W piątek wystartowały mistrzostwa świata w lekkoatletyce. Niestety, już pierwszego dnia przykrą niespodziankę kibicom sprawiła Malwina Kopron. Zawodniczka Wisły Puławy była jedną z kandydatek do medalu w konkursie rzutu młotem. Wiadomo już jednak, że nie stanie na podium, bo swój udział w imprezie, która rozgrywana jest w Eugene zakończyła na eliminacjach.
Co ciekawe, w niedzielnym finale po raz pierwszy w historii mistrzostw świata w konkursie rzutu młotem nie wystąpi żadna Polka. W Stanach Zjednoczonych z powodu kontuzji nie mogła wystąpić oczywiście Anita Włodarczyk. Zawiodła za to Kopron. W swojej najlepszej próbie uzyskała rezultat tylko 70,50 metra. A to był 15 wynik w stawce.
Reprezentantka Biało-Czerwonych w tym sezonie potrafiła już rzucać około 75 metrów. Niestety, nie tym razem. Konkurs rozpoczęła od kiepskiej próby na odległość 68,46 m. Drugiej w ogóle nie zaliczyła, a to oznaczało, że w trzeciej i ostatniej musi postawić wszystko na jedną kartę. Nic jednak z tego nie wyszło, bo wynik 70,50 okazał się nie wystarczający. Zabrakło niewiele, bo 38 cm, żeby znaleźć się w finale, ale wszyscy spodziewali się znacznie więcej, zapewne Kopron także.
A to oznacza, że brązowej medalistki MŚ z Londynu i igrzysk olimpijskich w Tokio zabraknie w gronie najlepszych. To samo Polkę spotkało zresztą na poprzednich zawodach. W Katarze również zakończyła swój występ już na eliminacjach.