Rozpoczął się proces 54-latka z Łukowa, oskarżonego o usiłowanie zabójstwa własnej żony. Krzysztof Ś. miał wyrywać jej włosy z głowy i dźgać ją nożem. Kobieta przeżyła dzięki interwencji świadków.
– Nie przyznaję się. Nigdy nie chciałem odebrać życia swojej żonie i matce swojego dziecka – oświadczył przed sądem Krzysztof Ś. z Łukowa. Jednocześnie odmówił składania dalszych wyjaśnień. Również jego żona, występująca w sprawie jako oskarżyciel posiłkowy zdecydowała się nie zeznawać w procesie małżonka.
Sprawa dotyczy wydarzeń z lipca ubiegłego roku. Między Krzysztofem Ś., a jego żoną Beatą doszło wówczas do awantury. Z akt sprawy wynika, że i przerażona kobieta wybiegła z domu. Za nią pędził jej pijany mąż. Wbiegli na posesję sąsiadów, gdzie 54-latek dogonił żonę.
– Widziałem jak oskarżony goni kobietę – wspominał w środę przed sądem przypadkowy świadek zdarzenia. – Zatrzymałem auto, kiedy zobaczyłem, że ją bije. Myślałem, że uderza pięścią, ale on miał w ręku nóż.
Jak ustalili śledczy, jeszcze podczas awantury w domu Krzysztof Ś. złapał żonę za włosy, wyrwał je i trzymał w dłoni. Uciekając, kobieta krzyczała „ludzie pomóżcie, on mnie zabije”. Biegła do domu sąsiada, gdy Krzysztof Ś. ponownie ją dogonił i zaczął ciąć nożem. Beata próbowała się zasłonić, ale mąż trafiał m. in. w klatkę piersiową, brzuch i twarz.
Wtedy zareagowali świadkowie, m.in. sąsiad Krzysztofa Ś. Kazał napastnikowi zostawić żonę. Wyrwał mu z dłoni nóż i wyrzucił na pobocze. Przegonił Krzysztofa Ś. i wezwał ratowników.
– Próbowaliśmy pomóc pokrzywdzonej i zatamować krew. Oskarżony był już wtedy w domu i krzyczał coś z okna. To były jakieś obelgi pod adresem kobiety – wspominał w sądzie przesłuchiwany kierowca.
Z akt sprawy wynika, że Krzysztof Ś. krzyczał „jak ona nie daje mi żyć, to ja też jej nie dam”. Patrzył, jak sąsiedzi próbują ratować jego umierającą żonę i kazał jej „zdychać”. Beata Ś. w krytycznym stanie trafiła do szpitala. Przeszła tam operację, ratującą życie.
W sądzie zarówno kobieta, jak i jej mąż zadeklarowali, że chcą zakończyć sprawę w drodze mediacji. Sąd uznał, że niezależnie od tego Krzysztof Ś. będzie odpowiadał za usiłowanie zabójstwa. Według prokuratury mężczyzna od początku chciał zamordować żonę. Podczas śledztwa 54-latek przekonywał, że kobieta sama zadała sobie szereg ran. Miała to zrobić przypadkowo, podczas szarpaniny z mężem. Sprawę rozstrzyga Sąd Okręgowy w Lublinie.