Już niebawem Teatr Stary będzie świętował 13 rocznicę wznowienia działalności. O historii, artystach, budżecie i marzeniach rozmawiamy z Michałem Karapudą, dyrektorem Teatru Starego.
• Przed nami 13 rocznica wznowienia działalności przez Teatr Stary w Lublinie. Jak do tego doszło?
– Sam teatr ma 203 lata. Przez wiele lat była to jedyna, prawdziwa scena kulturalna nie tylko w Lublinie, ale i w tej części Polski. W latach 80. istniało tu jeszcze Kino Staromiejskie, które zamknięto w 1981 r. i przez następne 31 lat budynek stał pusty i popadał w ruinę. Dopiero dzięki funduszom europejskim i staraniom prezydentów: Adama Wasilewskiego i Krzysztofa Żuka i ich zastępcy, Włodzimierza Wysockiego, Teatr Stary mógł wznowić działalność po gruntownym remoncie, a stało się to 11 marca 2012 r.
• Z okazji rocznicy przygotowaliście coś specjalnego?
– Zrodził się pomysł, aby przypominać historię tego miejsca, ale przy okazji zaprezentować osoby i zjawiska, które są trwale związane z Teatrem i polską kulturą. Będziemy mieli inaugurację cyklu spotkań, które specjalnie dla nas poprowadzi Paweł Poto-roczyn, wybitna postać dla polskiej kultury, były dyrektor Instytutu Polskiego w Nowym Jorku i Londynie, a przede wszystkim dy-rektor Instytutu im. Adama Mickiewicza, który zajmuje się promocją polskiej kultury na całym świecie.
Pierwszym jego gościem będzie Waldemar Dąbrowski, były Minister Kultury a obecnie Dyrektor Teatru Wielkiego – Opery Narodowej w Warszawie. Odbędzie się także wyjątkowy koncert: Krzysztofa Cugowskiego z Zespołem Mistrzów, który – podobnie jak my – obchodzi jubileusz. Z okazji 55-lecia działalności scenicznej połączy swój jubileusz z naszymi urodzinami występując u nas 5 marca. Będziemy mieli dwukrotnie spektakl „Lear” w reżyserii Janusza Opryńskiego, z doskonałą kreacją Andrzeja Seweryna. Pan Seweryn będzie z nami przez 3 dni, także w niedzielę (9 marca) kiedy to przeczyta najmłodszym bajki, a po południu spotka się z widzami przy okazji projekcji swojego filmu „Jestem postacią fikcyjną”. Obchody jubileuszu zakończymy monodramem „Biała bluzka” Och Teatru z Warszawy z wybitną rolą Krystyny Jandy. Nie może być prawdziwego jubileuszu bez czegoś wyjątkowego, specjalnego. Takim dodatkowym prezentem będzie premiera spektaklu „OK.NO (the window)”, zainspirowanego twórczością Patti Smith. Do tego spektaklu zaprosiliśmy wyjątkowych artystów na polskiej scenie. Z jednej strony Eliza Borowska, artystka związana dotychczas z Teatrem Powszechnym i Teatrem Polskim w Warszawie oraz Teatrem Komedia, która była inicjatorką powstania tego spektaklu. A drugą postacią jest Wojtek Mazolewski, na co dzień lider zespołu Wojtek Mazolewski Quintet, który wystąpi w spektaklu i do którego przygotował muzykę. Za opiekę reżyserską odpowiada Janusz Opryński.
• Wspomniał pan, że Teatr Stary jest teatrem impresaryjnym, czyli jakim?
– To znaczy, że nie mamy własnego zespołu aktorskiego, a więc nie zatrudniamy aktorów, aktorek i reżyserów czy reżyserek na etatach. Prezentujemy produkcje przygotowane przez inne teatry. Od wielu lat mamy dobrą współpracę z najważniejszymi polskimi teatrami jak: Teatr im. J. Słowackiego w Krakowie, Stary Teatr w Krakowie i teatrami warszawskimi. Własne spektakle przygotujemy zazwyczaj tylko raz w roku.
• A co ma z tego lubelska publiczność?
– Mamy możliwość prezentacji najlepszych aktorów i spektakli. Łatwiej jest nam wybrać dogodne terminy, a dzięki wieloletniej współpracy zespołów technicznych sprawniej przebiega realizacja ich prezentacji. To duży komfort dla obu stron.
• Czym się kierujecie przy doborze repertuaru?
– Dbamy, o to, aby były to spektakle najlepsze i najważniejsze, ale także ciekawe ze względu na poruszane tematy, czy sposób realizacji prezentujące najciekawsze zjawiska w danym sezonie. Chcemy też prezentować teatr różnorodny i poruszający aktualne problemy.
