Amatora driftu - celowego wprowadzania pojazdu w kontrolowany poślizg - w sobotni wieczór zauważyli policjanci z parczewskiej komendy. Na ich widok kierowca zaczął uciekać. Popisy zakończyły się w przydrożnym rowie.
Dochodziła 23:30, gdy patrolujący drogi powiatu parczewskiego policjanci w miejscowości Siedliki zwrócili uwagę nietypowy styl jazdy kierowcy BMW. Zamiast poruszać się na wprost, auto jechało wężykiem. Zdaniem mundurowych jego kierowca próbował wprowadzać je w poślizg, co tej śnieżnej nocy na śliskiej nawierzchni nie było trudnym zadaniem.
Policjanci uznali, że taka jazda stwarza zagrożenie dla ruchu, więc włączyli sygnały w radiowozie dając kierującemu znak do zatrzymania się. Ten, zamiast wykonać polecenie, dodał gazu próbując zgubić pościg. Ucieczka nie trwała długo. Miłośnik driftu przy nieco wyższej prędkości nie poradził sobie z panowaniem nad kierownicą i wjechał do przydrożnego rowu.
Ku zaskoczeniu funkcjonariuszy, za kierownicą auta siedział 16-latek, a na siedzeniu bok - jego 15-letnia koleżanka. Nic im się nie stało. Policjanci wezwali na miejsce ich opiekunów, którzy zabrali parę nastolatków do domu. Okazało się, że auto należało do rodziców chłopaka, a kluczyki do BMW zabrał bez ich wiedzy. Sprawą zajmie się Wydział Rodzinny i Nieletnich Sądu Rejonowego w Radzyniu Podlaskim.