoś z nich pojawi się na murawie?
– Rzeczywiście, defensywa w ostatnich meczach nam się trochę posypała. Mam jednak nadzieję, że do soboty wszyscy będą gotowi. Wojtek i Arek z nami trenują, ale decydujący będzie piątkowy rozruch. Wtedy okaże się, czy będą mogli wystąpić w najbliższym spotkaniu – wyjaśnia trener Saganowski.
U rywali zabraknie oczywiście kontuzjowanego od dłuższego czasu Adriana Paluchowskiego. Do gry wracają za to obrońcy: Ariel Wawszczyk i Lukas Kuban. Sobotni mecz będzie wyjątkowy przede wszystkim dla tego pierwszego. 29-latek w trakcie obecnych rozgrywek niespodziewanie zamienił Motor właśnie na Wisłę.