Burmistrz Parczewa bez kolejki dostał szczepionkę przeciw COVID-19, chociaż czeka na nią część personelu szpitala. – Moja żona jest lekarzem – broni się Paweł Kędracki (PiS), oburzony zamieszaniem wokół zabiegu. – PiS traktuje obywateli z pogardą – grzmi opozycja, a wojewoda zapowiada kontrolę w szpitalu.
Szczepienia w parczewskim szpitalu zaczęły się w zeszły poniedziałek, a już we wtorek skorzystał z nich burmistrz Paweł Kędracki.
– Zaszczepił się jako ostatni tego dnia, bo nie było już nikogo z listy, a była to jedna z ostatnich dawek z puli 180 zamówionych – wyjaśnia Janusz Hordejuk, dyrektor szpitala. – Burmistrz jest mężem ordynator geriatrii, która w tym dniu miała dyżur i zaproponowała go jako osobę z grupy ryzyka, by wykorzystać wszystkie dawki.
Dyrektor placówki powołuje się na pismo rozesłane przez NFZ do szpitali. Czytamy w nim, że między Bożym Narodzeniem a świętem Trzech Króli szczepione mogą być też rodziny personelu medycznego i pacjenci leżący w szpitalach. Miało to zapobiec zmarnowaniu się szczepionek. – Uważam, że nie ma w tym nic zdrożnego – stwierdza Hordejuk.
– Zamiast zadzwonić do kogoś z oddziału, dzwoni się do burmistrza – dziwi się jedna z osób z kadry medycznej szpitala. – Nie sądzę, aby szczepionki miały się zmarnować – ocenia nasz rozmówca. – W piątek część osób miała iść na szczepienia, ale dawek zabrakło.
Sam burmistrz nie kryje oburzenia tym, że… interesujemy się jego szczepieniem. – Proszę zweryfikować rozporządzenie Ministra Zdrowia i NFZ, które daje możliwość zaszczepienia najbliższej rodziny lekarzy – podkreśla Paweł Kędracki. Wyjaśnia, że skorzystał z szansy, bo tego dnia „zostały szczepionki”.
Kędracki dodaje, że jego żona codziennie styka się zawodowo z chorymi na COVID-19. – Poza tym ze względów zdrowotnych jestem w grupie największego ryzyka – mówi burmistrz. – Zresztą teraz jesteśmy oboje z żoną na kwarantannie.
Zabieg bez kolejki oburzył posłankę Lewicy, Monikę Pawłowską, która upubliczniła sprawę na Facebooku. – To, z jaką pogardą Prawo i Sprawiedliwość od wielu lat traktuje obywateli, jest obrzydliwe. Teraz, gdy przyszło wybawienie od zarazy i ogromna szansa na normalność, PiS upycha swoich – pisze posłanka. – Podobno za zgodą wojewody Lecha Sprawki w szpitalu zaszczepiło się także kilku innych prominentnych powiatowych działaczy PiS.
– Nie miałem nic wspólnego z tą sprawą – komentuje wojewoda Lech Sprawka. – Jeśli doszło do takich szczepień, to w poniedziałek wystąpię do NFZ z wnioskiem o szybką kontrolę – deklaruje w rozmowie z nami. Znacznie ostrzej reaguje w internecie na wpis posłanki, zarzucając jej kłamstwo.
To nie pierwsza taka sprawa
NFZ prowadzi już kontrolę w sprawie innego głośnego szczepienia. Chodzi o zabieg wicestarosty opolskiego Janusza Złotuchy, o którym informowaliśmy kilka dni temu. Szczepienie odbyło się w Powiatowym Centrum Zdrowia, które działa jako spółka podległa starostwu.
– W skład Zgromadzenia Wspólników, które jest najwyższym organem spółki, wchodzi Janusz Złotucha – wyjaśnia Konrad Sawicki, wiceprezes PCZ. Na tej podstawie wicestarosta twierdzi, że zalicza się do tzw. grupy zero, uprawnionej do szczepienia w pierwszej kolejności.