W większości dużych miast ceny mieszkań sięgnęły najwyższego poziomu w historii - wynika z najnowszych danych NBP. W Warszawie średnia cena przekracza już 10 tys. zł za mkw. W Lublinie za metr kwadratowy nowego mieszkania trzeba zapłacić już ponad 6 tys. zł.
Opublikowane właśnie dane NBP dotyczą III kwartału 2020 r. Analitycy Expandera zwracają uwagę, że aż w 11 z 17 badanych miast ceny nowych mieszkań osiągnęły najwyższy poziom w historii. Dla przykładu w Warszawie po raz pierwszy średnia cena przekroczyła 10 tys. zł za mkw., a w Gdańsku 9000 zł za m2.
- Należy jednak dodać, że trzeci kwartał to był okres jeszcze przed rozpoczęciem drugiej fali epidemii, kiedy wielu osobom wydawało się, że wszystko wraca do normy - zastrzega Jarosław Sadowski, główny analityk Expander Advisors. - Poza tym tak dużego optymizmu nie było na rynku wtórnym. Tam aż 9 z 17 badanych miast ceny były niższe niż w drugim kwartale, a więc mniej więcej w połowie z nich wzrosły, a w połowie spadły.
Miasta, w których transakcyjne ceny nowych mieszkań ustanowiły nowy rekord to: Bydgoszcz, Gdańsk, Kielce, Kraków, Lublin, Łódź, Olsztyn, Rzeszów, Szczecin, Warszawa i Zielona Góra. W Lublinie nowe mieszkania kosztują dziś średnio 6188 zł za mkw. W porównaniu do drugiego kwartału wzrosły aż o 3,5 proc.
- Na pocieszenie dla osób planujących zakup mieszkania możemy jednak dodać, że te wzrosty cen częściowo są „złudzeniem” wynikającym z tego, że spadło zainteresowanie mieszkaniami tańszymi - dodaje Jarosław Sadowski. - Na zakupy w omawianym okresie mogli sobie bowiem pozwolić głownie ci, którzy mieli bardzo dobrą sytuację finansową. Tymczasem osoby, które planowały zakup np. pierwszego w życiu mieszkania często wstrzymywały się z dokonaniem transakcji ponieważ bank odmawiał im udzielenia kredytu, albo sami odkładali to na przyszłość obawiając się utraty pracy.
Warto dodać, że większość banków podwyższyło wymagany wkład własny z 10 proc. do 20 proc. Wiele osób zapewne musiało więc odłożyć swoje plany, aby zebrać dodatkowe oszczędności. Prawdopodobnie to właśnie mniejsza sprzedaż w segmencie tańszych mieszkań wywindowała średnie ceny do rekordowych poziomów.
Co więcej, w okresie objętym badaniem nie zmagaliśmy się jeszcze z drugą falą pandemii. Wtedy powoli życie wracało do normy. Niektórym wydawało się, że najgorsze mamy już za sobą. Niestety druga fala w naszym kraju okazała się bardziej niebezpieczna od pierwszej.
- Nastroje ponownie się więc pogorszyły. Kupując obecnie można więc zdecydowanie łatwiej wynegocjować dobrą cenę niż jeszcze kilka miesięcy temu - ocenia Jarosław Sadowski.
Największe zmiany
Jeśli chodzi o to, w których miastach ceny wzrosły najmocniej, to szczególnie wyróżnia się Kraków, w którym średnia cena jest aż o 13,5 proc. wyższa niż przed rokiem. Podobny wzrost zanotowano w Warszawie. Kilka procent obniżki można było zauważyć tylko w Gdyni. W Lublinie na przestrzeni roku ceny wzrosły o 0,5 proc.
Rynek wtórny lekko spóźniony
Ceny na rynku wtórnym spadły w porównaniu z drugim kwartałem aż w 9 z 17 badanych miast.
- Wynika to z faktu, że tu sprzedawcami w większości nie są profesjonaliści, lecz zwykli ludzie, którzy z pewnym opóźnieniem reagują na zmiany sytuacji - wyjaśnia Jarosław Sadowski. - W drugim kwartale, gdy ceny nowych mieszkań spadały, to na rynku wtórnym wciąż rosły. Wtedy sprzedający używane mieszkania jeszcze nie zdali sobie sprawę, że muszą zmniejszyć oczekiwania cenowe.
Wielu z nich nie doczekało się więc na kupców i w związku z tym dopiero w niedawno obniżyli ceny. Tymczasem deweloperzy obniżali je już wiosną, a gdy nadeszła poprawa sytuacji w trzecim kwartale, to od razu zareagowali podwyżkami.
Ceny mieszkań z drugiej ręki wciąż są jednak znacznie wyższe niż przed rokiem. Rekordzistami pod tym względem jest Łódź (+19,2 proc. r/r), Szczecin (+14,3 proc.) oraz Rzeszów (+14,2 proc). Ciekawostką jest Warszawa, która na rynku wtórnym ma drugi najgorszy wynik, czyli roczny wzrost średniej ceny wynosi tylko 5,3 proc. W Lublinie mieszkania na rynku wtórnym kosztują średnie 6331 zł za mkw. W ciągu roku podrożały o blisko 14 proc., wynika ze statystyk NBP.
Mieszkania na wynajem
Pandemia i wywołane nią zmniejszenie liczby najemców jest problemem dla części osób, które zainwestowały w mieszkania na wynajem. Niezwykłe jest jednak to, że nawet jeśli mieszkanie przez pół roku stoi puste, to i tak zyskowność takiej inwestycji jest 3-krotnie wyższa niż lokaty bankowej i wynosi 1,4 proc. - wyliczyli analitycy Expandera. Jeśli natomiast mieszkanie jest wynajęte przez 12-miesięcy w roku, to zysk wynosi 4,5 proc. netto. Jest to zyskowność przy zakupie za „gotówkę”, już po uwzględnieniu podatku, ubezpieczenia i innych kosztów związanych z utrzymaniem mieszkania.
W Lublinie wyniki są zbliżone do krajowej średniej. Kawalerka na wynajem da nam rentowność na poziomie 5,6 proc. Rocznie - jeśli będzie wynajęta przez cały rok. Mieszkanie o pow. 50 mkw daje rentowność na poziomie 4,4 proc. W przypadku lokali o powierzchni 70 mkw wskaźnik ten jest nieco niższy.
Zdaniem analityków, w związku z drugą falą pandemii wielu właścicieli będzie miało problem z wynajęciem mieszkania. To oznacza, że stawki mogą spadać.