Sensacja! Maroko wyrzuciło za burtę mundialu w Katarze jednego z faworytów – Hiszpanię po rzutach karnych. Co ciekawe, druga z ekip w serii rzutów karnych nie wykorzystała… ani jednej jedenastki i przegrała 0:3. Bohaterem rywali był bramkarz Bono.
Pierwszy wtorkowy mecz nie był wielkim widowiskiem. Można było się spodziewać, jak będzie wyglądało spotkanie. Dużo częściej przy piłce była oczywiście Hiszpania, ale niewiele z tego wynikało.
Między 26, a 27 minutą wreszcie coś zaczęło się dziać pod bramką piłkarzy z Maroka. Najpierw fatalnie piłkę wyprowadził bramkarz Bono, który oddał ją rywalom. Gavi najpierw przymierzył w poprzeczkę, a po dobitce Ferrana Torresa obrońcy wybili piłkę sprzed linii. Ostatecznie w tej sytuacji i tak był spalony. Po chwili gol zostałby już uznany. Marco Asensio idealnie wyszedł do podania i znalazł się w sytuacji sam na sam. Uderzył jednak tylko w boczną siatkę.
Kolejne fragmenty zawodów? Drużyna Luisa Enrique miała przewagę, nadal „nabijała” sobie statystyki podań, czy procent utrzymania się przy piłce. Nie potrafiła jednak udokumentować swojej przewagi nie tylko golem, ale nawet klarowną okazją pod bramką Bono. Przez całą pierwszą połowę Hiszpania oddała tak naprawdę tylko jeden niecelny strzał.
A w końcówce pachniało golem dla Maroka. Ładnie w polu karnym zachował się Sofiane Boufal, który łatwo poradził sobie z obrońcą i wrzucił na dalszy słupek, gdzie idealnie znalazł się Nayef Aguerd. To była świetna okazja jednak obrońca „główkowal” nad bramką. Niedługo później Hakim Ziyech zgrywał głową, ale we wszystko wmieszał się Emeric Laporte i zażegnał niebezpieczeństwo pod swoją bramką.
W drugiej połowie niewiele się zmieniło. A to oznaczało, że sędzia musiał zarządzić dogrywkę. W dodatkowym czasie gry sytuacji było trochę więcej. W 104 minucie Azzedine Ounahi świetnie zagrał w szesnastkę do Walid Cheddiry, ale Unai Simon zdołał odbić strzał tego ostatniego nogą. W 115 minucie wydawało się, że znowu Cheddira znajdzie się w sytuacji sam na sam z bramkarzem. Kiedy jednak wpadł w pole karne, to zupełnie się pogubił i nie oddał nawet strzału.
W końcówce spotkania to podopieczni Luisa Enrique mogli jeszcze przechylić szalę na swoją stronę. Najpierw Alvaro Morata dobrze wyprowadził piłkę, aż pod pole karne rywali. Kiedy jednak przyszło mu podjąć decyzję, jak zakończy akcję, to wybrał najgorzej jak mógł. Nie strzelał, tylko próbował zagrać do Ansu Fatiego i podał zdecydowanie za mocno. W ostatniej, trzeciej minucie doliczonego czasu gry awans do ćwierćfinału mógł Hiszpanom zapewnić Pablo Sarabia, który uderzył z powietrza, a piłka otarła się o słupek i wyszła w pole.
Sarabia mógł zostać bohaterem, a został antybohaterem. W serii rzutów karnych to on nie wykorzystał pierwszej jedenastki. W jego ślady za chwilę poszedł Carlos Soler, a następnie Sergio Busquets. Efekt? Achraf Hakimi wysłał Simona „po zapałki”, a sam lekkim strzałem w środek bramki uderzył na 3:0.
Maroko – Hiszpania 0:0, 3:0 w rzutach karnych
Maroko: Bono – Hakimi, Aguerd (84 El Yamiq), Mazraoui (82 Attiyat Allah), Sass, Ounahi, Amallah (82 Sabiri), Amrabat, Ziyech, Boufal (66 Ezzalzouli), En-Nesyri (82 Cheddira).
Hiszpania: Simon – Laporte, Jordi Alba (98 Ansu Fati), Gavi (63 Morata), Marcos Llorente, Pedri, Rodri, Sergio Busquets, Dani Olmo (98 Balde), Ferran Torres (75 Williams, 118, Pablo Sarabia), Asensio (63 Soler).