• Jak powstaje repertuar Teatru? Kto się tym zajmuje?
– W naszym Teatrze funkcjonuje Dział Programowy składający się z pięciu osób. Nad repertuarem pracujemy właściwie non stop ponieważ nieustannie pojawiają się nowe spektakle, nagrywane są nowe płyty. Staramy się szybko reagować na nowe propo-zycje. Jeżeli chodzi o muzykę, to można nową płytę przesłuchać w pracy i dokonać jej pierwszej oceny.
W przypadku spektakli teatralnych staramy się bywać na najważniejszych premierach teatralnych w Polsce. Ja sam w ubiegłym roku odbyłem kilkanaście delegacji (m.in. Bielsko Biała, Opole, Katowice, Kraków, Warszawa, Gdańsk, Poznań), żeby na żywo zobaczyć spektakle, spotkać się z dyrektorami teatrów i ich impresariatem. Efektem moich wyjazdów było sprowadzenie do nas choćby przedstawienia „Wyspa Kalina”, brawurowo zagranego i zrealizowanego, który dodatkowo sprzedał się nam znakomicie.
• Jaka jest największa trudność towarzysząca ustalaniu repertuaru?
– Na pewno harmonogram. Jak wiadomo, nie da się zadowolić każdego. Często nasze terminy kolidują z terminami artystów i odwrotnie. Dlatego na przykład wiele ciekawych koncertów umyka nam dosłownie sprzed nosa. To co powiedziałem przed chwilą, praca nad repertuarem jest pracą ciągłą. Jesteśmy przy końcu stycznia, a my w 95 proc. mamy ustalony repertuar do końca czerwca br. i mamy już sporo konkretnych propozycji jesiennych.
• Artyści często sami się do was zgłaszają. To duży komfort?
– Owszem, ale też duża odpowiedzialność. Przez minione 13 lat byliśmy bardzo dobrze oceniani tak przez publiczność, jak i artystów, z którymi współpracujemy. Staramy się, bo zależy nam na tym, aby wszyscy – widzowie i artyści – byli pod wrażeniem tego miejsca, tego jak działamy, jak realizujemy naszą misję i jak opiekujemy się gośćmi. Na szczęście Teatr jest tylko z nazwy stary, a my staramy się działać nowocześnie. Choć czasami potrzebne są drobne remonty i zakupy.
• A konkretnie?
– W wakacje remont przeszła scena (podłoga i komin sceniczny), która jesienią wzbogaciła się o nowe kompletne okotarowanie firmy Tüchler wykonane z najlepszych materiałów, które spełniają swoją rolę zwłaszcza przy tych produkcjach, które wymagają dużo światła i efektów multimedialnych. W ubiegłym roku kupiliśmy także zestaw głośników niskotonowych Meyera, które są jednymi z najlepszych na rynku, uzupełniając nasz dotychczasowy zestaw nagłośnienia. Jak widać dbamy o najmniejszy szczegół, co ma poprawić komfort pracy, którą wykonują artyści oraz efekt, który widzą nasi widzowie.
• Jakie są największe bolączki Teatru?
– Na szczęście bolączki nas omijają a kondycja teatru jest bardzo dobra pod każdym względem. Oczywiście: poza małą widownią. Teatr ma 165 miejsc. Niestety, ze względu na historyczny charakter budynku część miejsc ma złą widoczność. Miejsca te sprzedajemy taniej. Zdarza się i tak, że w trosce o widza jesteśmy niekiedy zmuszeni nie sprzedawać biletów na miejsca z ograni-czoną widocznością, wiedząc że niewiele stamtąd widać i byłoby to nieuczciwe z naszej strony. Wielkość sali faktycznie jest dla nas wyzwaniem, ale i zaletą ponieważ w skali kraju jest to miejsce wyjątkowe, o czym mówią nam widzowie, którzy przyjeżdżają do nas z innych miast. Takich osób jest coraz więcej. Wynika to z tego, że nasz Teatr jest odzwierciedleniem teatru z końca XIX w. Niewielka widownia sprawia, że widz jest bardzo blisko sceny, mając artystów na wyciągnięcie ręki. Jesteśmy jednym z dwóch – oprócz Starego Teatru w Krakowie – najstarszych tego typu obiektów w Polsce.
To jest ogromna zaleta, a jeśli do tego dodamy imponujące warunki techniczne jakie oferujemy, to rzeczywiście stawia nas to w ścisłej krajowej czołówce.
• Jakim dysponujecie budżetem?
