Długo na drugie zwycięstwo przed własną publicznością musieli czekać piłkarze Wisłoki Dębica. 23 sierpnia pokonali Avię 2:1, a niemal dwa miesiące później… drugiego trzecioligowca ze Świdnika – Świdniczankę 2:0. Trzeba jednak od razu dodać, że to nie był zły występ beniaminka. Drużyna Łukasza Gieresza miała mnóstwo sytuacji, ale kompletnie zawiodła pod bramką.
Już w pierwszych minutach na 0:1 powinien strzelić albo: Michał Paluch, który znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem, albo Dawid Wójcik, który dobijał uderzenie kolegi w słupek. Niestety, co nie udało się przyjezdnym zrobili gospodarze.
W 14 minucie swoje popisowe danie zaserwowali miejscowi, czyli: centrę z rzutu wolnego Damiana Łanuchy i celny strzał głową Krzysztofa Zawiślaka.
Kolejne fragmenty? Kolejna, świetna szansa Palucha, który stojąc na wprost bramki strzelił w bramkarza, a później niezła próba Michała Zubera. Niestety, obie nie przyniosły wyrównania. A w końcówce pierwszej odsłony pięknym strzałem zza pola karnego żadnych szans bramkarzowi „Świdni” nie dał Kacper Maik i Wisłoka miała już świetnie ustawione spotkanie.
Po przerwie przyjezdni dominowali, gra toczyła się na jedną bramkę. Było sporo stałych fragmentów gry, po których „kotłowało” się pod bramką rywali. Były też kolejne sytuacje i groźne uderzenie Arkadiusza Bednarczyka. Dobre zmiany dali też inni zmiennicy: Igor Kuchta czy Hubert Kotowicz. Niestety, jedno się nie zmieniło – piłka za żadne skarby nie chciała wpaść do bramki gospodarzy i zawody zakończyły się wygraną ekipy z Dębicy 2:0.
– To już nie był brak skuteczności, a po prostu indolencja strzelecka – ocenia Łukasz Gieresz, trener „Świdni”. – Wykreowaliśmy mnóstwo sytuacji, ale nie potrafiliśmy ich wykorzystać. Gospodarze mieli swoje atuty, czyli stałe fragmenty gry i warunki fizyczne. Wiedzieliśmy o tym, ale Wisłoka pokazała, że jest w tym elemencie bardzo mocna, a my byliśmy nieskuteczni do bólu. Cały czas, do samego końca wierzyliśmy jednak, że możemy coś zdziałać. Nawet jedna bramka w końcówce mogła to wszystko jeszcze odwrócić. Nie udało się, ale naprawdę, poza zachowaniem pod bramką przeciwnika, trudno jest się po tym meczu do czegokolwiek przyczepić – dodaje szkoleniowiec.
Już w najbliższy piątek do Świdnika przyjedzie lider tabeli i jeden z faworytów do awansu – Wieczysta Kraków.
Wisłoka Dębica – Świdniczanka Świdnik 2:0 (2:0)
Bramki: Zawiślak (14), Maik (45).
Wisłoka: Kramarz – Rachfalik, Bogacz, Grasza, Siedlik (83 Kontrabecki), Iwanicki, Łanucha, Siedlecki (31 Maik), Kulon (83 Falarz), Nalepka, Zawiślak.
Świdniczanka: Socha – Koźlik, Pielach, Ptaszyński (46 Futa), Sypeń (46 Kotowicz), Nawrocki (80 Kompanicki), Sikora (53 Kuchta), Wójcik (46 Bednarczyk), Morenkov, Zuber, Paluch.