W zaległym spotkaniu dziewiątej kolejki Edach Budowlani Lublin przegrali z obrońcą mistrzowskiej korony Ogniwem Sopot 14:34
Według terminarza mecz w Sopocie miał się odbyć w październiku. Z powodu pandemii koronawirusa został przełożony. Ostatecznie obu drużynom udało się spotkać dopiero w miniony weekend. Faworytem byli gospodarze, którzy w obecnym sezonie bronią mistrzowskiego tytułu. W historii klubu mają już 11 złotych medali i marzy im się kolejny triumf. Robią wszystko aby go osiągnąć. Wygrali już 10 spotkań.
Lublinianie pojechali w mocno okrojonym składzie. Trener Stanisław Więciorek nie mógł skorzystać z Wojciecha Brzezickiego, Michała Węzki, Oskara Rudzińskiego, Jakuba Deca, Piotra Wiśniewskiego, Dawida Rubaszniaka, Daniela Tomanka i Louisa Karstena. Mimo tylu osłabień goście przez większą część spotkania toczyli wyrównany bój z występującym w komplecie zespołem gospodarzy.
Zgodnie z przewidywaniami pierwsi zaczęli zdobywać punkty zawodnicy Ogniwa. Mistrz Polski prowadził już 10:0 po rzucie karnym i podwyższeniu wychowanka Budowlanych Wojciecha Piotrowicza oraz przyłożeniu Dwayne’a Burrows’a.
W spotkaniu nastąpiła dłuższa przerwa spowodowana kontuzją barku lublinianina Patryka Jasińskiego. Po powrocie do gry Edach Budowlani z jeszcze większym animuszem przystąpili do walki. Wyglądało to całkiem nieźle. Pięć punktów z przyłożenia zdobył Robinzon Kelberashnili. Niestety, Smilko Debrenliev nie zdołał podwyższyć, gdyż pozycja była bardzo trudna. W końcówce pierwszej odsłony gospodarze jeszcze raz położyli punkty. Ta część zakończyła się wygraną Ogniwa 15:5.
W drugiej przez większą część to lublinianie dyktowali warunki obrońcy trofeum. Edach Budowlani grali bardzo dobrze w obronie. Ogniwo popełniało proste błędy, które kończyły się dyktowanymi przez sędziego rzutami karnymi. Ich egzekutorem był Bułgar Debrenliev grający na pozycji łącznika ataku. W ciągu 25 minut lublinianie mieli pięć rzutów karnych, z których trzy wykorzystali i zbliżyli się na 14:15.
Niestety, w ciągu ostatnich 20 minut goście nie ustrzegli się błędów, co wykorzystali sopocianie. Najpierw w 70 min Burrows położył piłkę i było 20:14. Nie udało się podwyższyć Piotrowiczowi. Następnie, w samej końcówce, Ogniwo dwukrotnie przyłożyło i podwyższyło powiększając wygraną do 34:14. – Bardzo dobrze zagraliśmy w obronie i Ogniwo miało z nami problemy. Zawodnicy pokazali, że mimo poważnego osłabienia kadrowego są mocni. Napędziliśmy strachu mistrzowi Polski. Krótka ławka, pamiętajmy, że do Sopotu pojechaliśmy tylko w 19-odobowym składzie sprawiła, że nie udało się wygrać. Pokazaliśmy, że jesteśmy w stanie walczyć jak równy z równym z najlepszymi. Budowa solidnej drużyny idzie w dobrym kierunku – ocenia Piotr Jurkowski, trener ataku i przygotowania motorycznego Edach Budowlanych. – Budowlani pokazali, że są mocnym zespołem. Postawili się nam, zagrali bardzo mocno w obronie, skutecznie neutralizowali nasze ataki. To było bardzo dobre spotkanie. Cieszymy się, że udało się nam wygrać i zdobyć punkt bonusowy – podsumował mecz szkoleniowiec Ogniwa Karol Czyż.
Edach Budowlani nadal zajmują szóstą pozycje z 27 punktami. Ogniwo jest liderem, ma 53 pkt. Kolejny mecz ligowy lublinianie zagrają 1 maja na wyjeździe z Lechią Gdańsk.
Ogniwo Sopot – Edach Budowlani Lublin 34:14 (15:5)
Punkty dla Ogniwa: Dwayne Burrows 10, Wojciech Piotrowicz 9, Stanisław Powała-Niedźwiecki 5, Wiktor Wilczuk 5, Roman Żuk 5.
Punkty dla Budowlanych: Smilko Debrenliev 9, Robinzon Kelberashnili 5.
Ogniwo: M. Wilczuk (80 Kavtaradze), Burek (50 Zając), Bysewski (45 Griebenow), Mroziński (60 Misiak), Mokrecow (45 W. Wilczuk), Piotrowski, Grabowski, Powała-Niedźwiecki, Plichta, Walters (45 Tsivtsivadze), Burrows (80 Wołowczyk), Piotrowicz, Olszewski, Mrowca (41 Drewczyński), Żuk.
Edach Budowlani: Mazur, Mwale, Kelberashvili (55 Gąska) Vangsgaard (40 Nyakufaringwa), Król, Niedziółka, B. Jasiński, Musur, Kazembe (78 Dube), Debrenliev, Więckowski, Tomaszewski, Grabowski, P. Jasiński (30 Ciechoński), Kasprzak.