10 lat temu aż 96 proc. Polaków określiło się jako katolicy. W tym spisie powszechnym pytanie o wiarę nie jest obowiązkowe, ale lewicowi działacze zachęcają do udzielenia odpowiedzi. Dlaczego?
1 kwietnia rozpoczął się Narodowy Spis Powszechny Ludności i Mieszkań. Liczenie Polaków odbywa się co 10 lat. Dekadę temu zapytano o zdanie 20 proc. mieszkańców. To dużo, ale w tym roku GUS ma zamiar przepytać wszystkich.
– Czeka nas bardzo duże wyzwanie. Żeby zapytać jak najwięcej osób, jak żyjemy, kim jesteśmy, z czego się utrzymujemy – mówił kilka dni temu dyrektor Urzędu Statystycznego w Lublinie, Krzysztof Markowski.
Proste pytania
W lubelskim będzie pracowało 874 rachmistrzów. Mają głównie dzwonić do mieszkańców, ale spisać przez internet można się też samemu. To o tyle wygodne, że można zacząć wypełniać formularz, przestać i wrócić do niego w ciągu 14 dni. Aby zalogować się w serwisie trzeba podać tylko swój PESEL i nazwisko rodowe matki.
Proste. Dodatkowo GUS wśród spisujących się samemu rozlosuje samochody toyota. Jest ich do wygrania po jednym na województwo.
Spis internetowy to nic trudnego. Wypełnienie testu zajmuje około godziny. Padają pytania o wykształcenie, powierzchnie mieszkania i rodzaj jego własności. Trzeba wymienic domowników i podac dane ich dotycżace. Nie ma pytań o zarobki, poglądy, sprawy związane w seksualnością.
Aby przejść do kolejnego pytania, trzeba wypełnić wszystkie pola w poprzednim.
Nie trzeba odpowiadać tylko na trzy pytania: o zdrowie, związki nieformalne i wiarę.
Kwestia wiary
10 lat temu aż 96 proc. Polaków (na podstawie 20 proc. zapytanych) określiło się jako należący do Kościoła katolickiego. Dziś lewicowi publicyści namawiają, żeby na pytanie o wiarę odpowiedzieć.
- Nie odmawiajcie odpowiedzi na to pytanie. Nawet jeśli pytanie o wyznanie uznajecie za zupełnie osobiste i nierelewantne, warto zaznaczyć „nie należę do żadnego wyznania”, a nie „odmawiam odpowiedzi na to pytanie” – pisze w Krytyce Politycznej Jakub Majmurek.
Chodzi o to, że lewica chce pokazać, że Polska nie jest jednolitym krajem katolickim. – Spisana w tym roku liczba osób deklarujących bezwyznaniowość lub mniejszościowe wyznanie (przy wszystkich podziałach między tymi grupami) będzie istotna dla przyszłych debat o kształcie relacji państwo–Kościół w następnej dekadzie – dodaje publicysta.
– Odpowiedź udzielona w spisie powszechnym ma dla celów statystyczny dużo większe znaczenie, niż chociażby kościelna procedura apostazji, która jest kwestią wewnątrzkościelną i nie jest brana pod uwagę przez państwo – Przekonuje partia Zieloni.
Krzysztof Śmiszek, poseł Lewicy uważa, że spis jest okazją, aby przestać „nabijać” Kościołowi Katolickiemu statystyki i dodaje, że w spisie wystarczy zaznaczyć swoją bezwyznaniowość.