Okazuje się, że nie do trzech, a do czterech razy sztuka. Motor właśnie za czwartym podejściem pierwszy raz w sezonie 24/25 wywalczył komplet punktów przed własną publicznością. Drużyna Mateusza Stolarskiego pokonała na Arenie Górnika Zabrze 1:0. I trzeba od razu przyznać, że jak najbardziej na pełną pulę zasłużyła
Od pierwszego gwizdka to gospodarze sprawiali lepsze wrażenie. Trener Stolarski zdecydował się aż na sześć zmian w składzie swojej drużyny. W „podstawie” pierwszy raz wyszedł Sergi Samper, a także Christopher Simon. Do jedenastki wrócili też Marek Bartos, Filip Wójcik czy Michał Król.
Już w szóstej minucie Bartosz Wolski miał okazję uderzyć z rzutu wolnego. Powtórki z barażu przeciwko Arce jednak nie było, bo piłka poszybowała nad poprzeczką. Kilkadziesiąt sekund później z dobrej strony pokazał się Simon. Najpierw przechwycił futbolówkę, szybko pobiegł na prawą flanką, skąd dośrodkował w szesnastkę, prosto na głowę Samuela Mraza. Słowak z trudnej piłki uderzył prawie idealnie, prawie, ale trafił w słupek.
Górnikowi niewiele wychodziło z przodu, ale powoli podopieczni Jana Urbana zaczęli przejmować inicjatywę. W 23 minucie pojawiły się błędy z obu stron. Josema podał do Filipa Wójcika, a ten próbował znaleźć w polu karnym Jacquesa Ndiaye. Szkoda tylko, że zagrywał niecelnie.
Zanim minął drugi kwadrans mogło być 0:1. Eryk Janża centrował z lewego skrzydła, fatalnie zachował się Simon, który chciał wybić piłkę, ale skiksował. Futbolówkę przejął Lukas Podolski i był sam przed bramkarzem, ale z kilku metrów trafił w Ivana Brkicia. Niedługo później ekipa z Zabrza długo utrzymywała się przy futbolówce, a na koniec Janża zagrał pod bramkę jednak Podolski nie zdołał przejąć ciut za mocnego zagrania kolegi.
Drugą połowę żółto-biało-niebiescy rozpoczęli od mocnego uderzenia. Po... 27 sekundach Mraz strzelił głową, ale bramkarz rywali swoją robotę wykonał bez zarzutu.
Za chwilę musiał jednak sięgnąć do siatki. Wójcik zszedł z piłką z prawego skrzydła do środka, zagrał do Simona, a Senegalczyk miał przed polem karnym sporo czasu i miejsca, żeby dobrze przymierzyć. I dokładnie to Senegalczyk zrobił, dając gospodarzom prowadzenie. Minęła chwila i powinno być 2:0. Ndiaye świetnie odegrał piętą do Mraza, a Słowak huknął z dystansu w... słupek.
W końcówce bardziej zanosiło się na drugą bramkę dla gospodarzy niż na wyrównanie. W 77 minucie Wolski wyłożył futbolówkę do Wójcika, a ten w dobrej sytuacji uderzył bardzo niecelnie. W 82 minucie świetnie piłkę wyprowadził Sebastia Rudol, podał do Wolskiego, a ten dośrodkował na głowę Ndiaye. Senegalczyk oddał celny strzał, ale bramkarz Górnika znowu był górą.
W ostatnich minutach Taofeek Ismaheel nie opanował piłki po zagraniu Damiana Rasaka, a ten drugi uderzył w gąszczu nóg celnie, ale tam, gdzie był Brkić. I chociaż w sumie piłkarze pograli sześć minut dłużej, to zespół Jana Urbana nie był w stanie na poważnie zagrozić bramce ekipy z Lublina. I po 32 latach nad Bystrzycą można było cieszyć się z trzech punktów u siebie, na poziomie PKO BP Ekstraklasy.
Motor Lublin – Górnik Zabrze 1:0 (0:0)
Bramka: Simon (50).
Motor: Brkić – Wójcik, Rudol, Bartos, Palacz (66 Luberecki), Samper (73 Scalet), Wolski, Simon (66 Caliskaner), M. Król, Mraz (83 Wełniak), Ndiaye.
Górnik: Szromnik – Szala (85 Manu Sanchez), Szcześniak, Josema, Janża, Wojtuszek (66 Bakis), Rasak, Hellebrand (79 Tobolik), Ismaheel, Podolski (85 Buksa), Zahović (66 Ambros).
Żółte kartki: Ndiaye – Wojtuszek.
Sędziował: Patryk Gryckiewicz (Toruń).
Widzów: 12497.