Nie chcą smrodu gnijącej trawy i protestują. Mieszkańcy kilku wsi z gminy Borki nie wyobrażają sobie sąsiedztwa w postaci kompostowni. Wójt Radosław Sałata (PiS) dopiero niedawno przyznał, że ta inwestycja ma powstać na jego działkach.
O planach budowy kompostowni mieszkańcy dowiedzieli się pod koniec grudnia. – Poszliśmy wówczas na sesję rady, żeby czegoś się dowiedzieć, ale wójta na niej było, bo pojechał podobno do biskupa – mówi nam pan Jan ze wsi Borki, gdzie inwestor z Lublina chce postawić sporną kompostownię.
Jednak, ludzie obawiają się smrodu, ale nie tylko. – To teren, gdzie w ostatnim czasie buduje się dużo nowych domów jednorodzinnych. Zainteresowanie działkami nie spada. A kompostownia miałaby się znaleźć w odległości kilkuset metrów od nieruchomości – denerwuje się pani Patrycja. Borki to gmina w powiecie radzyńskim licząca 6 tys. mieszkańców. Nie ma tu wielkiego przemysłu. – W tej sprawie nie było żadnych konsultacji społecznych. Zebraliśmy ponad 600 podpisów pod protestem – precyzuje mieszkanka.
Kilka dni temu, przeciwnicy tej inwestycji z kilku sołectw pojawili się ponownie na sesji. Co prawda, odmówiono im wystąpienia podczas obrad, ale burzliwa dyskusja wywiązała się później. – Jako rada sołecka nie chcieliśmy, aby w studium były to tereny inwestycyjne, tylko takie pod zabudowę rodzinną– przypomina Tomasz Kwaśny, radny gminy i jednocześnie sołtys wsi Borki. – Ten smród będzie zatruwał nam życie. Każdy wie, jaki zapach ma gnijąca trawa– stwierdzają oburzeni mieszkańcy.
Najbardziej jednak interesowało ich, kto jest właścicielem działek. – Nie mogę prowadzić tego postępowania, to znaczy uzyskania decyzji środowiskowej, bo jest tu konflikt interesów– zaczął swój wywód wójt Radosław Sałata (PiS). – Jestem właścicielem działek– przyznał po kilku tygodniach.
Rzeczywiście, w listopadzie Samorządowe Kolegium Odwoławcze wyznaczyło burmistrza Radzynia Podlaskiego do rozpatrzenia wniosku w tej sprawie. Formalnie, w dokumentach „kompostownię rolniczą odpadów inne niż niebezpieczne” chce stawiać firma Tauger z Lublina. – Pan Burmistrz Jerzy Rębek został wyznaczony przez SKO w celu zapewnienia bezstronności w rozpatrywanej sprawie– potwierdza Anna Wasak, rzeczniczka radzyńskiego ratusza. – Obecnie wniosek jest na etapie uzgodnień z Powiatową Stacją Sanitarno– Epidemiologiczną, Regionalną Dyrekcją Ochrony Środowiska w Lublinie i Wojewódzkim Zarządem Wód Polskich w Lublinie. Burmistrz wystąpił też do inwestora o uzupełnienie raportu środowiskowego– dodaje Wasak.
Tymczasem, mieszkańcy obawiają się, że na kompostownię będą trafiać niebezpieczne dla zdrowia i środowiska odpady. Wójt dementuje. – To są kłamstwa. To nie będzie wysypisko. To kompostownia, która będzie produkować nawóz naturalny z trawy czy liści. Na pewno padlina czy resztki jedzenia nie będą tam dowożone– zapewnia Sałata. – Zresztą odpowiednie instytucje zbadają, czy inwestycja może tu powstać– stwierdza wójt.
W kompostowni na początku ma być przetwarzanych 10 tys. ton odpadów rocznie. – Proponuję, by mieszkańcy spotkali się z inwestorem i zobaczyli jak takie przedsięwzięcia funkcjonują w innych regionach Polski, również blisko zabudowań– sugeruje Sałata.
Jednak, mieszkańcy zamiast tej propozycji, wysłali już pisma z protestem do instytucji, które opiniują taką inwestycję, m.in. do Sanepidu i RDOŚ. Jeśli opinie tych podmiotów są pozytywne, samorządy z reguły wydają decyzję środowiskową. A to otwiera już drogę do uzyskania pozwolenia na budowę.