– Córka mówiła, że np. podchodził gdzieś tam z tyłu, łapał za rękę. Na przesłuchaniu mówiła, że wędrował tą ręką gdzieś tutaj z ramienia po klatce piersiowej – wspomina mama uczennicy szkoły w Miłocinie. Nauczyciel już w placówce nie pracuje. Wobec niego i dyrektorki toczy się postępowanie wyjaśniające i prokuratorskie.
Jak relacjonują rodzice, pierwsze sygnały od dzieci dotarły do nich w październiku ubiegłego roku. Nauczyciel, który uczył informatyki, a także katechezy i techniki miał molestować seksualnie nieletnie uczennice.
– Córka zaczęła się otwierać, gdy ten pan przestał pracować w szkole, w okresie ferii zimowych. Na początku nie mówiła o wszystkim, mówiła raczej o ocieraniu się, o tym, że pan narusza jej przestrzeń, że gdzieś się mocniej przytula, kładzie rękę na myszce i że ją po prostu ogranicza w każdy sposób. To działo się przeważnie na lekcjach informatyki. Córka potem zaczęła mówić, że żadnych takich działań nigdy nie było w stosunku do chłopców, np. nie kładł rąk na ramionach chłopców. Mówiła, że celowo przytula się bardziej do kolegów, żeby udostępnić temu nauczycielowi więcej miejsca, żeby do niej się tak nie przysuwał – wspomina Monika, mama pokrzywdzonej uczennicy i dodała:
– Reakcja szkoły nie była adekwatna, do tego, co zgłosiliśmy. Pani dyrektor nie chciała podjąć tego tematu. Usłyszałam, że zrobi wszystko, aby nasze dzieci czuły się bezpiecznie w szkole, ale tak jednak nie było. Największą konsekwencją będzie, jeżeli ten pan w żadnej innej placówce nie będzie już pracował i nie będzie miał kontaktu z dziećmi.
Dyrektorka szkoły podobno nie uwierzyła w doniesienia uczniów i rodziców.
- Dyrektorka wprost powiedziała, że ona im nie wierzy, że ona wierzy temu panu, a one na pewno naoglądały się czegoś w internecie czy na TikToku i po prostu coś sobie wymyśliły. Mimo, że moja córka już skończyła tę szkołę, może wcześniej nie miałam odwagi, ale teraz chcę coś z tym zrobić póki jest możliwość. Ten nauczyciel pracował kilka lat. Córka mówiła, że na przykład podchodził gdzieś tam z tyłu, łapał za rękę. Na przesłuchaniu mówiła, że wędrował tą ręką gdzieś tutaj z ramienia po klatce piersiowej – mówi Inga, mama kolejnej pokrzywdzonej uczennicy.
Dzięki inicjatywie rodziców, trwa postępowanie wyjaśniające wobec nauczyciela oraz dyrektorki szkoły. Sprawą pedagoga zajmuje się również Prokuratura Rejonowa w Opolu Lubelskim. Zdaniem wojewody lubelskiego, dyrektorka próbowała zatuszować tę sprawę.
– Mówimy tutaj o podejrzeniu niszczenia dokumentacji, naruszeniu zasad RODO, dopuszczaniu się mobbingu czy dopuszczaniu osób postronnych i trzecich do danych wrażliwych. Jeszcze dzisiaj złożymy stosowne zawiadomienie do wojewódzkich inspekcji pracy, aby przeprowadziła w tym zakresie stosowną kontrolę. Uważam, że w toku postępowania wyjaśniającego, pani dyrektor powinna zostać zawieszona w pełnieniu obowiązków do czasu wyjaśnienia tej sprawy. Publicznie apeluję do pana wójta, aby bezzwłocznie w porozumieniu z lubelskim kuratorem oświaty zawiesił panią dyrektor i jak najszybciej powołał najbardziej kompetentną osobę na to stanowisko – mówi Krzysztof Komorski, wojewoda lubelski.
Lubelski kurator wspomniał jednak, że wójt jest świadomy sytuacji, ale oznajmił, że do zawieszenia dyrektorki nie dojdzie. Ta miała być bierna i nie podejmować żadnych działań, mimo zgłoszeń rodziców.
– Pani dyrektor dostała sygnał w październiku. Największy problem z tym, że nic z tym nie zrobiła i nie zareagowała. Już w październiku były sporządzone notatki służbowe, czyli pół roku wcześniej, a reakcja była dopiero po większych interwencjach i nacisku rodziców. W styczniu rozwiązała dopiero z nim umowę, czyli miała informację, a nic z tym nie zrobiła, nie zgłosiła nauczyciela do komisji do wyjaśnienia – wspomina Tomasz Szabłowski, lubelski kurator oświaty. - Pan wójt pod koniec lutego otrzymał informację, że w jego gestii jest, żeby zawiesić panią dyrektor i są ku temu przesłanki, żeby to zrobić. W rozmowie prywatnej sugerowałem, że dla czystości sprawy to byłoby wskazane, ale podobno kontaktował się ze swoim prawnikiem i odpowiedział, że tego nie zrobi. W stosunku do nauczyciela będzie skierowany wniosek do rzecznika dyscyplinarnego, bo potwierdzały się przesłanki, że dochodziło do niewłaściwego zachowania.
Nauczyciel co prawda nie pracuje już w szkole w Miłocinie, ale nie ma pewności czy nie podjął zatrudnienia w innej placówce. Ponadto, dyrektorka szkoły po usłyszeniu doniesień od rodziców miała rozwiązać umowę z nauczycielem za tzw. porozumieniem stron w styczniu tego roku. Wojewoda zapewnił, że poinformuje lubelskie szkoły, iż taka osoba może ubiegać się o stanowisko. W trybie postępowania wyjaśniającego, przesłuchiwani są rodzice, dyrektorka i również sam nauczyciel, który przyznał się do zarzucanych czynów.
Rodzice oraz władze miasta nie są w stanie ocenić ile dzieci dokładnie mogło paść ofiarą molestowania, jednak mowa jest o co najmniej sześciu uczennicach. Kurator szacuje, że postępowanie wyjaśniające może potrwać jeszcze kilka miesięcy. Następnie ma rozpocząć się postępowanie dyscyplinarne. Wojewoda lubelski ma uczestniczyć w dzisiejszej nadzwyczajnej sesji gminy Wojciechów, aby osobiście porozmawiać z wójtem. Dzieci uczęszczają do szkoły, ale są objęte opieką psychologiczną. Wojewoda polecił kuratorowi, aby uruchomić specjalny telefon zaufania dla uczniów szkół.
[AKTUALIZACJA]
O godz. 16 odbyła się nadzwyczajna sesja rady gminy Wojciechów. Zgodnie z zapowiedzią przybyli na nią wojewoda lubelski Krzysztof Komorski, lubelski kurator oświaty Tomasz Szabłowski, a także Marek Wojciechowski wiceprzewodniczący Sejmiku Województwa Lubelskiego.
Na sesji w pełni dotyczącej sprawy molestowania w szkole w Miłocinie nie zjawił się jednak wójt gminy ani dyrektorka placówki. Pod głosowanie rady została poddana kwestia podjęcia działań administracyjnych przez wójta dotycząca natychmiastowego zawieszenia dyrektorki w pełnieniu obowiązków.
13 z 15 obecnych radnych opowiedziało się „za” zawieszeniem, nikt nie głosował „przeciw” i nikt nie wstrzymał się od głosu. Stanowisko rady ma zostać przedstawione wójtowi.