Cały Dom Dziecka wyleci w powietrze za dwie godziny, wszystkie dzieci wylecą w powietrze – krzyczał do słuchawki młody człowiek. W zamian za odstąpienie od detonacji bomby zażądał 50 tys. euro.
Dyżurny policji przyjął zgłoszenie o bombie w poniedziałek o godz. 23.08. – Na miejsce udała się specjalna grupa, powiadomiono pogotowie ratunkowe. W akcji użyto psa przeszkolonego w wyszukiwaniu materiałów wybuchowych. Podjęto decyzję o ewakuacji Pogotowia Opiekuńczego i sąsiadującego z nim Domu Dziecka przy ul. Źródlanej – informuje kom. Joanna Kopeć, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Zamościu.
Ewakuowano 30 osób, w tym miesięcznego maluszka. Bomby nie znaleziono, ale szybko ustalono sprawcę alarmu. To 14-letni wychowanek Pogotowia Opiekuńczego. Wieczorem w pogotowiu strasznie mu się nudziło. Razem z trójką znajomych postanowili się rozerwać. Z telefonu komórkowego zadzwonili do babci jednej z dziewcząt, wyzywając ją od najgorszych. Później 14-latek wykręcił numer na policję. – Chłopiec zeznał, że nie miał zamiaru podkładać żadnej bomby – mówi kom. Kopeć. – Chciał tylko zobaczyć, jak zareaguje policja. Teraz zajmie się nim sąd dla nieletnich.
Przed sądem, ale dla dorosłych, stanie też 18-letni uczeń LO w Janowie Lubelskim. To on w ubiegły piątek zaalarmował policję o podłożeniu czterech ładunków wybuchowych w budynku szkoły. Nie chciało mu się pisać próbnej matury. Młodzieńcowi grozi do 10 lat więzienia. (LEW)