Sympatyzujący z PiS wicestarosta opolski Janusz Złotucha miał wysłać wulgarny rysunek kopulujących myszy do dziennikarki lokalnego tygodnika. Polityk twierdzi, że nie miał kontroli nad telefonem.
Złotucha już był bohaterem naszych tekstów. Pisaliśmy o nim, gdy zaszczepił się w grupie „0”. Jako pierwsza tę sprawę nagłośniła Agnieszka Ciekot, redaktor naczelna tygodnika „Wspólnota Opolska’. NFZ w Lublinie wszczął kontrolę, która wykazała, że wicestarosta miał jednak prawo zaszczepić się w pierwszej kolejności. Sprawa ma jednak swój ciąg dalszy.
– W miniony poniedziałek około godz. 6.40 rano pracowałam nad tekstem do kolejnego numeru. Dzwoni służbowy telefon. Patrzę, wicestarosta Złotucha. Nie odebrałam z tego powodu, że wcześniej sam powiedział mi, że więcej nie będzie ze mną rozmawiał. Przed godziną 7 dostałam sms od Złotuchy. Otwieram – rysunek – odpowiada redaktorka. Grafika przedstawia kolejkę myszek oczekujący na kopulacje z myszą uwięzioną w pułapce. – Rysunek mnie zbulwersował. Przyszła mi wówczas tylko jedna myśl: facet już kompletnie upadł – mówi Ciekot.
– Nie wysyłałem Agnieszce Ciekot żadnego rysunku. W poniedziałek rano przyszedłem do pracy na 8.30. Przez weekend nie miałem komórki w ręku, nie wiedziałem, gdzie jest. Nawet pani sekretarce, zaraz po wejściu do biura, powiedziałem, że chyba zgubiłem telefon. Okazało się, że aparat leżał na biurku. Był wyładowany i zabezpieczony PIN. Karta była w środku. Od kolegi pożyczyłem ładowarkę, bo swoją zostawiłem w domu – mówi Dziennikowi wicestarosta.
Złotucha utrzymuje, że nie ma z tą sprawą nic wspólnego. – Nie wiem, kto się podszył pod mój numer. Tego dnia, ale później, dzwoniłem do pani Ciekot, aby jej wyjaśnić, że ten rysunek to nie moja sprawa. Niestety nie odebrała – dodaje.
Red. Ciekot twierdzi, że konflikt przybiera na sile. – W ostatnim czasie doświadczyłam, że po wicestaroście można już wszystkiego się spodziewać. Niestety niczego dobrego – dodaje red. Ciekot. – Odpowiedzią na ostatnie moje publikacje o jego „wyczynach”, były wyzwiska, jakimi obsypywał mnie w starostwie. Dostawałam telefony od urzędników, mówili mi, jakie wulgaryzmy kieruje pod moim adresem. Mając tę wiedzę, dwukrotnie już ostrzegałam wicestarostę, aby ważył słowa, bo w przeciwnym razie będę zmuszona podjąć kroki prawne – dodaje red. Ciekot.
– Czuję się przez red. Ciekot zaszczuty i szykanowany. Czekam na bilingi, aby udowodnić swoją niewinność. Moi prawnicy już analizuje możliwość założenia pani redaktor procesu o naruszenie dóbr osobistych i dobrego imienia – dodaje Złotucha, który zapowiada złożenie zawiadomienia do prokuratury o podszywanie się pod jego numer.
Poprosiliśmy Dariusza Piotrowskiego, starostę opolskiego, o opinię na temat tego konfliktu. Bezskutecznie.