Konia z rzędem temu, kto przewidział wynik środowego finału Pucharu Polski na szczeblu województwa lubelskiego. Faworytem była zdecydowanie Chełmianka. Tymczasem drugi raz z rzędu puchar wywalczyli piłkarze Orląt Spomlek, którzy rozbili trzecioligowego rywala aż… 5:0.
W lipcu 2020 roku te same drużyny zmierzyły się w finale poprzedniej edycji. Wówczas zespół z Radzynia Podlaskiego wygrał 2:0. Dlatego Chełmianka liczyła na rewanż. O ile początek należał do przyjezdnych, to im dalej w mecz, tym lepiej spisywali się miejscowi.
Mecz rozpoczął się od ataków gości. W 11 minucie dużo czasu i miejsca przed polem karnym rywali miał Dawid Skoczylas. Zdecydował się na strzał i chociaż piłka raczej nie wpadłaby do bramki, to dla pewności interweniował jeszcze Patryk Rojek. Niedługo później Dawid Brzozowski wywalczył rzut wolny przed szesnastką, ale Tomasz Brzyski huknął nad poprzeczką.
Orlęta też pokazały, że potrafią być groźne. Lewym skrzydłem przedarł się Karol Rycaj i dobrze dograł do Szymona Kamińskiego. Uderzenie „Kamyka” zostało jednak wybite sprzed linii przez jednego z obrońców. W 33 minucie aktywny Grzegorz Bonin, jak za dawnych lat założył „siatkę” jednemu rywalowi, poradził sobie z drugim, a na koniec strzelił w krótki róg. Rojek był jednak czujny i nie dał się zaskoczyć. Szybko odpowiedział Piotr Kuźma, który szarżował na bramkę, ale w ostatniej chwili zatrzymał go Jakub Bednara.
W 38 minucie niespodziewanie to gospodarze wyszli na prowadzenie. Po rzucie rożnym piłka przeszła przez pole karne i trafiła do Patryka Szymali. A ten zdecydował się od razu na strzał lewą nogą. I to jaki strzał, w samo okienko bramki Sebastiana Ciołka.
Podopieczni Mikołaja Raczyńskiego utrzymali prowadzenie do końca pierwszej odsłony. Od razu po wznowieniu gry szansę miał rezerwowy Paweł Myśliwiecki, ale strzelił prosto w bramkarza miejscowych. Kolejne fragmenty spotkania należały do drużyny z Radzynia Podlaskiego. Najpierw Arkadiusz Maj, który także pojawił się na boisku po przerwie łatwo ograł Michała Budzyńskiego, a następnie w pojedynku bark w bark z Łukaszem Mazurkiem padł na murawę i wywalczył karnego. Sam poszkodowany podwyższył z 11 metrów na 2:0 i przyjezdni znaleźli się w poważnych tarapatach.
Chełmianka ruszyła do ataku jednak już w 56 minucie było po zawodach. Szymala odebrał piłkę Brzozowskiemu tuż pod bramką przeciwnika i idealnie dograł do Maja, który świetnie wykończył akcję strzałem do siatki. Goście próbowali jeszcze coś zdziałać, a blisko zdobycia bramki był chociażby Myśliwiecki, który przymierzył w poprzeczkę. O tym, że to nie był wyraźnie dzień drużyny Tomasza Złomańczuka przekonaliśmy się w końcówce. Resztki nadziei rywalom odebrał Maciej Filipowicz, który po indywidualnej akcji oszukał dwóch obrońców i „dziubnął” piłkę obok Ciołka. A kilkadziesiąt sekund później Adrian Nowosadko zaliczył wejście smoka. Po centrze Szymali i niepewnej interwencji bramkarza uderzył do siatki na 5:0.
Dzięki temu Orlęta drugi raz z rzędu wywalczyły Puchar Polski, ale i całkiem niezłe pieniądze, bo w sumie aż 46 tysięcy złotych.
Orlęta Spomlek Radzyń Podlaski – Chełmianka Chełm 5:0 (1:0)
Bramki: Szymala (38), Maj (53-z karnego, 61), Filipowicz (78), Nowosadko (80).
Orlęta: Rojek – Chaliadka (82 Siudaj), Szymala, Myszka, Chyła, Wiatrak (77 Nowosadko), Albertin, Kamiński, Rycaj (77 Kalita), Kleber (46 Maj), Kuźma (53 Filipowicz).
Chełmianka: Ciołek – Brzozowski (69 Grądz), Mazurek, Budzyński, Wołos, Skoczylas, Brzyski, Bednara (46 Wójcik), Bonin, Kotowicz (60 Pritulak), Kanarek (46 Myśliwiecki).
Żółte kartki: Kuźma – Brzozowski, Mazurek.
Sędziował: Karol Iwanowicz (Lublin).