

Jarosław Kaczyński – to imię i nazwisko nie padło z ust dyrektora Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. kard. Wyszyńskiego w Lublinie ani razu w trakcie konferencji, którą zwołał w środę przed południem. Wszyscy jednak wiedzą, że tajemniczy „pacjent”, o którym była mowa to właśnie prezes Prawa i Sprawiedliwości. Dyrektor szpitala przy al. Kraśnickiej postanowił odnieść się do doniesień medialnych sprzed półtora tygodnia.

Jarosław Kaczyński, prezes Prawa i Sprawiedliwości oraz były premier, trafił do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. kard. Wyszyńskiego w Lublinie, gdzie przyjęto go jako pacjenta NN (nieznany). Decyzja ta wzbudziła liczne kontrowersje, które były szeroko komentowane w mediach. Szef placówki, Piotr Matej, wyjaśnił, że zależy mu na pełnej transparentności.
– Czuję się w obowiązku odnieść się do ostatnich sytuacji, jakie miały miejsce w związku z hospitalizacją pacjenta w naszym szpitalu – zaznaczał na początku spotkania z dziennikarzami Matej.
Przypomnijmy, Kaczyński został przyjęty do szpitala 20 lutego 2025 roku na oddział kardiologii. W trakcie hospitalizacji miał być wpisany jako pacjent o symbolu NN, czyli osoba bez ustalonej tożsamości. Stan taki miał mieć miejsce przez kilka godzin, aż do momentu, gdy dane pacjenta zostały zaktualizowane. Jak wyjaśniał dyrektor szpitala, decyzja o zanonimizowaniu tożsamości pacjenta miała na celu zachowanie prywatności w sytuacji, gdy osoba publiczna trafia do placówki medycznej. Winą został obarczony personel pomocniczy, który miał wpisać początkowo właśnie „NN”.
– Nieporozumieniem okazała się informacja o pacjencie NN. Jest to związane z emocjami pracownika, dla Państwa to jest oczywiste, dla nas już może mniej, dla pracowników tym bardziej, kiedy pojawia się ktoś z pierwszych stron gazet, z telewizji, no to temu towarzyszą emocje i ja to najnormalniej, po ludzku, rozumiem – stawał w obronie personelu dyrektor.
– Pani doktor, udzielająca świadczeń medycznych, poprosiła informatyków o zanonimizowanie, ale do tego czasu najnormalniej personel pomocniczy użył niefortunnego oznaczenia NN. Nie było i nie jest, i co jest prawdą, o czym Państwo doskonale wiedzą, żeby można było pacjenta „schować” i uznać, że go nie ma. To jest kwestia tylko czasu, co jest naturalną rzeczą, że nikt nie miał zamiaru ukrywać. Natomiast prawa pacjenta, co do jego danych wrażliwych, szczególnych danych wrażliwych, też leżą po stronie szpitala jako obowiązek do przestrzegania – tłumaczył.
Jak dodał, faktycznie Kaczyński był przez kilka godzin oznaczony symbolem NN.
Izolatka i organizacja pracy szpitala
Dyrektor Piotr Matej podkreślił, że przebywanie Kaczyńskiego w sali jednoosobowej, określanej jako izolatka, nie było niczym nadzwyczajnym. Jak zaznaczył, sala nr 7 jest standardową jednostką, z której korzystają wszyscy pacjenci, a decyzja o jej przydzieleniu wynikała z obciążeń zdrowotnych pacjenta oraz procedur szpitalnych. Wspomniał również, że w tym samym pomieszczeniu, po opuszczeniu go przez Kaczyńskiego, przebywała 102-letnia pacjentka. Jedyne ograniczenia jakie występowały to te związane z sezonem grypowym.
– Sala nr 7, czy sala jednoosobowa, nie jest salą VIP-owską. Z tej sali korzystają wszyscy pacjenci. Przed tym pacjentem była osoba właśnie odizolowana ze względu na obciążenia chorób i obciążenia epidemiologiczne – mówił Matej.
– Obowiązkiem kierownika podmiotu leczniczego jest troska o wszystkich pacjentów hospitalizowanych w każdym oddziale i takich działań, wraz z kierownictwem oddziału, które ograniczają rozprzestrzenianie się chorób, które mogą wywołać skutki uboczne czy dodatkowe dla pacjentów. Dlatego też kierownik oddziału, mając do dyspozycji moje zarządzenie, wydał ograniczenie. Pacjenci, którzy mogą chodzić, do sali konferencyjnej i tam odbywali, czy mogą odbywać, spotkania z najbliższymi. Pacjenci, których stan zdrowia nie pozwalał na przejście, byli normalnie odwiedzani przez swoich członków rodziny w miejscu, jak gdyby, czy w sali. Próba zarzucenia, że otóż specjalne warunki zostały stworzone, i odpowiadam, że nie – podkreślił dyrektor.
Matej stanowczo dementował także informacje podawane na początku, mówiące o tym, że miał witać prezesa PiS kwiatami przy przyjmowania polityka na pobyt. Jak przekazał, znajdował się wtedy w innym szpitalu, jako pacjent.
– 20 lutego 2025 roku nie mogłem witać pacjenta, o którym mowa, kwiatami, bo wtedy najnormalniej, po ludzku, leżałem pod separatoerm w Szpitalu Klinicznym nr 1 w Lublinie. W związku z tym to jest totalnym nieporozumieniem i nieprawdą – zaprzeczał doniesieniom Matej.
– Z tego, co wiem, i informacje, jakie mam przekazane, również nie witał tegoż pacjenta marszałek województwa lubelskiego, pan Jarosław Stawiarski, kwiatami.
Matej zaznaczał także, że kierowany przez niego szpital jest ogromną instytucją i pomaga wielu pacjentom, o różnym statusie społecznym.
– Pragnę poinformować, że Wojewódzki Szpital Specjalistyczny przyjmuje pacjentów o różnym statusie społecznym, o różnym statusie politycznym czy też z różnymi jednostkami chorobowymi. Dla przykładu powiem, że w roku 2024 przyjęliśmy ponad 47 000 pacjentów, udzieliliśmy blisko 200 000 porad specjalistycznych. Nie jest dla nas żadną nowością, że pacjenci do nas chcą przyjeżdżać i przyjeżdżają.
Po jednodniowej hospitalizacji Kaczyński opuścił szpital 21 lutego 2025 roku. Jak poinformował rzecznik PiS, Rafał Bochenek, wizyta była związana z rutynowymi, wcześniej zaplanowanymi badaniami.
O wyjaśnienia w tej sprawie do szpitala zwrócił się lubelski oddział NFZ. Sprawa ma być jednak już wyjaśniona.
– Z Narodowym Funduszem Zdrowia współpracujemy skrupulatnie. Przekazaliśmy liczbę pacjentów, to Państwu zacytowałem na samym początku, gdzie Narodowy Fundusz Zdrowia ma szansę i możliwość sprawdzenia tego w Systemie Zarządzania Obiegiem Informacji, i on widzi tych naszych pacjentów. Wykazaliśmy też wykaz zrealizowanych procedur w dniu 20 i 21 (lutego – dop. red.). Narodowy Fundusz Zdrowia do chwili obecnej nie zgłosił żadnych zastrzeżeń w związku z ograniczeniem, czy brakiem dostępności do świadczeń w tym zakresie.