– Nasz roczny budżet to ok. 5 mln zł. Z tego ponad 3,5 mln to dotacja z budżetu Miasta Lublin, ok. 1 mln zł to wpływ ze sprzedaży biletów i kilkaset tysięcy to środki od sponsorów, partnerów i inne środki zewnętrzne. Na przykład w roku 2024 to np. 100 tys. zł., z których sfinansowaliśmy powstanie nowej strony internetowej i Mediateki Teatru.
• Współpracujecie z wieloma instytucjami i osobami prywatnymi na zasadzie mecenatu. Czy mają wpływ na repertuar?
– Nie, absolutnie. Nigdy tego nie proponowaliśmy ani my im, ani oni nam. Bazujemy na wzajemnym zaufaniu. Regularnie bywają u nas i dzięki temu mamy ich opinie na temat naszego programu. Natomiast nigdy nie zdarzyło mi się – odkąd jestem dy-rektorem Teatru – aby prywatny mecenas chciał ingerować w nasz program.
• Jakie ma pan marzenie artystyczne?
– Mam kilka, ale na razie niestety ze względu na finanse są one nierealne. W przypadku artysty zagranicznego rozmawiamy o kosztach rzędu kilkudziesięciu tysięcy euro. Jeśli chodzi o polskich artystów, to na przestrzeni ostatnich 13 lat Teatr zaprezentował wszystkich najważniejszych. Cieszy nas, że artyści tacy jak Voo Voo czy Renata Przemyk powracają do nas, bo to daje widzowi szansę obserwowania ich rozwoju i zmian w ich twórczości. Niezmiernie cieszę się z premierowego przedstawienia, nad którym pracują wybitne osobowości jak Eliza Borowska, Janusz Opryński czy Wojtek Mazolewski, którego rozwój muzyczny obserwuję od czasów studenckich. Gdy tylko pojawiła się propozycja spektaklu, to długo się nie zastanawialiśmy. Jestem przekonany, że to będzie świetny spektakl. Jest gotowa muzyka, scenariusz, teksty i projekt scenografia. Zapraszamy na premierę 1 marca oraz spektakle 2 i 3 marca.
• Pojawiają się zarzuty, że wiele pozycji w repertuarze Teatru Starego powtarza się, jak choćby „Kwartet”, „Lear”, koncerty Voo Voo i odbywa się to kosztem nowości.
– Moją odpowiedzią są wyniki sprzedaży biletów. Owszem, można mieć wrażenie, że mamy swoich ulubionych artystów, i ulubione spektakle. Tak jest w przypadku przedstawienia „Kwartet”, który był u nas w Teatrze kilka lat temu a w Lublinie dwa lata temu, ale jeśli sprzedaliśmy bardzo szybko wszystkie bilety na kolejne dwa spektakle, to znaczy, że widzowie chcą go oglądać. Jeśli wraca do nas Voo Voo i sprzedajemy podwójny koncert tego samego dnia, to znaczy, że są ludzie, którzy chcą ten zespół w nas zobaczyć zobaczyć.
Powtórzę raz jeszcze, każdemu dajemy szansę. Po to jeżdżę po całej Polsce, by wypatrywać ciekawe zjawiska i teatry, nawet te w mniejszych ośrodkach (Opole, Bielsko Biała), po to słuchamy z pracownikami nowych płyt i koncertów, uczestniczymy w festiwalach muzycznych aby zaprezentować państwu, to co najwartościowsze jak: Andrzej Święs Trio, Adam Szabat czy EABS i.in. Pewna stałość repertuarowa jest doceniana przez naszych widzów i powoduje, że Teatr Stary w Lublinie ma swój charakter, o czym świadczy choćby powrót do transmisji oper z Metropolitian Opera w Nowym Jorku, które cieszą się niesłabnącym zainteresowaniem wśród naszej publiczności i sprzedają się zazwyczaj w komplecie. Wsłuchuję się w głos widzów, z którymi staram się rozmawiać przed każdym wydarzeniem, bo to dla nich jest to miejsce. A moim zadaniem jako dyrektora jest łą-czyć świat najlepszej sztuki z oczekiwaniami naszych widzów.
• Jak rozumiem, impresaryjny charakter instytucji, jaką jest Teatr Stary w Lublinie jest niezagrożony i nie ma pomysłów, które zmienią jego profil?
– Charakter impresaryjny teatru nie zostanie zmieniony. Podział tematyczny pozostaje. Podejmujemy natomiast działania w poszukiwaniu nowych obszarów artystyczny, nowych artystów, nowych spektakli. Bardzo mi zależy na wzmocnieniu roli edu-kacyjnej teatru. Stąd też stawiamy mocny nacisk na współpracę z partnerami zewnętrznymi, jakimi są szkoły czy organizacje po-zarządowe. Do nich skierowany jest także nasz nowy od tego sezonu program „Młody Teatr Stary”.