Po dwóch bardzo bolesnych porażkach do Lublina przyjedzie drużyna, która fatalnie radzi sobie na boiskach rywali. Motor w sobotę zmierzy się z Pogonią Szczecin. Początek spotkania zaplanowano na godz. 17.30, a transmisję będzie można obejrzeć w Canal+ Sport 3.
W ostatnich dniach tematem numer jeden w szatni żółto-biało-niebieskich, a także wśród kibiców musiała być defensywa beniaminka. Nie minęło przecież tak wiele czasu, odkąd sposobu na obronę Motoru nie mógł znaleźć Lech Poznań.
Niestety, w dwóch kolejnych występach podopieczni Mateusza Stolarskiego stracili aż dziesięć goli. Po porażce z Widzewem 3:4 prowadzili na wyjeździe z Cracovią 1:0 i 2:1. Mecz był wyrównany, a tuż po godzinie gry to goście powinni nawet strzelić na 3:2. Kapitalną okazję zmarnował jednak Jacques Ndiaye. W końcówce „Pasy” wypunktowały rywali wygrywając ostatecznie aż 6:2.
– Długo walczyliśmy, jak równy z równym. Niestety, do momentu, kiedy przestaliśmy grać w piłkę. Pojawiło się bardzo dużo niewymuszonych strat, a Cracovia grała agresywnie i nasze błędy się nawarstwiały. Gol na 3:2 podciął nam skrzydła, a wszyscy wiemy, jak to się potem skończyło. Ostatnio gorzej bronimy, jesteśmy niekonsekwentni w tym, co mamy robić i brakuje nam szczęścia – mówił po końcowym gwizdku na antenie Canal+ Sport Arkadiusz Najemski.
To właśnie „Najma” i Sebastian Rudol tworzyli w dwóch ostatnich meczach parę stoperów. Wiadomo jednak, że trener Stolarski będzie musiał dokonać przynajmniej jednej zmiany. Popularny „Rudi” obejrzał tydzień temu czwartą żółtą kartkę. A to oznacza dla pauzę akurat w ważnym dla niego meczu. 29-latek w koszulce „Portowców” uzbierał aż 139 ligowych występów. Tym razem zabraknie go na murawie.
I bardzo tego żałuje. Wydaje się, że akurat zespół ze Szczecina będzie idealnym rywalem, żeby się przełamać. Chociaż drużyna Roberta Kolendowicza zajmuje obecnie wysokie, szóste miejsce w tabeli PKO BP Ekstraklasy, to aż 21 z 22 punktów wywalczyła u siebie. W Szczecinie zanotowała siedem zwycięstw (na siedem meczów).
Na wyjeździe zdobyła jednak ledwie punkcik (na sześć występów). Co więcej, we wtorek Pogoń musiała rozegrać aż 120 minut w Pucharze Polski, przy okazji starcia z Odrą Opole. Pokonała pierwszoligowca na jego stadionie 1:0 po golu Kamila Grosickiego z 92 minuty. „Portowcy” za wiele czasu na regenerację jednak nie będą mieli.
– Trzeba powiedzieć, że przyjeżdża do nas zespół, który ma bardzo jasne cele w tym roku i głośno o nich mówi. Europejskie puchary i gra o zdobycie Pucharu Polski. Widzieliśmy w meczu z Odrą Opole, że trener Kolendowicz wyszedł najmocniejszym składem. Poza zmianą w bramce i drobnymi roszadami potraktował to spotkanie bardzo poważnie. Pogoń nie może sobie pozwolić, żeby przegrać kolejny mecz na wyjeździe, jeżeli myśli o pucharach. Nie szukałbym okazji w tym, że oni nie punktują na wyjazdach. Wręcz przeciwnie, drużyny tak nie myślą. Oczywiście, czasem do głosu wchodzi jakaś seria, ale raczej po meczu. Przed spotkaniem jest nowe nastawienie: to jest ten dzień, dzisiaj to pokonamy i pełną parą będziemy atakować. Jeżeli chodzi o indywidualności, to Pogoń je ma. Przyjeżdża drużyna, która będzie w tym meczu faworytem i która musi, żeby czwórka nie odskoczyła. Oni muszą, a dla nas kluczem do zwycięstwa będzie powrót do agresywności i do tych zadań, przy wsparciu blisko kompletu fanów chcemy szukać przewagi, żeby tego rywala pokonać i żeby zapunktować na Arenie – mówi Mateusz Stolarski.
Skąd bierze się ta różnica w domowych meczach i tych na wyjeździe?
– Nie chodzi o to, że starają się grać jakoś inaczej. Wręcz przeciwnie. Były momenty, gdzie na wyjazdach stwarzali zdecydowanie więcej sytuacji niż przeciwnik. Może różnią się początki, u siebie bardzo mocno zaczynają. Powiem szczerze, że wielkiej zależności nie znaleźliśmy, a też mocno to sprawdzaliśmy. Po prostu chyba mają taki moment, ta seria się przeciąga – dodaje opiekun Motoru.