Gminy, które korzystają z usług Miejskiego Zakładu Komunikacji w Puławach będą musiały sięgnąć głęboko do kieszeni. Przewoźnik poinformował o prognozowanej wysokości dopłat. Podwyżka w 2021 roku będzie najwyższa w historii.
Koszty usług MZK rosły co roku, więc kolejna podwyżka nie byłaby niczym nadzwyczajnym, gdyby nie fakt, że tym razem nie chodzi o 30, czy 40 tys. zł więcej, ale o nawet dziesięć razy tyle. W przypadku gminy Końskowola, według otrzymanej korespondencji, dopłata dla przewoźnika ma wzrosnąć w przyszłym roku z obecnych 460 tys. na 882 tys. zł. To skok o ponad 90 procent.
– Jestem zaskoczony nie tylko skalą tej podwyżki, ale także sposobem, w jaki została ona nam zakomunikowana. Otrzymaliśmy pismo, które nie było poprzedzone żadną rozmową. Uzasadnienie, jakie dostaliśmy od MZK jest moim zdaniem niewystarczające. Rozumiem, że koszty z różnych przyczyn rosną, ale w moim przekonaniu nie stało się nic, co mogłoby usprawiedliwić tak drastyczny wzrost – ocenia Mariusz Majkutewicz, zastępca wójta Końskowoli.
Samorząd będzie negocjować
Jeszcze więcej zapłacić ma gmina Puławy, gdzie obsługiwanych kursów jest znacznie więcej. Samorząd ostatnio dopłacał przewoźnikowi ponad milion złotych rocznie. Od stycznia ma być to już prawie 1,8 mln zł.
– Będziemy negocjować, bo ta cena jest dla nas za wysoka. Nie udźwigniemy takiego kosztu – przyznaje Krzysztof Brzeziński, wójt gminy Puławy. – Musimy usiąść do stołu i porozmawiać, znaleźć jakiś kompromis. Nie chcielibyśmy rezygnować z usług MZK. Dzieci muszą być wożone do szkół, a mieszkańcy do pracy, czy lekarza. Zdajemy sobie sprawę także z tego, że wyjście z systemu mogłoby zachwiać spółką, co wiązałoby się z groźbą zwolnień. Tego chcemy uniknąć, ale zaproponowana podwyżka jest nie do przyjęcia – dodaje wójt.
"Nie wiemy, co robić"
Zaskoczenie jest także w gminie Kazimierz Dolny, którą obsługują zaledwie dwie linie: nr 12 i 20. Rocznie za ich obsługę gmina płaciła 285 tys. zł. Zgodnie z listem od MZK, nowa cena to już 618 tys. zł, co oznacza, że podwyżka wynosi rekordowe 117 proc.
– Nie mamy takich pieniędzy. Zabezpieczenie takiej sumy w budżecie byłoby dla nas bardzo trudne. Uważam, że ten wzrost nie jest adekwatny do kosztów ponoszonych przez MZK. Nie wiemy, co robić. Zanim zapadną jakieś decyzje, musimy poinformować o wszystkim radnych – przyznaje Anna Falenta, skarbnik Kazimierza Dolnego.
W trochę lepszej sytuacji od ościennych gmin są Puławy. Stolica powiatu płaci swojej spółce najwięcej, bo ponad 6 mln zł rocznie, ale przyszłoroczna podwyżka ma być w tym przypadku relatywnie najniższa. – Na pewno nie przekroczy 10 procent – podkreśla Elżbieta Grzęda, skarbnik miasta Puławy. Przy tej skali kosztów może to oznaczać wzrost rzędu 400-500 tys. zł.
Narada samorządowców
Skąd wzięły się podwyżki? – Linie pozamiejskie wymagają stałego bilansowania kosztów, które dodatkowo w obecnej, dynamicznej sytuacji pandemii są rosnące. Ma to wpływ na wiele czynników – tłumaczy Łukasz Kołodziej, kierownik Wydziału Kultury, Promocji i Komunikacji Społecznej w puławskim Ratuszu.
U podstaw zasady partycypowania poszczególnych samorządów w kosztach ponoszonych przez puławskie MZK nie leży jedynie covidowe załamanie sprzedaży biletów. Organizacja przewozów, zwłaszcza w gminach otaczających miasto, dotowania wymaga od lat. A proponowane stawki rekompensat, mimo ich stałego wzrostu, nie pokrywają kosztów utrzymania linii.
– Miasto Puławy od lat dopłaca do transportu w sąsiednich gminach. Robi to, mimo, że zapewnienie transportu poza Puławami nie jest zadaniem własnym miasta. Jest wyrazem dobrej woli i pomocą m.in. dla mieszkańców okolicznych gmin – podkreśla Łukasz Kołodzie. – W obliczu rosnących kosztów utrzymania linii stan ten jest nie do utrzymania. Dlatego liczymy na to, że beneficjenci naszego transportu, będą sprawiedliwie partycypować w faktycznych kosztach utrzymania linii pozamiejskich – dodaje.
Puławscy urzędnicy zaznaczają ponadto, że wysokość nowych rekompensat dla MZK jest jedynie prognozą, a nie ostatecznym kosztem, jaki spadnie na samorządy. To oznacza, że w rzeczywistości mogą być one niższe od zakładanych (jeśli np. liczba pasażerów wzrośnie).
Tymczasem puławscy samorządowcy w sprawie rosnących kosztów zwołali już naradę. Ma się odbyć na początku przyszłego tygodnia. Wezmą w niej udział wójtowie i burmistrzowie gmin korzystających z usług przewoźnika. Jeśli samorządy wywalczą obniżenie stawek, najpewniej dojdzie do likwidacji najmniej opłacalnych kursów.